Na wschodzie Ukrainy Rosjanie zaczęli oczekiwaną od wielu dni ofensywę na całej długości frontu wschodniego – od Charkowa do Mikołajowa. Od chwili, w której Rosjanie zapowiedzieli, że wycofają oddziały z frontu północnego, spod Kijowa i Czernihowa, było jasne, że rozpoczną koncentrację w Donbasie, mającą zapewnić im pełną kontrolę nad obwodami donieckim i ługańskim oraz „mostem” lądowym na Krym wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego. W ramach tego ostatniego projektu Rosja zamierza zorganizować pseudoreferendum w obwodzie chersońskim, aby na tej podstawie utworzyć trzecią tak zwaną republikę ludową.

Niektóre media twierdzą, że obecnie zaczyna się druga faza wojny w Ukrainie, ale media te jedynie małpują rosyjską narrację, wedle której pierwsza faza zakończyła się wraz z przerwaniem działań ofensywnych na północy. W praktyce był to koniec co najmniej drugiej fazy. Pierwsza dobiegła końca drugiego lub trzeciego dnia wojny, kiedy Rosjanie musieli porzucić marzenia o Blitzkriegu w Ukrainie i obaleniu demokratycznie wybranych władz tego kraju. Nie można pozwolić, aby Rosja zamazała to rozróżnienie i utopiła w wodzie nocy dziejów swoją kompromitację na szczeblu strategicznym.

Zgodnie z życzeniem naszych Czytelników postaramy się wrócić do regularnych, codziennych sprawozdań z wojny, podobnych do tych, które publikowaliśmy do końca marca (ostatnie sprawozdanie było 36. dnia wojny).

–REKLAMA–

Tekst będzie aktualizowany. Poniższą treść zebraliśmy w trzy osobne „aktualizacje” tematyczne, kolejne będą już tradycyjne, chronologiczne.


Aktualizacja (02.45): Kadyrowcy kradną i wywożą do Czeczenii ukraiński sprzęt rolniczy. W jednej z wsi pod Groznym odnaleziono trzy ukraińskie kombajny, jeden ciągnik i trzy siewniki. Z jednej strony jest to pospolite złodziejstwo na rzecz czeczeńskiego watażki (maszyny znajdują się na terenie gospodarstwa rolnego należącego pośrednio do Ramzana Kadyrowa), ale z drugiej – kolejny przejaw niszczenia kluczowych gałęzi ukraińskiej gospodarki wszelkimi sposobami. Rosjanie wychodzą z założenia, że jeśli Ukraina nie będzie podporządkowana Moskwie, to przynajmniej musi być zrujnowana.

Kończymy dzisiejsze sprawozdanie. Widzimy się tradycyjnie jutro po godzinie 12.00. Dobranoc.

Aktualizacja (02.10): Rosyjski rozpoznawczy bsl Eleron-3 zdobyty przez Ukraińców w obwodzie czernihowskim.

Aktualizacja (01.47): Rosyjskie haubice samobieżne 2S1 Gwozdika nocą z 18 na 19 kwietnia.

Aktualizacja (01.02): Dawno temu, pod koniec marca, pisaliśmy o ewakuacji ośmiu kangurów z charkowskiego ekoparku Feldman. Wczoraj odnaleziono ciała dwóch pracowników tej placówki, którzy zaginęli w pierwszych dniach marca. Obaj zostali zabici przez Rosjan, a zwłoki ukryto w pomieszczeniu gospodarczym.

Aktualizacja (00.41): Rosyjskie ministerstwo obrony pokazało nagrania z lotów bojowych Su-34, w tym odpalenie pocisku powietrze–ziemia Ch-29.

Aktualizacja (00.30): Jeszcze w temacie dostawy statków powietrznych do Ukrainy. Irański dysydent Babak Taghwaji, autor wielu bardzo dobrych książek lotniczych, twierdzi, że części zamienne dostarczone z pomocą Stanów Zjednoczonych to w rzeczywistości pomołdawskie MiG-i-29, które nie nadają się już do służby w powietrzu, ale posłużą jako rezerwuary części. W 1997 roku Waszyngton kupił dwadzieścia jeden MiG-ów-29 izdielije 9.13 (NATO: Fulcrum C) i 9.51 (wersja UB, NATO: Fulcrum B) od Mołdawii, głównie po to, aby zapobiec pozyskaniu ich przez Iran.



Aktualizacja (00.15): W walkach o Kreminną zginął niejaki Michaił Kiszczik, pseudonim Misza Czeczen, podpułkownik sił zbrojnych tak zwanej Ługańskiej Republiki Ludowej, zbrodniarz wojenny z okresu napaści rosyjskiej w 2014 roku, a w późniejszych latach przemytnik.

