Dobiega końca jeszcze jedna opera mydlana na rynku samolotów bojowych. Bułgarskie Zgromadzenie Narodowe w piątek 4 listopada przegłosowało kwestię zakupu drugiej partii ośmiu Fighting Falconów w najnowszym wariancie Block 70. Wartość transakcji wyniesie około 1,3 miliarda dolarów. „Za” głosowało 162 deputowanych z 240.
Parlament zaaprobował zakup pierwszych ośmiu maszyn za 1,25 miliarda dolarów w lipcu 2019 roku. Woennowyzduszni sili otrzymają pierwsze te myśliwce w latach 2025–2027. Dokupienie drugiej ósemki było niezbędne, aby w pełni wyposażyć jedną eskadrę i ostateczne odesłać na emeryturę maszyny sowieckiej proweniencji.
W minionych latach wielokrotnie opisywaliśmy perypetie wokół bułgarskiego zakupu, który – jeszcze na etapie pierwszej ósemki – wzbudzał takie kontrowersje, że doczekał się nawet prezydenckiego weta. Druga ósemka była na tym tle praktycznie formalnością – trzeba było jedynie rozstrzygnąć kwestię, czy kupić, ale co kupić. Pozyskanie innego typu samolotu bojowego byłoby absurdalne z perspektywy finansowej i logistycznej.
Resort obrony w rządzie premiera technicznego Gyłyba Donewa zatwierdził już projekt zakupu, ale konieczna była jeszcze aprobata parlamentu, a ta mogła nadejść dopiero po wyborach zaplanowanych na 2 października. Najwięcej mandatów – 67 z 240 – zdobyła w nich koalicja GERB-SDS Bojka Borisowa, który był premierem jesienią 2017 roku, kiedy podjęto decyzję o anulowaniu poprzedniego przetargu, wygranego przez Gripena (który pokonał włoskie używane Eurofightery Typhoony Tranche 1). W nowym postępowaniu, jak wiemy, tryumfował F-16.
Amerykańska Agencja Departamentu Obrony do spraw Współpracy w Sferze Bezpieczeństwa (DSCA) poinformowała o zgodzie na sprzedaż kolejnych ośmiu Viperów (czterech jednomiejscowych i czterech dwumiejscowych) w kwietniu tego roku. Była to odpowiedź na prośbę wystosowaną przez bułgarskie ministerstwo obrony w sierpniu 2021 roku.
– Pozyskanie nowych samolotów jest niezwykle ważne dla bułgarskich wojsk lotniczych – mówił minister obrony w rządzie Donewa, Dimityr Stojanow (notabene były szef sztabu sił powietrznych). – Mamy stare sowieckie maszyny, których nie możemy utrzymywać ze względu na problemy, do których doszło, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie.
Kiedy bułgarski parlament zaaprobował zakup pierwszych ośmiu F-16, podniosły się głosy, że 1,25 miliarda dolarów to zbyt wysoka cena, zwłaszcza że w zamówionym pakiecie uzbrojenia brakowało bomb kierowanych, ograniczono się jedynie do dwudziestu czterech bomb Mk 82. Dodatkowo pakiet szkoleniowy zmniejszono z szesnastu pilotów do dwunastu, a dla mechaników – z siedemdziesięciu pięciu do sześćdziesięciu pięciu.
Prośba w sprawie drugiej partii F-16 trochę koryguje te braki. Na liście komponentów podanej przez DSCA znalazły się zespoły kierowania KMU-556 i KMU-572 do montażu bomb JDAM oraz zestawy powierzchni sterowych korygujących tor lotu MXU-650 i komputerowe zestawy naprowadzania MAU-210 do bomb Paveway. Ale lista to tylko lista, jeszcze się przekonamy, czy Bułgaria faktycznie zainwestuje w bomby kierowane.
Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądała ochrona bułgarskiej przestrzeni powietrznej w okresie przejściowym. Użytkowane obecnie w bułgarskim lotnictwie MiG-i-29 powinny być wycofane ze służby w grudniu przyszłego roku. Najbliższe dwanaście miesięcy przeżyją dzięki pomocy Polski, która dostarczy Bułgarom dwa silniki z własnych zapasów; sześć kolejnych prawdopodobnie zostanie wyremontowanych u nas w kraju.
A co dalej? Nie wiadomo. Na pierwszy rzut oka najprostszą pod względem logistycznym opcją byłoby wydłużenie służby Fulcrumów o trzy lata, ale nie wiadomo, czy da się to zrealizować w praktyce. Sofia jest też zainteresowana leasingiem zachodnich samolotów myśliwskich; wiadomo, że na zapytanie ofertowe odpowiedziały już Francja i Szwecja. W tej chwili prawdopodobne wydaje się również to, że – podobnie jak w przypadku Słowacji – pomocy udzielą sojusznicy z NATO, którzy będą rotacyjnie delegować do Bułgarii kontyngenty lotnicze.
Zobacz też: Drony, HIMARS-y, okręty podwodne i (prawie) krążowniki. Rekordowe budżety w Azji