Program budowy trzech ciężkich lodołamaczy dla amerykańskiej staży wybrzeża w ramach programu Polar Security Cutter (PSC) stoi w obliczu niemałych problemów. Według raportu, którego wykonanie zleciła komisja do spraw bezpieczeństwa Izby Reprezentantów, szacunkowy koszt budowy nowych jednostek wzrósł do 5,1 miliarda dolarów – niemal o 60% więcej, niż zakładano początkowo. Również termin rozpoczęcia właściwej budowy prototypowej jednostki jest ciągle odwlekany.
Kolejną kwestią finansową odnotowaną w raporcie są potencjalnie wysokie koszty eksploatacji PSC przez cały cykl życia, który określono na minimum trzy dekady dla każdej jednostki. Obecnie zatwierdzono pozyskanie trzech lodołamaczy. W związku z tym byłyby eksploatowane w latach 2029–2063. W tym czasie koszty eksploatacji wyniosłyby około 12,4 miliarda dolarów.
Amerykańska straż wybrzeża ma jednak chrapkę na dodatkowe jednostki. W przypadku zwiększenia zamówienia o dodatkowy lodołamacz, koszt programu wzrośnie do 6,8 miliarda dolarów, zaś eksploatacji całej czwórki do 2065 roku wyniósłby 16,7 miliarda. Raport szacuje także koszty programu i eksploatacji w przypadku rozszerzenia zamówienia do pięciu, sześciu i dziewięciu lodołamaczy.
Koszty samego pozyskania wzrosłyby odpowiednio do 8,4 miliarda, 10 miliardów i 15 miliardów dolarów. Przy zakupie pięciu jednostek koszty eksploatacji do 2067 roku wzrosłyby do 21,2 miliarda dolarów, jeśli byłoby ich sześć – 25,7 miliarda dolarów do 2069 roku. W przypadku pozyskania dziewięciu lodołamaczy za eksploatację całej floty do 2075 roku amerykański podatnik zapłaciłby 39,9 miliarda dolarów. USCG rozważa włączenie do programu drugiej stoczni, co według autorów raportu nie tylko opóźni dostawy, ale i podniesie koszty.
Finanse to niejedyny problem. USCG ma nadzieję, że budowa pierwszego lodołamacza rozpocznie się (dopiero) pod koniec tego roku. Oczywiście nie jest tak, że od czasu podpisania w 2019 roku kontraktu ze stocznią VT Halter Marine budowa stoi w miejscu. W ubiegłym roku stocznia rozpoczęła prace przy budowie pierwszych ośmiu segmentów prototypowej jednostki – przyszłego Polar Sentinela (WMSP 21).
Należy jednak podkreślić, że wedle pierwotnych założeń Polar Sentinel miał rozpocząć służbę do końca tego roku. Data przyjęcia go do służby przesunęła się na rok 2029. Mimo upływu pięciu lat od podpisania umowy ze zwycięską stocznią nawet projekt PSC nie został ukończony. Według stanu na lipiec 2024 roku stopień ukończenia projektu lodołamaczy wynosił jedynie 59%. Na tak znaczne opóźnienia programu złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim była to pandemia koronawirusa, a także brak doświadczenia i zaplecza dającego możliwość projektowania i budowania ciężkich lodołamaczy w Stanach Zjednoczonych.
Jednostki powstające w ramach Polar Security Cutter będą pierwszymi od prawie półwiecza nowymi lodołamaczami dla amerykańskiej straży wybrzeża. Będą to dosyć duże jednostki: przy długości około 140 metrów będą wypierać ponad 23 tysiące ton. Mają cechować się drugą klasą polarną i napędem spalinowo-elektrycznym o mocy łącznej 45 tysięcy koni mechanicznych. Jednostki przy pełnym obsadzeniu wynoszącym 186 osób będą mogły operować nawet dziewięćdziesiąt dni na morzu.
PSC będą wykonywały nie tylko zadania typowe dla lodołamaczy. W związku z coraz bardziej rosnącym znaczeniem Arktyki pod kątem militarnym i ekonomicznym przyszłe amerykańskie lodołamacze zostaną uzbrojone. Na pierwszy rzut oka ich oręż nie wygląda zbyt imponująco. Składa się jedynie z dwóch stanowisk 30‑milimetrowych armat automatycznych i sześciu stanowisk strzeleckich dla wukaemów. Jest to jednak znaczny krok w przód – dotąd lodołamacze USCG nie były uzbrojone. Podobnie jak poprzednicy jednostki będą też dysponować lądowiskiem i hangarem dla śmigłowców.
Sprawia to, że załogom łatwiej będzie pełnić zadania patrolowe i dozorowe w regionie, dysponując przy tym pewnymi możliwościami ofensywnymi i defensywnymi. Warto dodać, że jednostki mają otrzymać system zarządzania walką, a projektanci PSC przewidzieli możliwość zaimplementowania w razie potrzeby dodatkowego uzbrojenia w przyszłości. Notabene uzbrojone lodołamacze – lub też arktyczne okręty patrolowe – budują również Kanadyjczycy (typ Harry DeWolf) i Rosjanie (projekt 23550).