Aktualizacja (23.50): Koncern motoryzacyjny General Motors opuszcza Rosję na dobre. Dealerów powiadomiono o zakończeniu dostaw samochodów i części zamiennych, pracownicy rosyjskiego biura zostali zwolnieni. Koncern chemiczny Henkel podjął decyzję o zaprzestaniu działalności w Rosji, ale będzie wciąż płacił pracownikom, których jest około 2500. Jeszcze 4 kwietnia Henkel oświadczył, iż nie zamierza wycofywać się z rosyjskiego rynku.

Aktualizacja (23.21): Raport ukraińskiego dowództwa Operacji Sił Połączonych, odpowiadającej od 2018 roku za obronę Donbasu, podaje, że wojska ukraińskie zniszczyły dwanaście czołgów, jeden system artyleryjski, dwadzieścia osiem pojazdów opancerzonych i dwa inne pojazdy, a obrona przeciwlotnicza dołożyła do tego jeden bombowiec frontowy Su-34, jeden śmigłowiec uderzeniowy Ka-52, cztery drony i jeden pocisk manewrujący.

Aktualizacja (22.35): Sekretarz prasowy Pentagonu John Kirby przyznał, że Ukraina otrzymała dodatkowe statki powietrzne i części zamienne do nich. Te drugie trafiły do Ukrainy z pomocą Waszyngtonu, ale Kirby podkreślił, że USA nie przekazały kompletnych maszyn. No to zagadka: cóż to za dostawa? Bezpilotowe samoloty rozpoznawcze? Poafgańskie śmigłowce? Bo przecież nie polskie MiG-i-29.

Aktualizacja (21.50): Według analiz Pentagonu w rejonie Doniecka i Iziumu wciąż obserwujemy preludium do rosyjskiej ofensywy (rozpoznanie walką?), a nie właściwą ofensywę. Rosjanie wciąż ściągają dodatkowe siły, obecnie w Ukrainie mają siedemdziesiąt osiem batalionowych grup taktycznych, z czego dwie pojawiły się w ciągu minionych dwudziestu czterech godzin. Poza tym Amerykanie podają, że – wbrew Ukraińcom – nie widzą działań ofensywnych na całej długości frontu.



Aktualizacja (21.14): Brytyjski analityk Nicholas Drummond również o „ostatnim argumencie królów”: „Ten nowy etap wojny w Ukrainie zostanie wygrany przez artylerię. Nie rozstrzygnie go to, kto ma więcej dział, ale to, kto ma więcej amunicji”.

Aktualizacja (21.03): Czy rozpoczęcie dostaw ciężkiego sprzętu przez państwa NATO będzie oznaczać, że sojusz znajdzie się w stanie wojny z Rosją? Przypomnijmy: w ubiegłym tygodniu Moskwa zażądała od USA i Czech wstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy, strasząc nieprzewidzianymi konsekwencjami. Matt Steinglass z The Economist obala taką argumentację. Pomoc udzielana Ukrainie przez NATO jest bladym cieniem tego, co w trakcie wojny ze Stanami Zjednoczonymi od państw bloku wschodniego otrzymywał Wietnam. „Nim wojna dobiegła końca, [ZSRR i Chiny] przekazały Wietnamowi Północnemu ponad 500 samolotów (w tym 180 myśliwców), 2500 czołgów i tysiące dział. Sowieccy instruktorzy często wciskali guziki w systemach przeciwlotniczych, które strącały amerykańskie myśliwce nad Hanoi” – pisze Steinglass.

Aktualizacja (20.55): Czeskie ministerstwo obrony zapowiedziało, że tamtejsze przedsiębiorstwa z branży zbrojeniowej będą naprawiać ukraińskie czołgi i wozy bojowe uszkodzone w trakcie walk. Remonty obejmą także pojazdy wymagające serwisowania po długotrwałym składowaniu.

Tymczasem dostawy ciężkiego uzbrojenia, w tym nieokreślonych pojazdów opancerzonych, zapowiedział po rozmowie z prezydentem Zełenskim premier Holandii Mark Rutte.

Aktualizacja (20.17): Pociski rakietowe systemu Uragan zabiły w Charkowie cztery osoby. I jak niżej – czy nie większy byłby pożytek z tych pocisków gdzieś na froncie?

Aktualizacja (20.05): Raz jeszcze generał Hertling: „Następne kilka tygodni będzie stanowiło bitwę logistyki. Ukraina tę bitwę wygra”.



