Targi BALTEXPO to nie tylko wystawa produktów polskich i zagranicznych, ale także okazja do dyskusji z ekspertami. Jednym z poruszanych tematów była kwestia programu „Miecznik”, na którą spoglądano od strony gospodarczej. W dyskusji udział wzięli przedstawiciele przedsiębiorstw zaangażowanych w budowę fregat: PGZ Stoczni Wojennej, stoczni Crist, Thalesa, NDI, Babcocka i centrali Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Celem programu „Miecznik” jest zabudowanie i dostarczenie Marynarce Wojennej RP trzech fregat wielozadaniowych bazujących na zmodyfikowanym projekcie fregat typu Arrowhead 140 Babcocka. W tej chwili w produkcji w Stoczni Wojennej znajduje się pierwsza jednostka, ORP Wicher. Na początku grudnia do Stoczni Wojennej zostanie przetransportowany blok dziobowy powstający w stoczni Crist i nastąpi połączenie kadłuba.
Wodowanie jest planowane na sierpień 2026 roku. Potem nastąpi etap wyposażania kadłuba. Jednostka ma być przekazana do badań kwalifikacyjnych w 2029 roku. Mogą one zająć kila miesięcy i dopiero po ich pozytywnym ukończeniu Wicher zostanie włączony do linii.
Równolegle będzie trwała budowa dwóch pozostałych okrętów. Na 19 grudnia zaplanowane jest kładzenie stępki pod drugą fregatę, ORP Burza. Trzecia jednostka dostanie nazwę Huragan. Ich dostarczenie jest planowane odpowiednio na 2030 i 2031 rok. Program jest realizowany w ramach Planu Modernizacji Technicznej 2021–2035. Pierwsze koncepcje z 2021 roku mówiły, że całkowity koszt programu może sięgnąć około 8 miliardów złotych. Obecnie kwota ta jest szacowana na ponad 14 miliardów.
Budowa trzech fregat to największy i najbardziej skomplikowany program w historii polskiego przemysłu zbrojeniowego. Mimo to należy podkreślić, że priorytetowym celem programu jest „Miecznik” jest zwiększenie zdolności bojowych Marynarki Wojennej RP. Rozwijanie przemysłu następuje niejako przy okazji, a przy układaniu specyfikacji i harmonogramu kierowano się przede wszystkim wymaganiami Marynarki Wojennej, a nie tym, żeby zrobić dobrze temu czy innemu przedsiębiorstwu polskiego przemysłu obronnego. Chodziło o to, aby brak kompetencji w jakiejś dziedzinie nie spowalniał budowy. W takim wypadku stawiano na rozwiązanie zagraniczne.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 2000 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Głównym wykonawcą jest PGZ Stocznia Wojenna współpracująca z brytyjskim Babcockiem. Brytyjczycy są autorami projektu Arrowhead 140 i bazującego na nim projektu fregat typu 31 budowanych dla Royal Navy. Jak zauważył Samuel Barton, dyrektor programu „Miecznik” w Babcock International Group, brytyjski program budowy fregat typu 31 wyprzedza „Miecznika” o mniej więcej dwa lata, dzięki czemu polskie przedsiębiorstwa mogą niejako spojrzeć w przyszłość i zobaczyć w realnym świecie kolejne fazy budowy okrętów bardzo podobnych do polskich, a przede wszystkim uczyć się na błędach Babcocka.
Przykładem może być już sama hala kadłubowa w Stoczni Wojennej. Ta zbudowana przez Babcocka w stoczni w Rosyth jest za niska i nie mieści całego okrętu, przez co część jego budowy musi się odbywać pod chmurką. Polska hala jest wyższa i większa część budowy może być realizowana w środku.
Venturing out for the first time – the first @RoyalNavy Type 31 Frigate @HMSVenturerRN is rolled out of the build hall in Rosyth pic.twitter.com/S0zuEDTkkV
— David Sivills-McCann (@David_A_McCann) May 27, 2025
Za jej budowę, podobnie jak za postawienie drugiej hali i modernizację całego terenu stoczni wraz z nabrzeżem odpowiada firma budowlana NDI. Było to dla niej nowe doświadczenie, bo nie jest to zwykła hala fabryczna. Musiała spełniać wiele dodatkowych wymogów, na przykład z zakresu bezpieczeństwa przeciwpożarowego.
To największa hala stoczniowa w Polsce i jedna z największych w Europie. W obecnym kształcie jest dostosowana do budowy fregat, ale ma konstrukcję modułową i w razie innych zamówień może zostać wydłużona. Jest także przystosowana do pracy w trybie trzyzmianowym, 24 godziny na dobę. To wiązało się między innymi z koniecznością zainstalowania specjalnego nieoślepiającego oświetlenia niezależnie od miejsca pracy, a więc nawet przy samym suficie.
