Obecnym posiadaczem rekordu prędkości na lądzie jest Andy Greene, który w samochodzie odrzutowym ThrustSSC osiągnął prędkość niemal 1228 kilometrów na godzinę. Do pobicia tego rekordu skonstruowano zupełnie nowy samochód nazwany Bloodhound LSR (wcześniej Bloodhound SSC), napędzany silnikiem Eurojet EJ200 – tym samym, który stanowi napęd samolotów bojowych Eurofighter Typhoon. Niestety program ten, podobnie jak wiele innych przedsięwzięć, stał się ofiarą pandemii COVID-19. Obecnie samochód z całym zapleczem jest wystawiony na sprzedaż.

Nie jest to pierwszy kryzys w krótkiej historii Bloodhounda. Pierwszy nadszedł w 2018 roku – po dziesięciu latach od uruchomienia projektu – gdy sąd ustanowił w bankrutującym przedsiębiorstwie zarząd przymusowy. Istniało wówczas realne zagrożenie, że samochód trafi na złom. Na szczęście przedsiębiorca Ian Warhurst zdecydował się zainwestować w Bloodhounda i projekt wrócił na właściwy tor. Właśnie wtedy w nazwie pojawił się skrótowiec LSR – Land Speed Record.



Jesienią 2019 ekipa Bloodhound LSR przeprowadziła próby w Republice Południowej Afryki, na solnisku Hakskeenpan w południowej części pustyni Kalahari. W pierwszym przejeździe, 27 października, ponaddźwiękowy samochód rozpędził się do zaledwie 100 mil na godzinę (161 km/h), żeby sprawdzić poprawność działania układu hamulcowego i sterowniczego, ale już w szóstym przejeździe wysokiej prędkości cztery dni później osiągnął 461 mil na godzinę (742 km/h).

Wreszcie 16 listopada – w trzynastym przejeździe wysokiej prędkości – Bloodhound LSR przebił barierę magicznego tysiąca, który był celem cyklu prób. Urządzenia pomiarowe wykorzystujące wskazania GPS odnotowały prędkość 628 mil na godzinę (1010 km/h).

Po powrocie do Wielkiej Brytanii samochód zgodnie z planem rozmontowano, a silnik EJ200 przekazano z powrotem przedsiębiorstwu Rolls-Royce, które go jedynie udostępnia (Eurojety nie są dostępne na zasadach komercyjnych). Niestety mimo bezdyskusyjnego sukcesu prób na Kalahari projekt znów wpadł w tarapaty finansowe. W marcu 2020 roku pojawiły się informacje, że potrzebna jest inwestycja w wysokości 8 milionów funtów, aby udało się zrealizować plan bicia rekordu prędkości w roku 2021 (znów jesienią, bo wtedy na solnisku Hakskeenpan panują najlepsze warunki).



Pandemia koronawirusa sprawiła, że żaden inwestor się nie pojawił, a dla samego Warhursta utrzymywanie całego projektu stało się wyzwaniem przekraczającym jego możliwości finansowe. W drugiej połowie 2020 roku wokół projektu panowała cisza. Dziś zaś pojawiło się oświadczenie, że Bloodhound LSR jest wystawiony na sprzedaż.

Bloodhound LSR na pustyni Kalahari.
(Bloodhound LSR)

W tym momencie największy problem polega na tym, że samochód wciąż nie jest gotowy do bicia rekordu prędkości. Potrzebny mu jest jeszcze jeden silnik – silnik rakietowy. Projektanci Bloodhounda zdecydowali się na napęd hybrydowy, ponieważ uznano, że użycie dwóch silników odrzutowych z niezbędnymi im wlotami powietrza skutkowałoby zbyt dużym oporem czołowym. Silnik, którego paliwem jest skoncentrowany nadtlenek wodoru, dostarczy norwesko-fińska firma Nammo. Dzięki temu Bloodhound LSR ma być w stanie przekroczyć barierę 800 mil na godzinę (1287 km/h). Właśnie te prace, a następnie transport do RPA i samo przeprowadzenie próby bicia rekordu, ma pochłonąć 8 milionów funtów.

Rzecz jasna, nie może już być mowy o wyprawie do RPA w październiku tego roku. Przedstawiciele zespołu przyznają, że nawet zdążenie na jesień roku 2022 będzie wyzwaniem. Nowy właściciel będzie musiał skierować wszystkich inżynierów do pracy jeszcze przed Wielkąnocą, aby dało się spokojnie podjąć próbę bicia rekordu w październiku lub listopadzie przyszłego roku.



– Kiedy zobowiązałem się zabrać samochód na próby wysokich prędkości w 2019 roku, przeznaczyłem dość funduszy, aby osiągnąć ten cel, wychodząc z założenia, że alternatywne źródła finansowania pozwolą pracować dalej i dążyć do prób bicia rekordu – przyznaje Warhurst. – W tym momencie, o ile natychmiast nie pojawią się fundusze, pozostaje tylko zamknąć cały program albo wystawić projekt na sprzedaż, tak abym mógł przekazać pałeczkę i pozwolić zespołowi pracować dalej. Dzięki temu ktoś, kto ma pasję i pieniądze, może za pięć dwunasta wkroczyć na scenę i zgarnąć nagrodę. Ja, rzecz jasna, będę kibicował Bloodhoundowi, kiedy przekroczy barierę 800 mil na godzinę.

ThrustSSC – obecny rekordzista. Jego napęd stanowiły dwa silniki Rolls-Royce Spey 205.
(Cmglee, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Kierowcą Bloodhounda również jest Andy Greene – podpułkownik RAF-u w stanie spoczynku. W czasie służby wojskowej latał na Phantomach i Tornadach. Jest jedynym człowiekiem, który przekroczył prędkość dźwięku w pojeździe lądowym. Dokonał tego 15 października 1997 roku, pięćdziesiąt lat i jeden dzień po wiekopomnym locie Chucka Yeagera, uważanym – powszechnie, ale niesłusznie – za pierwsze przekroczenie bariery dźwięku przez człowieka.

Teoretycznie inwestor mógłby kupić projekt, a następnie go zamrozić w oczekiwaniu na lepsze czasy. Nie ma jednak pewności, czy za kilka lat da się go odmrozić. Samochód jako taki może oczywiście czekać w magazynie, ale nie wiadomo, czy za kilka lat Rolls-Royce i Nammo będą wciąż skore do współpracy, a inżynierowie mający doświadczenie w pracy z Bloodhoundem – dostępni. Z tego względu Warhurst podkreśla, że ewentualny kupiec powinien dążyć do bicia rekordu już w przyszłym roku.

Jeśli wśród naszych Czytelników są milionerzy mający kilkanaście milionów funtów na rozrywki – oferty kupna można przesyłać bezpośrednio do właściciela na adres ian.warhurst@graftonlsr.com.

Zobacz też: Tu-134A-4 „Czarna Perła” znowu lata

(bloodhoundlsr.com)

Bloodhound LSR