Australijskie ministerstwo obrony poinformowało dzisiaj, że podpisano umowę w sprawie produkcji licencyjnej trzydziestu armatohaubic samobieżnych K9 Thunder kalibru 155 milimetrów i piętnastu wozów amunicyjnych/zaopatrzenia K10. Pojazdy będą nosić oznaczenie lokalne odpowiednio AS9 Huntsman (spachacz – gatunek pająka) i AS10. Wprowadzenie armatohaubic do służby liniowej ma zapewnić skokowy wzrost zdolności bojowej i siły ognia australijskiej artylerii lufowej. Ma to również wynagrodzić stracony czas. Obecnie wojska lądowe mogą liczyć jedynie na haubice i moździerze holowane, których mobilność i siła ognia nie przystają do współczesnego pola walki.

Nie jest to zaskoczenie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że we wrześniu 2020 roku pojawiły się pierwsze doniesienia, iż Hanwha Defense Australia wysforowało się na prowadzenie w australijskim programie Protected Mobile Fires Land 8116 Phase 1. Część mediów twierdziła nawet, że południowokoreańską spółkę już można ogłosić zwycięzcą. Okazało się to słuszną prognozą.

Kontrakt o wartości 930 miliardów wonów południowokoreańskich (około 3,2 miliarda złotych) zawarły australijska agencja zamówień wojskowych Capability Acquisition and Sustainment Group (CASG) oraz południowokoreańska agencja do spraw zakupów wojskowych Defense Acquisition Program Administration (DAPA) i spółka Hanwha Defense. Umowę podpisano w obecności prezydenta Korei Południowej Moon Jae-ina i premiera Australii Scotta Morrisona w Canberze.



Mimo podjęcia tej decyzji Australijczycy na nowe systemy artyleryjskie poczekają jeszcze szmat czasu. Wszystko za sprawą miejsca, w którym mają powstawać. Produkcja armatohaubic będzie odbywać się w zakładach w Geelong w stanie Victoria, których budowa rozpocznie się w drugim kwartale przyszłego roku i potrwa dwa lata. Produkcja najwcześniej rozpocznie się w czwartym kwartale 2024 roku. Zakłady w Geelong będą później odpowiedzialne także za wsparcie techniczne i będą mieć potencjał do przeprowadzenia tak zwanej modernizacji w połowie cyklu życia produktu (Mid-Life Upgrade).

Wizualizacja armatohaubicy AS9 Huntsman.
(Hanwha Defense)

AS9 będzie wyposażona w system kierowana ogniem Odin produkcji norweskiej spółki Kongsberg Defence & Aerospace. Wchodzi on w skład zintegrowanego systemu walki, umożliwiającego przekazywanie danych do zaawansowanych artyleryjskich systemów dowodzenia AFATDS (Advanced Field Artillery Tactical Data System). Nie znamy jeszcze docelowej konfiguracji armatoahaubicy. Szczegółowe informacje zapewne pojawią się w nieodległej przyszłości. Z kolei na temat AS10 (K10) wiadomo, że będzie mógł transportować maksymalnie 104 sztuki amunicji artyleryjskiej. Haubice mogą prowadzić ogień na dystansie 50 kilometrów. Zdolne są wystrzelić trzy pociski w ciągu piętnastu sekund i osiemnaście w ciągu trzech minut.

Canberra zmarnowała już dużo czasu. Program Protected Mobile Fires LAND 8116 Phase 1 sięga 2009 roku. Australijczycy uruchomili program modernizacji artylerii Land 17 i zamierzali kupić najpierw haubice M777, a później – jednostki samobieżne. Udało się zrealizować pierwszy punkt i na wyposażeniu wojsk lądowych znalazły się haubice M777A2, które obecnie uzupełniane są przez amerykańskie moździerze holowane typu M252A1 kalibru 81 milimetrów i M224A1 kalibru 60 milimetrów.

Australijska M777 na poligonie.
(CPL Sagi Biderman, Department of Defence)



W 2012 roku z powodu cięć budżetowych porzucono kosztowniejszy drugi punkt przedsięwzięcia. Wypada jednak przypomnieć, że już wtedy zaoferowano K9 Thunder, która rywalizowała z niemiecką armatohaubicą samobieżną Panzerhaubitze 2000. Wówczas obecna zwyciężczyni miała prezentować się lepiej od, wydawać by się mogło, bardziej doświadczonej przeciwniczki. Program pozyskania armatohaubic samobieżnych wskrzeszono oficjalnie 3 lipca, ale jeszcze w maju 2019 roku wspominano o o takiej potrzebie, aby ratować dezaktualizujący się potencjał australijskiej artylerii.

Dzisiaj Canberra jest w zupełnie innym miejscu. Już teraz snuje dalekosiężne plany co do utrzymania zdolności prowadzenia ognia artyleryjskiego po 2050 roku. Australijskie wojska lądowe potrzebują jednak znacznie więcej sprzętu tego typu. Szacują, że pożądane jest pozyskanie nawet sześćdziesięciu armatoahubic AS9 Huntsman i trzydziestu wozów amunicyjnych AS10.

Wóz amunicyjny AS10.
(Hanwha Defense)

Południowokoreańskie systemy artyleryjskie służą w oczywiście wojskach lądowych Korei Południowej. W Azji używają ich również Turcja (pod nazwą T-155 Fırtına), Azerbejdżan i Indie (K9 Vajra-T). W państwach europejskich służą pod lokalnymi oznaczeniami: K9FIN Moukari (Finlandia), K-9 Vidar (Norwegia), K-9 Kõu (Estonia). W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia prasowe, że pozyskaniem tych armatohaubic zainteresowany jest Kair. Jeśli tak by się stało, Egipt zostanie pierwszym użytkownikiem K9 w Afryce.



W zakresie uzbrojenia artyleryjskiego Australia ma jeszcze dalej idące plany. Dokument planistyczny 2020 Force Structure Plan zakłada wprowadzenie nowego etap programu – Protected Mobile Fires Land 8116 Phase 2. Jego celem będzie zapewnienie dodatkowych zdolności jednostkom artylerii. Potem ma nastąpić trzeci etap: Phase 3. Nastąpi to jednak dopiero w połowie 2030 roku i wówczas zakłada się modernizację Mid-Life Upgrade.

Jednym ze środków do realizacji tych planów ma być efektywna pomoc Korei Południowej, która jest żywo zainteresowana wspomaganiem Australii w obliczu rywalizacji z Chińską Republiką Ludową. Pomoc ta zmaterializowała się dzięki podpisanemu przez CASG i DAPA protokołowi ustaleń, który rozszerza współpracę w przedmiocie zamówień uzbrojenia i współpracy przemysłów obronnych obu krajów. W tym kontekście warto pamiętać, że na rozstrzygnięcie czeka program pozyskania następców transporterów M113SA4 – Land 400 Phase 3 (Mounted Close Combat Capability). Południowokoreański AS 21 Redback konkuruje z niemieckim Lynksem KF41.

Zobacz też: USA wciąż będą dążyć do zastopowania irańskiego programu rozwoju broni jądrowej

materiały prasowe Kaitsevägi