Podmorska infrastruktura komunikacyjna przez wiele lat znajdowała się na uboczu dyskusji o rywalizacji pomiędzy mocarstwami. Oczywiście każdy rozumiał, że kable biegnące po dnie mórz i oceanów, są wrażliwe na działania potencjalnych nieprzyjaciół. Jako że trudno jest zabezpieczyć je na całej długości, trzeba się liczyć z zagrożeniem: instalacją podsłuchu czy fizycznym przerwaniem. Ale zawsze wydawało się, że istnieją pilniejsze sprawy do omówienia.

Podobnie jak w wielu innych zagadnieniach, tak i tutaj impulsem otwierającym oczy była rosyjska napaść na Ukrainę, a ściślej: okres końcowych przygotowań do napaści. W styczniu 2022 roku Wojenno-morskoj Fłot zapowiedział zorganizowanie serii ćwiczeń morskich między innymi na obszarze irlandzkiej wyłącznej strefy ekonomicznej.

Teraz wiemy, że chodziło głównie o stworzenie szumu informacyjnego, gdyż okręty przeznaczone do udziału w ćwiczeniach, z krążownikiem rakietowym „dalekiej strefy morskiej i oceanicznej” Marszał Ustinow na czele, udały się na Morze Śródziemne, aby tam stanowić przeciwwagę dla flot NATO. Ale w okresie, kiedy rozgrywała się afera irlandzka, istniały wymierne obawy, iż sprawa ma drugie dno (dosłownie), ponieważ w rejonie ćwiczeń biegną kable podmorskie.



Ćwiczenia mogły być tylko przykrywką, a rzeczywistym celem Moskwy byłoby przecięcie kabli łączących Europę i Amerykę Północną. Oczywiście nie da się w ten sposób, dajmy na to, wyłączyć całego internetu, ale nawet minimalne zakłócenie łączności transatlantyckiej tuż przed inwazją na Ukrainę mogłoby pomóc Rosjanom. Już w trakcie wojny dyskusje rozpaliło (wciąż zagadkowe) zniszczenie rurociągów Nord Stream.

USS Mississippi (SSN 782) typu Virginia.
(US Navy / General Dynamics Electric Boat)

Do podwodnej działalności szpiegowskiej i sabotażowej z natury rzeczy najlepiej się nadają okręty podwodne, którym łatwiej niepostrzeżenie zbliżyć się do celu. Zasadniczo każdy środek obserwacji, który może wykryć jednostkę podwodną, może wykryć również jednostkę nawodną, ale okręt podwodny jest ukryty przed wieloma czujnikami – z ludzkim wzrokiem na czele – które mogą dostrzec okręt nawodny.

Jak pisze serwis The War Zone, w Stanach Zjednoczonych trwają prace nad podtypem w ramach typu Virginia zoptymalizowanym właśnie do zadań szpiegostwa podwodnego. Pierwszą informację na ten temat ujawnił Kevin Graney, szef przedsiębiorstwa General Dynamics Electric Boat, budującego nie tylko Virginie, ale też inne współczesne amerykańskie okręty podwodne.

TWZ zaprezentowało poniższe nagranie, pokazujące wystąpienie Graneya dla związku przedsiębiorców stanu Connecticut (gdzie GDEB ma siedzibę). Na slajdzie wymieniającym wersje typu Virginia widać okręt określony jako Seabed Warfare Capability, czyli „zdolność walki przy dnie morskim”, z zastrzeżeniem, że chodzi o pojedynczy okręt. Niestety Graney nie zdradził żadnych szczegółów, ale na rysunku widać, że okręt miałby otrzymać duży moduł w centralnej części kadłuba, zawierający w sobie specjalistyczne wyposażenie misyjne. Jest to rozwiązanie dobrze już znane i z powodzeniem wykorzystywane przez US Navy.



Oprócz tego dokumenty budżetowe na rok podatkowy 2024 zdradzają oficjalną nazwę zmodyfikowanego podtypu: „Modified VIRGINIA Class Subsea and Seabed Warfare”, w skrócie: Mod VA SSW. Na razie nie wiadomo jednak, ile mogą trwać prace projektowe i kiedy możemy się spodziewać podniesienia bandery na tym wyspecjalizowanym okręcie. Pierwsza Virginia Block V – prawdopodobnie na bazie tej wersji powstanie Mod VA SSW – ma wejść do służby w 2028 roku.

