Politycy niemieccy oświadczają jednoznacznie, że sobotni zamach, w którym w Afganistanie zginęli niemieccy żołnierze, nie spowoduje wycofania Bundeswehry z międzynarodowej misji afgańskiej.
Trzech niemieckich żołnierzy zginęło w sobotę rano w północnoafgańskiej prowincji Kunduz w zamachu bombowym, dokonanym przez terrorystę-samobójcę. Zginęło też czterech afgańskich cywilów. Trzynaście osób zostało rannych, wśród nich Afgańczycy i dwu niemieckich żołnierzy.

Grupa Niemców robiła zakupy na rynku w mieście Kunduz, gdy zamachowiec-samobójca zbliżył się do nich i zdetonował ukryty pod ubraniem ładunek.

Do zorganizowania zamachu przyznali się w Internecie talibowie. Gubernator prowincji Kunduz – Mohammad Omar – odpowiedzialnością za zamach obciążył „Al-Kaidę i jej afgańskich sługusów (talibów)”.

Rząd Niemiec, parlament i partie polityczne wyraziły współczucie rodzinom ofiar. Politycy nie pozostawili jednak żadnych wątpliwości co do tego, że Bundeswehra w dalszym ciągu będzie uczestniczyła w misji stabilizacyjnej w Afganistanie. Tylko Partia Lewicy zażądała natychmiastowego wycofania żołnierzy niemieckich.

Kanclerz Angela Merkel nazwała zamach „perfidnym mordem” i dodała, że celem zamachowców było „zniszczenie osiągnięć w procesie odbudowy Afganistanu”. Zapewniła jednak, że wspólnota międzynarodowa jest jednak zdeterminowana nadal pomagać mieszkańcom Afganistanu w budowaniu lepszej przyszłości.

Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier podkreślił, że bez pomocy międzynarodowej Afganistan ponownie pogrążyłby się w wojnie domowej. Dodał, że zamach w Kunduzie pokazuje, iż w Afganistanie nie ma obszarów spokojnych i bezpiecznych.

Na północy Afganistanu stacjonuje w ramach Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa Afganistanu (ISAF) około 3 tys., niemieckich żołnierzy. Niemcy uczestniczą w międzynarodowej misji stabilizacyjnej ISAF w Afganistanie od 2001 roku.

Dowództwo NATO od ubiegłego roku zwracało się do władz niemieckich o udzielenie wsparcia lotniczego oddziałom walczącym na południu. Berlin zwlekał z decyzją, obawiając się rozszerzenia terenu działań Bundeswehry. Liczący 3000 żołnierzy niemiecki kontyngent stacjonuje w stolicy kraju, Kabulu, oraz na północy Afganistanu.

Rzeczniczka ISAF Angela Billings powiedziała o zamachu w Kunduzie: „Ten bezsensowny akt przemocy ukazuje nieludzki charakter ekstremistów i przestępców, którzy atakują cywilów i żołnierzy ISAF, pracujących nad odbudową Afganistanu”.

Był to najtragiczniejszy w skutkach zamach na żołnierzy niemieckich w Afganistanie od czerwca 2003 roku, kiedy zamachowiec samobójca wjechał w Kabulu wyładowaną materiałami wybuchowymi taksówką w autobus Bundeswehry. Zginęło wtedy czterech żołnierzy, a 29 zostało rannych.