Wysoki stopień skomplikowania projektu PSC, brak wykwalifikowanego zaplecza projektowego i dostosowania stoczni do budowy nowych ciężkich lodołamaczy nie sprzyja programowi. W raporcie stwierdzono, że ostatnie ciężkie lodołamacze zbudowano w stoczniach, które obecnie już nie istnieją. Dodatkowo czas, który upłynął od dostarczenia dwóch lodołamaczy typu Polar, jest tak duży, że ówczesne zdolności zostały zatracone. To samo tyczy się średniego lodołamacza USCGC Healy (WAGB 20), wprowadzonego do służby pod koniec lat 90.
Dużym problemem jest również samo koncepcja jednostki przedłożona przez Halter Marine, bazująca na projekcie lodołamacza Polarstern II dla niemieckiego instytutu badań polarnych i morskich. Ówczesny projekt Polarsterna nie był jeszcze ukończony, jednak jego stopień zaawansowania był na tyle duży, ze bez większych problemów dałoby się go ukończyć.
Ostatecznie USCG postanowiła zmodyfikować projekt niemieckiego lodołamacza pod kątem implementacji własnych wymagań, mimo niedoborów wiedzy, zaplecza i umiejętności w zakresie budowy jednostek tej klasy.
Podobny błąd popełniono w programie fregat rakietowych typu Constellation. Amerykanie zmodyfikowali projekt włoskich FREMM‑ów do swoich wymagań, przez co program jest droższy i opóźniony. Co jednak najważniejsze – zmiany wpłyną na konstrukcję okrętów. Wywołują na przykład problemy z napędem. Wydaje się, że program Polar Security Cutter jest kolejną ofiarą amerykańskiej manii modyfikowania sprawdzonych projektów i przeceniania swoich możliwości.
Coast Guard Cutter Polar Star (WAGB 10) powers through icy waters, opening channels for Operation Deep Freeze 2024 in McMurdo Sound.
Proudly supporting the National Science Foundation’s Antarctic Program. pic.twitter.com/HQ6ie9GjW9
— Department of Defense (@DeptofDefense) February 25, 2024
„Gwiazda Polarna” wraca do gry
Dziś amerykańska straż wybrzeża dysponuje jednym ciężkim lodołamaczem – USCGC Polar Star (WAGB 10), mającym 122 metry długości i niespełna 14 tysięcy ton wyporności. Jednostka uzupełniana jest przez lodołamacz średni USCGC Healy (WAGB 20). W rzeczywistości jest on jednak dłuższy od Polar Stara.
Bliźniak WAGB 10 – USCGC Polar Sea (WAGB 11) – został wycofany z czynnej służby w 2010 roku w związku z niesprawnym napędem. Remont uznano za nieopłacalny ze względu na rozległość usterek w pięciu z sześciu silników dieslowskich. Większość zadań realizuje więc Polar Star. Ale ten przez blisko rok wyłączony był z użycia z powodu prac mających wydłużyć maksymalny okres eksploatacji. Pod koniec sierpnia Polar Star powrócił do bazy macierzystej w Seattle.
US Coast Guard’s only active heavy polar icebreaker USCGC Polar Star (WAGB-10) returned to Seattle, Washington on Aug. 25 after 285 days away from home port.
It undergone Service Life Extension Project at Mare Island Dry Dock, LLC. in Vallejo, California.https://t.co/9COz2yOy9M pic.twitter.com/RKbUPsaJpM
— Ryan Chan 陳家翹 (@ryankakiuchan) August 29, 2024
W toku prac na jednostce zmodernizowano instalacje elektryczne, ogrzewania i wentylację. W związku z wiekiem jednostki i eksploatacją w trudnych warunkach atmosferycznych zainstalowano nowy system monitoringu zalań. Dzięki temu załoga jest w stanie wykryć przebicie kadłuba i zalanie na całej długości jednostki. Oprócz tego wymieniono prawy wał napędowy oraz przeprowadzono konserwację silników głównych z generatorami prądu i urządzeń kotwicznych. Zakończenie prac pozwoliło uzupełnić lukę w i tak nadwyrężonej flocie lodołamaczy.
Pod koniec lipca na pokładzie WAGB 20 wybuchł pożar urządzeń elektrycznych w maszynowni. Pożar szybko ugaszono, ale jednostka musiała zawrócić do Seattle. USCG stwierdziła, że lodołamacz musi przejść remont, jednak nie wiadomo, kiedy zakończą się prace.
Zbudowany pod koniec lat 90. Healy według przedstawicieli USCG dysponuje wiekową instalacją elektryczną – część podzespołów nie jest już produkowana. Utrudnia to remont i najpewniej wymusi przebudowanie elektryki do nowych standardów. Oprócz tych jednostek w straży wybrzeża służą też liczne małe lodołamacze, które jednak nie nadają się do działań w strefie okołobiegunowej i służą jedynie na wodach śródlądowych.