Aktualizacja 3: Jesteśmy w paradoksalnej sytuacji, jeśli chodzi o analizę postępów rosyjskiej ofensywy – czy raczej ich braku. Nie wiemy bowiem, jak wyglądają założone osie natarcia, nie znamy dokładnej proporcji sił na poszczególnych odcinkach frontu. Wiemy jednak, iż skoro Rosjanie zaczęli ofensywę, to chcieli osiągnąć  c o ś. Tymczasem pierwszego dnia osiągnęli (prawie) n i c. Zajęli tylko 18-tysięczne miasto Kreminna w obwodzie ługańskim.

Ba, to Ukraińcy zaczynają osiągać coś. Wiadomo, że wyparli przeciwnika z Marjinki pod Donieckiem (miejscowość była już w połowie w rękach wroga) i odparli natarcie pod Ołeksandriwką w obwodzie chersońskim. A co najważniejsze, wydaje się, że powstrzymali natarcie Rosjan pod Iziumem. Znów podkreślmy: nie wiemy, jakie dokładnie są plany najeźdźców, ale na logikę powinni się starać okrążyć Ukraińców walczących w Donbasie. Do tego zaś potrzebują skutecznego natarcia z północy, właśnie od strony Iziumu.

Aktualizacja 2: Wiadomo, że Kreml wyznaczył swoim generałom dwa deadline’y. Pierwszy wiąże się z defiladą z okazji rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej – 9 maja. Do tego czasu Putin chce uzyskać coś, co będzie mógł przedstawić Rosjanom jako zwycięstwo w Ukrainie albo przynajmniej znaczący krok ku takiemu zwycięstwu. Ale jest też drugi, mniej oficjalny termin: istnieje podobno oczekiwanie, iż generał Aleksandr Dwornikow wręczy Putinowi Donbas jako prezent wielkanocny (Wielkanoc prawosławna wypada 24 kwietnia).

Nie jest to nic nowego w rosyjskiej tradycji wojskowej. Na przykład miasto Plewna, oblegane w 1877 roku, miało być prezentem na imieniny cara Aleksandra II, toteż dowodzący wojskami rosyjskimi Eduard Totleben szturmował twierdzę, nie oglądając się na względy taktyczne. Twierdza upadła, ale Rosjanie stracili ponad 30 tysięcy ludzi.

A tutaj? Rosjanie wybrali kiepski moment na rozpoczęcie ofensywy. W najbliższych dniach należy się spodziewać w Donbasie deszczu (co utrudni działania ofensywne „zmechu”) i gęstych chmur (co z kolei ograniczy możliwość wsparcia lotniczego), a porywiste wiatry zredukują celność artylerii.

Obrońcy Mariupola wciąż wiążą duże siły, które bardzo by się przydały najeźdźcom gdzieś na północy albo na zachodzie. W mieście trwa zaciekła obrona do ostatniego pocisku, a jedynym ukraińskim bastionem pozostają zakłady Azowstalu. Jest to jednak wymarzone miejsce do obrony – istny labirynt tuneli i korytarzy. Problem w tym, że oprócz żołnierzy ukraińskich znajdują się tam również cywile (w tym dzieci), którym najeźdźcy uniemożliwi ewakuację. Rosjanie zagrozili, że każdy, kto się nie podda, zostanie rozstrzelany.

Aktualizacja 1: Już wczoraj rano na wielu odcinkach frontu rosyjskie pododdziały wykonały rozpoznanie walką. Przygotowanie artyleryjskie przed ofensywą generalną rozpoczęto wczoraj około godziny 22.00 czasu lokalnego. Artyleria lufowa i rakietowa działały praktycznie na całej długości frontu.

Generał w stanie spoczynku Mark Hertling, przed dziesięciu laty dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie, przypomina, że rosyjska doktryna kładzie duży nacisk na przygotowanie artyleryjskie. Ten stan rzeczy utrzymuje się od drugiej wojny światowej. Hertling zwraca jednak uwagę, że ostrzał artyleryjski nie tylko, a nawet nie przede wszystkim, zabija i niszczy, ale także sieje chaos i strach, dezorganizuje stanowiska obronne i otwiera drogę dla działań przełamujących. Problem w tym, że Rosjanie – jak to Rosjanie, trudno się dziwić – zużyli część luf na bezproduktywne ostrzeliwanie miast.

Owszem, zabili z pewnością jakichś cywilów i znów siali terror na osiedlach mieszkalnych, ale przecież na kilka chwil przed ofensywą zabicie jednego doświadczonego ukraińskiego frontowca powinno mieć dla Rosjan większą wartość niż zabicie choćby stu cywilów. Ech, Moskale.

ministerstwo obrony Ukrainy