Ostrzeżenia o rosnącym ryzyku wojny z Chinami płynące ze strony amerykańskich wojskowych i analityków stały się już normą. Zaskoczeniem jest natomiast, gdy takie słowa padają z ust wysokiego rangą polityka z Australii, do tego przedstawiciela partii liberalnej. Christopher Pyne, były minister obrony w gabinetach Malcolma Turnbulla i Scotta Morrisona, ostrzegł przed takim scenariuszem podczas wykładu na Uniwersytecie w Adelajdzie.

Zdaniem Pyne’a ryzyko wybuchu wojny kinetycznej na zachodnim Pacyfiku jest obecnie znacznie wyższe niż pięć lat temu, kiedy kierował resortem obrony. Wydarzenia w Hongkongu i prześladowania muzułmańskiej mniejszości Ujgurów mają dowodzić, że Xi Jinping dąży do zdobycia dominacji w regionie Indo-Pacyfiku. Najbardziej prawdopodobnym punktem zapalnym jest jednak Tajwan. Według Pyne’a nadchodzi globalna katastrofa – wojna z Chinami może wybuchnąć w ciągu najbliższych dziesięciu lat, a Australia najprawdopodobniej zostanie w nią wciągnięta.

– Pięć lat temu powiedziałbym, że możliwość ta była bardzo mało prawdopodobna, teraz musiałbym powiedzieć, że możliwość ta jest bardziej prawdopodobna niż wtedy – mówił były szef resortu obrony. – Nie cyberwojna, ale prawdziwa, w której giną ludzie, niszczone są platformy wojskowe, a agresorzy i obrońcy są po różnych stronach. To nie jest retoryka. Jest to coś, z czym wy i ja będziemy musieli się zmierzyć w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat.



Pyne powołał się miedzy innymi na wypowiedzi admirała Philipa Davidsona, szefa amerykańskiego Dowództwa Indo-Pacyfiku (INDOPACOM), który podczas wystąpienia przed senacką komisją sił zbrojnych 9 marca bieżącego roku ostrzegał, że bardzo agresywne zachowanie Chin w ciągu ostatniego roku wydaje się świadczyć o przyspieszeniu ich harmonogramu działań w celu wyparcie Stanów Zjednoczonych z Azji Wschodniej. Zdaniem Davidsona Pekin może podjąć działania militarne przeciw Tajwanowi w ciągu najbliższej dekady, a szczególnie w ciągu najbliższych sześciu lat.

Minister Christopher Pyne i senator Lucy Gichuhi, 2018 rok.
(CPL Craig Barrett / Department of Defence)

W związku z tym INDOPACOM opracowało rozpisany na pięć lat plan wzmocnienie obrony w regionie Oceanu Spokojnego przed Chinami. Łączne wydatki na ten cel przewidziane są na 27,3 miliarda dolarów. Obejmują między innymi rozbudowę systemów obrony przeciwrakietowej, rozmieszczenie nowych satelitów i rozbudowę zaplecza szkoleniowego. Plany zapewne ulegną zmianie w związku z rezultatami ubiegłorocznej gry wojennej przeprowadzonej przez siły powietrzne Stanów Zjednoczonych, w której po raz pierwszy od lat amerykańskim siłom udało się obronić Tajwan.

Pyne powołał się też na wypowiedzi samego Xi. Wprawdzie chińscy przywódcy tradycyjnie wzywają Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą do gotowości i podnoszenia swoich umiejętności, jednak w ostatnich latach stało się to znacznie częstsze. Ponadto w trakcie marcowego zjazdu Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, fasadowego parlamentu ChRL, Xi opisał środowisko międzynarodowe jako niestabilne i niepewne, a także oznajmił, że zwrócił się do sił zbrojnych, aby się przygotowały do reagowania na różne złożone i trudne sytuacje



– Zachodni analitycy nie mogą traktować tego jako przemówienia, które ma przemówić do wiernych członków Komunistycznej Partii Chin – komentował Pyne. – Był to bardzo wyraźny sygnał dla nadchodzącej administracji prezydenta Joego Bidena.

Były minister obrony zastrzegł jednak, iż polityka powstrzymywania Chin nie leży w niczyim interesie, w przeciwieństwie do polityki angażującej Państwo Środka w międzynarodowe procesy i formaty.

Żołnierze chińskiej piechoty morskiej oraz australijskich i amerykańskich wojsk lądowych podczas ceremonii rozpoczynającej międzynarodowe ćwiczenia „Kowari 2018”. Ceremonia odbyła się we wsi aborygeńskiego ludu Tjapukai na północnym wybrzeżu Australii.
(CPL Kyle Genner / Department of Defence)

Relacje między Canberrą a Pekinem są od kilku lat coraz bardziej napięte, a w ubiegłym roku osiągnęły historyczne dno. Początkowo głównym powodem napięć był australijski sojusz z USA i w związku z tym zaangażowanie na Morzu Południowochińskim. We wrześniu 2017 roku, po międzynarodowych ćwiczeniach „Endeavour 2017”, Dziennik Ludowy, oficjalny organ prasowy Komunistycznej Partii Chin, oskarżył Australię o „okrążanie” Chin. Katalizatorem wydarzeń okazał się dopiero COVID-19. Canberra zażądała niezależnego śledztwa w sprawie przyczyn pandemii. Pekin w odpowiedzi ruszył do konfrontacji, wprowadzając między innymi cła na australijskie zboże, wino i wołowinę, a także ograniczając import surowców.

Takie działania przyniosły efekty odwrotne do zamierzonych. Chiny poważnie nadszarpnęły swoją reputację międzynarodową, zaś kary ekonomiczne okazują się raczej nagrodą, chociaż trudno jeszcze wyrokować o długoterminowych trendach. Większość australijskich producentów i dostawców stosunkowo szybko znalazła nowych klientów, a ograniczenie dostępu do chińskiego rynku zdaje się wręcz służyć australijskiej gospodarce. Nie tylko wzrosły wskaźniki makroekonomiczne, ale także spadło bezrobocie.



Nastąpiła tez wyraźna zmiana w polityce zagranicznej Australii. Nie mogąc uniknąć konfrontacji, Canberra przyjęła ten fakt do wiadomości i zaczęła się szykować na różne warianty konfliktu. W czerwcu ubiegłego roku Royal Australian Navy przeprowadziła zakrojone na dużą skalę ćwiczenia z US Navy. Krótko po nich premier Scott Morrison zapowiedział skokowy wzrost wydatków na obronę, sięgający 40% w ciągu najbliższej dekady. Dużą uwagę poświęcono zdolnościom do działań w cyberprzestrzeni, nie tylko obronie przed chińskimi hakerami, ale także uzyskaniu zdolności do prowadzenia działań ofensywnych.

– Chodzi nam o to, aby mieć wolność życia według własnego uznania: w otwartym i demokratycznym społeczeństwie, bez przymusu i strachu – powiedział w oczywistej aluzji do Pekinu Morrison. – Nie staramy się wprowadzać w błąd, zastraszać ani uciszać naszych sąsiadów. Szanujemy ich suwerenność. I oczekujemy, że inni będą szanować naszą.

Zobacz też: Meksyk: Porwany generał uwolniony po zapłaceniu okupu

(theaustralian.com.au)

CPL Mark Doran / Department of Defence