Tradycyjnie to Rosja (i wcześniej Związek Radziecki) uchodzi za specjalistkę w dziedzinie szpiegostwa i sabotażu podmorskiego. Prym wiedzie tu swoisty okręt flagowy rosyjskiego Głównego Zarządu Badań Głębinowych – 108-metrowy Jantar projektu 22010 Kriujs. Rosjanie klasyfikują go jako jednostkę oceanograficzną, w praktyce jest jednak okrętem zwiadowczym z bogatą aparaturą dwojakiego – wojskowego i cywilnego – zastosowania, zdolnym do szukania obiektów na dnie morskim. W skład jego wyposażenia wchodzą dwa duże autonomiczne pojazdy podwodne, zdolne do wykonywania zdjęć dna morskiego i infrastruktury podmorskiej w wysokiej rozdzielczości, a także do podejmowania przedmiotów z dna.

Ale oczywiście Amerykanie wcale nie ustępują Rosjanom, jedynie nadają swoim zdolnościom mniejszy rozgłos. Tajemnicą poliszynela jest to, że trzy okręty typu Seawolf są regularnie wykorzystywane do zadań zwiadowczych i szpiegowskich. Dotyczy to szczególnie okrętu numer trzy, USS Jimmy Carter (SSN 23). Jest on o 30 metrów dłuższy od pozostałych dwóch jednostek, ponieważ w kadłub wmontowano dodatkową sekcję umożliwiającą wszechstronną współpracę z nurkami i bezzałogowymi pojazdami podwodnymi oraz prowadzenie działań ratowniczych i badawczych.



Wśród modyfikacji wprowadzonych na tym okręcie szczególnie istotne są dodatkowe pędniki na dziobie i rufie. Dzięki nim Carter może się ustawić precyzyjnie przy obiekcie na dnie, a następnie utrzymać pozycję niezależnie od prądów morskich. Nieoficjalnie wiadomo, że Carter dysponuje także zdolnością zakładania podsłuchów na podmorskie kable światłowodowe. Przy wszystkich tych modyfikacjach okręt zachował jednak pełen potencjał bojowy.

Mod VA SSW najwyraźniej ma dublować zdolności Cartera. Ale tym razem modyfikacja nie będzie od początku do końca jedyna w swoim rodzaju. Prawie wszystkie jednostki typu Virginia w standardzie Block V (oprócz pierwszej) otrzymają bowiem dodatkową sekcję kadłuba o długości dwudziestu pięciu metrów – Virginia Payload Module. Standardowo w tej sekcji będą zamontowane cztery pionowe wyrzutnie pocisków Tomahawk (każda mieszcząca siedem pocisków), ale moduł będzie się nadawał także do przenoszenia, wypuszczania i dokowania dużych bezzałogowych pojazdów podwodnych, odpalania pocisków hipersonicznych czy przenoszenia dodatkowych torped.

Nie znaczy to, że każda jednostka Block V będzie się nadawała do działań przy dnie morskim. Gdyby tak było, wyodrębnianie jednego okrętu do tego celu nie miałoby sensu. Ale Mod VA SSW będzie korzystać ze wspólnego fundamentu, co powinno uprościć prace projektowe i ograniczyć koszty.

Na razie nie wiadomo, czy „szpiegowska” Virginia ma zastąpić Jimmy’ego Cartera czy też być jego uzupełnieniem. SSN 23 to niemłody okręt, ale jeszcze nie stary – zwodowano go w 2004 roku. Okręty typu Los Angeles z reguły służą około trzydziestu lat, ale Seawolfy najprawdopodobniej posłużą dłużej. Ich możliwości są po prostu zbyt cenne. Seawolfy uchodzą za śmietankę floty podwodnej US Navy – najcichsze (między innymi dzięki systemowi aktywnego tłumienia drgań i napędowy wykorzystującemu pędnik strumieniowy) i najgroźniejsze SSN-y służące pod amerykańską banderą.

Zobacz też: Guarani: nowa wersja, argentyńskie zamówienie i niemieckie weto

US Navy / Huntington Ingalls Industries / Chris Oxley