Beata Koniarska, członkini zarządu PGZ Stoczni Wojennej, podkreślała znaczenie programu „Miecznik” dla lokalnej gospodarki przejawiające się w między innymi w dochodach z podatków. Ponadto stocznia stara się w pierwszej kolejności szukać poddostawców wśród lokalnych przedsiębiorstw, a dopiero jeśli ich nie znajdzie, szuka w pozostałej części kraju. Do tego tworzy wiele nowych miejsc pracy. Tak wiele, że boryka się z poważnymi problemami jeśli chodzi o wakaty. Ich zapełnienie jest tym trudniejsze, że stocznia realizująca zlecenia dla wojska nie może zatrudniać każdego, w tym obcokrajowców.

Stępka pod ORP Wicher. Widoczny element kadłuba waży ponad 120 ton i ma wymiary: 24 metrów długości na 18 metrów szerokości. Umiejscowiony będzie w dennej części rufowej okrętu. Widać również literę „W”, nawiązującą do przedwojennego okrętu o tej samej nazwie.
(Szymon Rutkowski, Konflikty.pl)
Kolejne zamówienia nie muszą pochodzić od rządu polskiego. Stocznia Wojenna ma nadzieję, że nowoczesne wyposażenie, które pojawiło się wraz z programem „Miecznik”, oraz doświadczenie zdobyte przy budowie trzech fregat, pozwoli jej zdobyć zamówienia również z innych państw. Niekoniecznie chodzi o budowę takich fregat na eksport, ale być może okrętów innych klas lub na przykład o udział w międzynarodowych programach okrętowych czy rolę podwykonawcy dla innych europejskich stoczni. Już teraz stocznia buduje elementy kadłuba dla brytyjskich fregat typu 31. Te same czynniki sprawiają, że stocznia planuje poszerzenie działalności o usługi MRO dla flot zagranicznych.
Na takiej zasadzie funkcjonuje już stocznia Crist, której rola w programie „Miecznik” jest stosunkowo niewielka. Odpowiada ona za produkcję sekcji dziobowych i rufowych dla wszystkich trzech okrętów. Daniel Okruciński, dyrektor handlowy Crist, powiedział, że dla jego stoczni „Miecznik” jest projektem małym, ale ważnym, ponieważ jest to pierwsze od 33 lat zlecenie ze strony Polski. Rocznie stocznia przerabia 25 tysięcy ton stali, produkując zarówno pojedyncze sekcje, jak i całe kadłuby, w tym okrętów dla innych państw. Stocznia uczestniczy między innymi w budowie nowych niszczycieli min dla Belgii i Holandii.
Dzięki współpracy z Babcockiem i Thalesem program „Miecznik” to także szansa na poszerzenie kompetencji dla PGZ. W ramach budowy fregat Grupa jest odpowiedzialna między innymi za opracowanie systemu łączności wewnętrznej czy zintegrowanego mostka nawigacyjnego. W porównaniu z systemami uzbrojenia takie zadania mogą wyglądać trywialnie, ale w rzeczywistości są bardzo skomplikowane, zwłaszcza biorąc pod uwagę nikłe doświadczenie polskich przedsiębiorstw w tej dziedzinie.
Vandaag is het eerste staal gesneden voor de nieuwe mijnenbestrijdingsvaartuigen (MCM’s) voor Belgie en Nederland. Het gaat om in totaal 12 schepen die vanaf 2024 instromen (2025 voor Nederland). pic.twitter.com/czg3NaSOVE
— Dick Kreiter (@dgkreiter) July 19, 2021
Innym elementem poszerzającym kompetencje jest integracja polskiego uzbrojenia z systemem zarządzania walką Tacticos dostarczanym przez Thalesa. W czasie budowy fregat Polacy będą obserwować i uczyć się, jak to robić, aby w czasie spodziewanej modernizacji w połowie czasu służby móc już samodzielnie integrować z tym systemem nowe uzbrojenie. Będzie to poszerzenie autonomii i suwerenności w obsłudze tych i innych okrętów.
Jak widać, program „Miecznik” już teraz ma wpływ na gospodarkę, a z biegiem lat będzie on rósł. Znana jest zasada mówiąca, że zakup uzbrojenia to około 30% wartości całego programu, a 70% przypada na późniejsze jego utrzymanie przez cały okres służby. To oznacza, że przedsiębiorstwa zaangażowane w program będą miały co robić jeszcze przez wiele lat, a wraz z nauką i zdobywaniem kolejnych kompetencji ich zaangażowanie będzie się jedynie zwiększało. Ponadto umiejętności zdobyte przy budowie fregat mogą przełożyć się na wdrożenie nowych produktów lub usług, które będą oferowanie nie tylko odbiorcy krajowemu, ale i na eksport.
