Dochodzenie prowadzone przez austriacką komisję parlamentarną w sprawie umowy na zakup myśliwców Eurofighter Typhoon nie przyniosło żadnych dowodów mogących świadczyć, że Airbus czy którykolwiek z pozostałych członków konsorcjum Eurofigher korumpował bądź w inny sposób nielegalnie wpływał na austriackich polityków. Komisja działała od marca tego roku, a swoje prace musiała zakończyć szybciej niż planowano, ze względu na zaplanowane na październik przyspieszone o rok wybory parlamentarne.
Osobne dochodzenie kryminalne, na podstawie zawiadomienia ministerstwa obrony, prowadzi w tej spawie austriacka prokuratura. Ministerstwo domaga się miliarda euro odszkodowania. Raport końcowy nie będzie miał bezpośredniego przełożenia na działania prokuratury, ale może uzupełnić jej bazę dowodową i dostarczyć innych wskazówek.
Oskarżenia o korupcję w sprawie zakupu myśliwców pojawiły się już w 2003 roku, zaraz po zawarciu pierwszej umowy. Natomiast komisja parlamentarna badała jedynie drugą umowę z 2007 roku, która zmniejszała pierwotne zamówienie z osiemnastu myśliwców do piętnastu i zmniejszała wymagany offset z czterech do trzech i pół miliarda euro. Z powodu skrócenia kadencji parlamentu komisja nie miała czasu zając się pierwszą umową.
Najbardziej krytykowano za kontrakt z Eurofighterem byłego ministra obrony, socjaldemokratę Norberta Darabosa. Nie znaleziono jednak dowodów na nielegalne wpływanie na niego czy kogokolwiek z jego otoczenia. Podkreślono za to, że w 2004 roku producent Eurofightera podpisał z klubem piłkarskim Rapid Wiedeń wartą milion euro rocznie umowę sponsorską. W tym czasie prezesem klubu był wywodzący się z socjaldemokratów minister finansów Rudolf Edlinger. Ponadto skrytykowano Darabosa, że nie skonsultował dostatecznie kontraktu z innymi ministrami i nie pozwolił sądowi na audyt umowy.
Airbus nie skomentował raportu.
Zobacz też: Austria chce wykluczyć Airbusa z przetargu na śmigłowce
(reuters.com)