Podpisany przez przedstawicieli Stanów Zjednoczonych i afgańskich talibów układ pokojowy był ogromnym osiągnięciem międzynarodowym. Trwająca dziewiętnaście lat wojna wreszcie dobiegła końca. Wynegocjowany rozejm otworzył pole do spekulacji czy może to właśnie jest odpowiednia metoda opanowywania kryzysów? Czy zamiast wikłać się w wieloletnie konflikty nie należy położyć większego nacisku na negocjacje? Jednak najważniejszym pytaniem jest czy podobny model można zastosować w innych częściach świata?
W Rogu Afryki sytuacja jest zupełnie inna niż w Afganistanie. Mimo że Asz-Szabab blisko współpracuje z Al-Ka’idą i talibami, to raczej nie pójdzie w ich ślady. O braku woli kompromisu ze strony bojowników mówią wszyscy zaangażowani w organizację rozmów. Grupa tylko raz przedstawiła swoje stanowisko odnoście negocjacji z Mogadiszu. Rzecznik Asz-Szabab Ali Mohamud Dhere stwierdził wówczas, że dialog z przedstawicielami rządu jest gorszy niż broń masowego rażenia.
Brakuje również wyraźnego powodu dla którego Asz-Szabab miałaby chcieć usiąść z przedstawicielami Mogadiszu do rozmów. Według byłego członka grupy, a obecnie dżubbalandzkiego polityka, Ibrahima Adena Nadary jedynie trzy scenariusze mogłyby zmusić ekstremistów do dialogu: odcięcie od funduszy, znaczące osłabienie militarne lub zdanie sobie sprawy z braku perspektyw na osiągnięcie zakładanych celów. Żadna z tych przesłanek nie zaistniała. Grupa swobodnie rozwija tak zwaną terrokoeporację, ze zmiennym szczęściem stawia czoło somalijskim żołnierzom, nadal kontrolując znaczne tereny.
Dla Asz-Szabab rząd w Mogadiszu jest wrogiem zarówno na polu politycznym jak i ideologicznym. Urzędnicy wielokrotnie określani byli przez bojowników jako apostaci i wrogowie islamu, którzy sprowadzili do kraju obce wojska. Obecność sił Unii Afrykańskiej w Somalii stanowi jedną z najpoważniejszych kwestii podnoszoną przez bojowników. Mogadiszu zdaje sobie sprawę, że bez zagranicznego wsparcia nie jest w stanie utrzymać status quo ani tym bardziej rozpocząć żadnej ofensywy. Wraz z odejściem sił międzynarodowych kraj może w ciągu kilku tygodni powrócić do chaosu lat dziewięćdziesiątych.
Stanowisko Asz-Szabab najlepiej określił jej rzecznik, twierdząc, że „wielokrotnie słyszeliśmy od niewiernych i apostatów, że są otwarci na rozmowy z mudżahedinami. W ten sposób niewierni używają dialogu do zwodzenia muzułmanów i niszczenia tego o co walczymy”.
Zobacz też: Kryminaliści zamiast szahidów. Nowi rekruci w Asz-Szabab
(voanews.com)