Wydawałoby się, że siłom zbrojnym Stanów Zjednoczonych nigdy i niczego nie może zabraknąć. Serwis Defense News, powołując się na wnioski z opracowanego dla Kongresu raportu dotyczącego amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego za rok fiskalny 2017, twierdzi jednak, iż może być zupełnie inaczej.
Jednym z problemów jest brak innowacji i monopolizacja produkcji bomb i pocisków kierowanych dla amerykańskiego lotnictwa, gdzie aż 97% dostaw pochodzi od Raytheona i Lockheeda Martina. Tymczasem Amerykanie przez pierwsze trzy miesiące tego roku zużyli nad Afganistanem 1186 sztuk środków bojowych, 2,5-krotnie więcej niż rok temu, osiągając tym samym najwyższy wynik kwartalny od 2013 roku.
Niezbyt bezpieczny pod względem strategicznym wydaje się rynek silników rakietowych i silników turbinowych do uzbrojenia lotniczego, gdzie już wkrótce pozostanie tylko po jednym dostawcy. Jeden producent kontroluje 80% dostaw baterii elektrycznych do broni kierowanych. Spośród 194 firm produkujących podzespoły do uzbrojenia aż 98% korzysta z tych samych źródeł zaopatrzenia.
Wyczerpują się również możliwości sprowadzenia niektórych związków chemicznych potrzebnych do wytwarzania bomb i pocisków. Co gorsza, Stany Zjednoczone są niepokojąco uzależnione od jednego ze swoich rywali – Chin – w kwestii dostaw co najmniej dwudziestu rzadko występujących minerałów. Sytuacja ta może być jednak pozytywnym bodźcem do opracowania alternatywnych technologii produkcji.
Kolejną barierą w działaniu amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego mogą być zasoby ludzkie, wśród których brakuje gotowych do pracy młodych, utalentowanych osób. Tylko 39% siły roboczej przemysłu sektora obronnego stanowią ludzie w wieku poniżej czterdziestu pięciu lat, a zaledwie 1,5% osób w wieku od dwudziestu pięciu do trzydziestu czterech lat ukończyło studia inżynierskie.
Zobacz też: BAE opracuje naprowadzanie niezależne od GPS
(defensenews.com; na fot. F-15E zrzucający bombę kierowaną GBU-28)