Czołg podstawowy Armata będzie po raz pierwszy publicznie pokazany w Moskwie na paradzie w Dzień Zwycięstwa – potwierdził wiceprzewodniczący Komisji Wojskowo-Przemysłowej Oleg Boczkariew. Będzie to jednak typowo propagandowe zagranie, program Armata notuje ciągłe opóźnienia.
W wywiadzie udzielonym radiu Echo Moskwy Boczkariew nie poinformował, ile nowych pojazdów wyjedzie na Plac Czerwony 9 maja, zapowiedział jedynie rozpoczęcie prób państwowych czołgu w roku 2016. Jest to kolejne już opóźnienie programu. Początkowo wojsko miało otrzymać pierwsze Armaty już w 2013. We wrześniu tego samego roku miano zaprezentować prototyp oficjelom, skończyło się na wystawieniu modelu. Podobnie przesuwano rozpoczęcie oficjalnych prób. O prezentacji Armaty w siedemdziesiątą rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej po raz pierwszy wspomniał w październiku ubiegłego roku dowódca rosyjskich sił lądowych generał-pułkownik Oleg Saljukow. Twierdził on jednak, że już w 2015 do jednostek trafią pierwsze egzemplarze.
Armata, określaną już w rosyjskich mediach jako T-14 ma być modułowym ciężkim wozem bojowym nowej generacji. W wariancie czołgu podstawowego główne uzbrojenie w postaci działa kalibru 125 milimetrów ma być umieszczone w zdalnie sterowanej wieży, a cała załoga zajmować miejsca w solidnie chronionej kapsule wewnątrz kadłuba. Kolejne planowane warianty to między innymi ciężki bojowy wóz piechoty, wóz zabezpieczenia technicznego oraz dwulufowa haubica samobieżna 2S35 Koalicja-SW kalibru 152 milimetry.
Sama defilada 9 maja zapowiada się wyjątkowo interesująco nie tylko ze względu na prezentowany sprzęt. Niepewny już przyjazd części zachodnich przywódców stanął pod jeszcze większym znakiem zapytania za sprawą zaproszenia na uroczystość północnokoreańskiego dyktatora Kim Dzong-una.
(sputniknews.com, na zdjęciu rysunek czołgu Czarny Orzeł, fot. Alexpl, via Wikimedia Commons)