W Afganistanie nie ustają gwałtowne protesty wywołane spaleniem Koranu przez amerykańskich żołnierzy. W ich wyniku Bundeswehra była zmuszona opuścić jeden ze swoich posterunków.

Posterunek Talokan został w czwartek obrzucony kamieniami przez ponad 300 demonstrantów. Dowództwo niemieckiego kontyngentu uznało pozostawienie 50 osobowej załogi w 200 tysięcznym mieście za zbyt ryzykowne – posterunek był fatalnie położony, miejsce uniemożliwiało skuteczną obronę w wypadku eskalacji protestów. Cała załoga bez strat w ludziach i sprzęcie wycofała się do oddalonej o 70 km bazy Kunduz. Dowództwo niemieckiego kontyngentu podkreśla, że posterunek i tak miał być zlikwidowany w marcu.

Zgodnie z obawami dowództwa ISAF zamieszki uległy nasileniu po piątkowych modłach, w Kabulu wzywał do nich co najmniej jeden duchowny. Do tej pory w stolicy kraju policja strzelała w powietrze żeby rozgonić demonstrantów, potwierdzono 1 rannego uczestnika. Generał John Allen, naczelny dowódca ISAF, wzywa „zarówno żołnierzy ISAF jak i Afgańczyków do cierpliwości i opanowania”.

(welt.de)