Żołnierze z elitarnej Jednostki 8200 Korpusu Wywiadu Sił Obronnych Izraela otrzymali certyfikaty za udział w tajnej operacji. Wręczył je szef Dyrekcji Wywiadu Wojskowego generał dywizji Tamir Hajman. Źródła wojskowe nie sprecyzowały, o który atak chodzi, ale Hajman przyznał, że „misja była pierwszym i znaczącym krokiem na długiej ścieżce”. Zrodziło to domysły na temat zadania, które mieli realizować Izraelczycy.
Powiązano je z przeprowadzonym miesiąc temu cyberatakiem na instalacje, przede wszystkim infrastrukturę komputerową, w porcie Szahid Radżaei w irańskim mieście Bandar-e Abbas.
Nagrody i pochwały wręczono oprócz żołnierzy z Jednostki 8200 także członkom personelu Wydziału Badań wywiadu wojskowego i Wydziału Operacyjnego Cahalu. W oświadczeniu napisano, że praca i współpraca tych jednostek „zaowocowały wyjątkowym i imponującym osiągnięciem operacyjnym”. Wydział Badań tworzy regularne raporty wywiadowcze i analizy, zaś pion operacyjny przekuwa to na czyny. Oczywiście niczego nie powiedziano wprost, ale ostatnie wydarzenia w Iranie, w tym wybuch w obiekcie wojskowym w Parchinie, powodują szereg spekulacji i domysłów na temat ewentualnej wojny izraelsko-irańskiej w sieci.
Izrael oskarżono o wykonanie 8 maja poważnego cyberataku na irański port Szahid Radżaei, który spowodował wielodniowy chaos. Efekty ataku były odmiennie przedstawiane przez obie strony. Mohammad Rastad, dyrektor zarządzający Organizacji Portów i Żeglugi, udzielając wywiadu irańskiej agencji prasowej ILNA, potwierdził fakt infiltracji i uszkodzenia niewielkiej liczby komputerów. Atak zmusił jednak Irańczyków do zamknięcia portu. Oficjalne informacje określiły działania cyberterrorystów jako niegroźne, gdyż podstawowa infrastruktura portowa nie została spenetrowana i uszkodzona, a obiekt szybko odzyskał kontrolę.
Według funkcjonariuszy wywiadu i urzędników zajmujących się cyberbezpieczeństwe cytowanych przez Washington Post Izrael wykonał uderzenie w sieci „prawdopodobnie w odwecie za wcześniejszą próbę przeniknięcia do komputerów, które obsługują wiejskie systemy dystrybucji wody w Izraelu”. W pierwszej połowie kwietnia izraelskie instalacje wodne zostały dotknięte cyberatakiem, którego celem było podniesienie ilości chloru do niebezpiecznego poziomu. Istniała również szansa, że atak mógł uruchomić system awaryjny, który wyłączyłby pompy i pozostawiłby tysiące osób bez wody akurat podczas fali upałów.
Jigal Unna, dyrektor generalny Izraelskiej Narodowej Dyrekcji Cybernetycznej, przyznał później, że „atak miał charakter zsynchronizowany i zorganizowany”. Nie wspominał o Iranie, powiedział jednak, iż atak był pierwszym tego rodzaju w historii i że takie uderzenia staną się bardziej wyrafinowane i coraz groźniejsze.
Mimo niewielu informacji, które przenikają do opinii publicznej, częstość ich występowania pozwala sądzić, że między Izraelem i Iranem trwa zażarta zimna wojna w sieci. W ubiegłym roku premier Binjamin Netanjahu oskarżył Iran o przeprowadzanie niemal codziennych cyberataków na Izrael, z którymi jednak tamtejsi spece od cyberbezpieczeństwa radzą sobie nadzwyczaj dobrze.
Zobacz też: Mike Pompeo straszy wizją irańskich Su-30 i J-10
(jpost.com)