Nie minęło dużo czasu, od kiedy siły powietrzne państw arabskich (głównie Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich) zaangażowały się w zwalczane Państwa Islamskiego, a islamiści ogłosili już wezwanie do mordowania arabskich pilotów biorących udział w nalotach. Wezwania przybrały na sile po ujawnieniu, że wśród pilotów z ZEA jest kobieta (zobacz: Kobieta i książę atakują cele w Syrii).

W odróżnieniu od państw zachodnich, które chronią żołnierzy i ich rodziny przed zemstą ze strony terrorystów, w krajach arabskich piloci nie pozostają anonimowi, ale często są pokazywani w telewizji z pełnym imieniem i nazwiskiem.

Na Bliskim Wschodzie panuje przekonanie, że takie działanie jest celowym wyzwaniem rzuconym islamistom przez władze. Albo terrorystom uda się zabić jednego lub kilku pilotów, albo zostaną wyśmiani jako ci, co tylko dużo gadają, ale nie potrafią nic zrobić. Takie postawienie sprawy bardziej przemawia do tamtejszych społeczeństw niż oficjalne przemowy polityków. Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo, że Państwo Islamskie zacznie używać cywilów jako ludzkich tarcz przed nalotami. Jeśli zaś bomby zabiją wielu z nich, w Arabii Saudyjskiej może wzrosnąć liczba przeciwników nalotów, a wśród nich mogą znaleźć się ludzie gotowi zamordować pilotów.

(strategypage.com; na zdjęciu pilot saudyjskiego F-15S sfotografowany w Stanach Zjednoczonych; fot. USAF / Senior Airman Brett Clashman)