Niemal trzy tygodnie temu obiecaliśmy naszym Czytelnikom, że kiedy rosyjska ofensywa w Donbasie na dobre ugrzęźnie i straci choćby cień szansy na sukces, po raz kolejny zatytułujemy sprawozdanie z tego dnia cytatem z mistrza Kazika. No więc… to już. To dziś. W naszej ocenie – rzecz jasna, nie samodzielnej – dziś możemy oświadczyć z pełnym przekonaniem, że Rosja przegrała bitwę o okrążenie i zajęcie Donbasu.

Ale teraz ważne zastrzeżenie, aby potem nie było nieporozumień. Rosja jeszcze nie przegrała wojny. Ba, Rosja nawet nie została rozbita na odcinku siewierodonieckim, mimo że rosyjscy dowódcy popełniali tam kompromitujące błędy taktyczne. Ale bitwa o forsowanie Dońca, bitwa mająca otworzyć najeźdźcom drogę do otoczenia głównych ośrodków miejskich zagłębia (tych pozostających w rękach ukraińskich), zakończyła się sromotną klęską Rosji, co oznacza, że cała ofensywa oparta na hipotetycznym sukcesie tej bitwy także poszła się…

Wiele byśmy dali za jakieś konkretne informacje co do tego, jaką daninę krwi Ukraina opłaciła tryumf w dwunastodniowej (2–13 maja) bitwie. Samo odparcie jednostek forsujących rzekę powinno było się udać bez wysokich strat. Rosyjska artyleria biła w przygotowane i dobrze umocnione stanowiska obronne, a w kluczowej, końcowej fazie „zmech” wkroczył do akcji pod Biłohoriwką przeciwko nieprzyjacielowi dopiero zbierającemu się do walki.

Większych strat można się spodziewać na flankach – w Rubiżnem ługańskim i Łymanie – a także na południu, w Popasnej, skąd Rosjanie chcieli wyprowadzić drugie ramię kleszczy do okrążenia Siewierodoniecka i Lisiczańska (w Popasnej pododdziały WDW miały ponoć wsparcie Wagnerowców). Próby ataku z Iziumu na Słowiańsk i Kramatorsk, aby stworzyć drugi pierścień okrążenia, także spaliły na panewce po zaciętych walkach. Nad Kramatorskiem niosą się dziś odgłosy salw artyleryjskich. Zapewne będzie tak jeszcze przez wiele dni. To dźwięk walk na kierunku iziumskim.

Według ocen brytyjskich służb wywiadowczych Rosja straciła do tej pory około jednej trzeciej sił wprowadzonych do walki w lutym. Co więcej, utrata mostów towarzyszących na Dońcu sprawia, że w każdym kolejnym forsowaniu jakiejś rzeki może tych właśnie mostów zabraknąć. Kolejna dotkliwa strata to małe drony rozpoznawcze Orłan-10. Ukraińcy strącają się w tempie wręcz hurtowym. Nawet jeśli podzielić oficjalne dane przez dwa, Rosja traci każdego dnia trzy, cztery drony tego typu, co radykalnie ogranicza świadomość sytuacyjną pododdziałów.

Brytyjczycy twierdzą, że siły rosyjskie zmagają się z coraz niższą skutecznością bojową i załamującym się morale. W zestawieniu ze stratami w sprzęcie bojowym i wspomagającym oznacza to, że Rosja najprawdopodobniej nie zdoła zwiększyć tempa natarcia przez najbliższe trzydzieści dni.

Jako się rzekło, Rosjanie nad Dońcem nie są jeszcze całkowicie rozbici. Ale zostali wykrwawieni bez mała do sucha, a jeśli wciąż będą się pchać w odmęty rzeki, będą się tylko ustawiać w kolejce po własną śmierć. Na tę chwilę odcinek między Łymanem a Rubiżnem ługańskim jest zabezpieczony. Aby przypuścić kolejny atak, taki, z którego może coś wyniknąć, będą musieli się najpierw przegrupować i być może ściągnąć więcej mostów towarzyszących. Bez nich właściwie niepodobna myśleć o stworzeniu przeprawy, gdyż mimo że rosyjskie czołgi mogą przekraczać rzeki po dnie, akurat Doniec na tym odcinku ma dno wyjątkowo muliste i czołgi po prostu będą tam grzęzły. Nie wspominajmy już nawet o kwestii przygotowania czołgów do takiej operacji, co dałoby ukraińskim artylerzystom okazję do urządzenia przeciwnikowi kolejnej straszliwej młócki.

Zapewne najeźdźcy skoncentrują się teraz na zajęciu Łymanu i Siewierodoniecka, które leżą po „ich” stronie Dońca. W tym drugi mieście walki trwają już od kilku dni. I jak pisaliśmy już wiele dni temu, Siewierodonieck zapewne w końcu upadnie (podobnie jak Łyman), ponieważ tak naprawdę niczego to nie zmieni na szczeblu operacyjnym. Rosjanie i tak ostrzeliwują Lisiczańsk – co za różnica, czy z Siewierodoniecka czy z Rubiżnego?

A sforsowanie Dońca naprzeciwko Lisiczańska, żeby wkroczyć do miasta, wcale nie będzie prostsze dzięki zajęciu Siewierodoniecka. Wręcz przeciwnie: ukształtowanie północnego brzegu Dońca na tym odcinku sprawia, że to raczej z Lisiczańska łatwiej byłoby się przeprawiać do Siewierodoniecka. Atak na Lisizczańsk miałby dużo większy sens od zachodu, ale do tego trzeba by najpierw utrzymać jakiś przyczółek po tej stronie rzeki, a potem jeszcze z tego przyczółka rozwinąć natarcie.

Także bitwa o Charków zakończyła się zwycięstwem Ukrainy. Okupantów (wśród których było wielu żołnierzy zmobilizowanych w tak zwanych republikach ludowych, ługańskiej i donieckiej) odepchnięto prawie do granicy. Obecnie po zachodniej stronie Dońca walczą oni już tylko o to, aby nie dać się całkowicie wypchnąć z Ukrainy i zachować chociaż to skromne wybrzuszenie między Kozaczą Łopanią a Wesełem.

Według dzisiejszego raportu sytuacyjnego ukraińskiego GenSztabu rosyjskie dowództwo próbuje uzupełnić straty w ludziach rezerwistami. Obecnie trwa ponoć szkolenie 2500 rezerwistów na poligonach w Woroneżu, Biełgorodzie i Rostowie.

Najzabawniej w tym kontekście brzmią doniesienia z drugiej strony granicy – z rosyjskich obwodów kurskiego i biełgorodzkiego, a więc naprzeciwko Charkowa i Sum. Rosyjskie siły zbrojne ściągają tam dodatkowe pododdziały i wyraźnie przygotowują się na odparcie ukraińskiego natarcia. Ciekawe, czy naprawdę się obawiają takiego (obiektywnie mało prawdopodobnego) scenariusza czy też ma to być podkładka dla narracji o tym, że Ukraina od dawna stwarzała zagrożenie dla Rosji i że cała ta wojna ma charakter prewencyjny.

Tymczasem Azowstal broni się nadal.

Aktualizacja (00.10): Serhij Hajdaj, głowa ługańskiej obwodowej administracji wojskowej, informuje, że Rosjanie przygotowują się do kolejnego forsowania Dońca pod Biłohoriwką. Nie wycofujemy się z naszej oceny sytuacji: zasadniczą bitwę Rosjanie przegrali, są przetrzebieni, ofensywa się załamała, ale wciąż mają siły, żeby próbować uchwycić jakiś przyczółek. Sądziliśmy wprawdzie, że nie będą próbowali, bo byłoby to istne samobójstwo, ale skoro jednak próbują… Cóż, Doniec może nie jest szeroki, ale jest długi (dłuższy od Wisły). Pomieści i ciała, i wraki.

spoilt.exile, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic