Rosyjskie siły zbrojne w Ukrainie znajdują się obecnie w osobliwym i nieprzyjemnym położeniu – są już zbyt słabe, aby przeprowadzić zakrojone na większą skalę działania zaczepne, ale wciąż za silne, aby zwyczajnie pójść w rozsypkę. Dobrze pokazały to wydarzenia ostatnich kilku tygodni, podczas których Moskale nie byli w stanie się przeciwstawić kolejnym ukraińskim kontrofensywom i mogli jedynie wycofywać się (często chaotycznie, czasami panicznie) na kolejne linie obrony, ale za każdym razem lokalnym dowódcom udawało się jakoś ustabilizować sytuację przynajmniej na kilka godzin.

Nie da się jednak ukryć zgnilizny przenikającej rosyjskie struktury organizacyjne na każdym szczeblu, aż do tych najwyższych. Świeżo zmobilizowani żołnierze nie chcą walczyć (o ile w ogóle da się ich wywieźć na front), kremlowska nomenklatura coraz śmielej zaczyna się nawzajem podgryzać, a generalicja traci czas na szukanie kozłów ofiarnych. Sytuacja w Moskwie i filialnych ośrodkach władzy coraz bardziej przypomina tę w Berlinie wiosną 1945 roku, ale różnica polega na tym, że Putin spacyfikował całe społeczeństwo, wmusił je w stan apatycznej „apolityczności” – a po ofiarach takiego prania mózgów trudno oczekiwać fanatycznej ofiarności na polu walki.

I żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie chodzi o to, że Rosjanom przeszkadza ludobójstwo dokonywane przez ich ojczyznę w Ukrainie. Wielu z nich ma to po prostu w nosie, gdyż są programowo „apolityczni”, zależy im jedynie na tym, aby „ktoś inny”, obojętnie kto, upaprał sobie ręce krwią i ryzykował przy tym życie. Stwierdzenie, że podstawowe prawa człowieka nie są kwestią polityczną, oczywiste na Zachodzie, w Rosji jest pozbawione sensu.



Swatowe–Kreminna

Obecnie to właśnie ten odcinek frontu jest najaktywniejszy. Sporo dzieje się też w obwodzie chersońskim (o czym niżej), ale między Kreminną i Swatowem może się rozstrzygnąć przyszłość całej kampanii w obwodzie ługańskim. Kampanii, która – przypomnijmy – zaczęła się w od wyczyszczenia obwodu charkowskiego, ale powiodła się tak dobrze, iż płynnie przeszła w spychanie Rosjan na wschód i północ w kolejnym obwodzie. Pytanie za milion dolarów: czy Ukraińcy spodziewali się aż takiego sukcesu czy też oportunistycznie idą za ciosem, którego przeciwnik nie potrafi zablokować?

Pododdziały idące na północ wzdłuż wschodniego brzegu Zbiornika Oskilskiego dotarły już do przyczółka kupiańskiego. Teraz, kiedy brzeg jeziora wyczyszczono, wszyscy ci żołnierze mogą zwrócić się na wschód i ruszyć na Swatowe. Zarówno tam, jak i w Kreminnej ruszyła już ewakuacja kolaborantów, a także wywózki osób uznanych przez władze okupacyjne za potencjalnie przydatnych (na przykład ukraińskich lekarzy, którzy zostali w okupowanych miastach lub do nich wrócili, aby dbać o mieszkańców). Ukraińskie źródła donoszą, że trzy autokary wywiozły kolaborantów ze Swatowego do odległego o osiemdziesiąt cztery kilometry Nowopskowa.

Chwilowo zarówno w Swatowem, jak i w Kreminnej panuje względny spokój. Ukraińcy konsolidują zyski terytorialne na obu kierunkach, przegrupowują się i przygotowują do uderzenia. Można założyć w ciemno, że będą chcieli wziąć oba miasta w kleszcze.

Według The Wall Street Journal Ukraińcy zdobyli w obwodzie charkowskim tyle rosyjskiej amunicji artyleryjskiej, że rozwiązali problem własnego niedoboru nabojów w kalibrach poradzieckich. Skuteczne przygotowanie artyleryjskie, ogień kontrbateryjny i ataki za pomocą bezzałogowych aparatów latających sprawiły, że rosyjskie haubice nie zdążyły wykorzystać przydziału amunicji przed odwrotem.

Zaporoże

Prokremlowskie kanały w mediach społecznościowych, w tym bodaj najsłynniejszy z nich Rybar, alarmują o gromadzeniu się sił ukraińskich na lewym brzegu Dniepru. Ukraińcy mieli dokonać rotacji, wycofują pododdziały, które do tej pory utrzymywały względnie spokojną linię frontu, i zastępują je nowymi, świeżymi i zdolnymi do przeprowadzenia kontrofensywy.

Według Rybara ukraińskie bezzałogowe aparaty latające wykonują ostatnio częstsze loty na rozpoznanie w poszukiwaniu składów amunicji i stanowisk obrony przeciwlotniczej. Jako prawdopodobny kierunek ofensywy wskazano Melitopol i Berdiańsk, których zajęcie przecięłoby w pół korytarz lądowy na Krym. Trzeba by dodać także otwarcie drogi na Enerhodar – odzyskanie kontroli nad Zaporoską Elektrownią Jądrową jest priorytetem strategicznym dla Ukrainy, a także dla jej europejskich sojuszników. Rosjanie wraz z tfu‑aneksją obwodu zaporoskiego ogłosili pełne przejęcie kontroli nad tą placówką. Wciąż nie można wykluczyć, że jeśli jej utrata stanie się prawdopodobna, przygotują tam sabotaż nuklearny. Im szybciej przebiegnie operacja, w której Ukraina odzyska elektrownię, tym ryzyko mniejsze.



W tej ostatniej kwestii Rybar sugeruje, że Ukraińcy mogą się zdecydować na desant przez Dniepr (który w pobliżu Małej Łepetychy ma około 3,5 kilometra szerokości). Oczywiście taka operacja sama z siebie byłaby skazana na porażkę, ale jeśli połączono by ją z natarciem na Melitopol, czy to jako dywersję, czy też rajd na elektrownię, mogłaby się udać.

Wstępne pogłoski wskazują, że Ukraińcy zaczęli już rozpoznanie bojem. Z drugiej strony barykady pojawiają się doniesienia o kolumnach logistycznych i ze sprzętem zmierzających z Mariupola w stronę Melitopola, co może sugerować, iż Rosjanie naprawdę przygotowują się na odparcie ofensywy w tamtym rejonie. Tymczasem wczoraj ostrzelali Zaporoże z poniższym skutkiem. Użyto prawdopodobnie pocisków systemu przeciwlotniczego S-300 w trybie ziemia–ziemia.

Chersoń

Ostatnie kilka dni obfitowało w mgliste, ale jednoznacznie pozytywnie doniesienia z tego odcinka frontu. W pięć dni okupanci musieli się cofnąć w bezładzie o czterdzieści kilometrów wzdłuż brzegu Dniepru. Tutaj również trwa przegrupowanie – po obu stronach. Ukraińcy do tego muszą oczyścić wyzwolony obszar z ewentualnych rosyjskich niedobitków i dywersantów. Poniższe nagranie wykonano – jak ustalił niezastąpiony Def Mon – na północny wschód od Dudczan. Widać tu niewielki wycinek natarcia ukraińskiego „zmechu” i rosyjski odwrót.

Obecnie front biegnie tam mniej więcej wzdłuż linii Kaczkariwka–Borozenśke–Bruskynśke–Dawydiw Brid. Wydaje się, że przez dzień czy dwa pozostanie stabilny, ale gdy tylko Ukraińcy skonsolidują zyski terytorialne, znów ruszą na południe i najprawdopodobniej Rosjanie znajdą się w ciemnej… wiadomo. Zwłaszcza że Most Antoniwski jest poważnie uszkodzony, a mosty pontonowe z natury rzeczy mają stosunkowo niewielką przepustowość – masowa ucieczka jak spod Łymanu będzie nie do zrealzowania w praktyce. Bitwa o Chersoń może być największą ze wszystkich dotyhczasowych rosyjskich klęsk.

W obwodzie chersońskim nagrano ten słynny już film pokazujący poddanie się rosyjskich żołnierzy wraz z BMP-2. Żołnierze ci skontaktowali się zawczasu z Ukraińcami poprzez specjalnie do tego celu stworzoną infolinię programu „Chcę żyć”. Jest ona zresztą do tego stopnia obciążona, że prawie nie da się dodzwonić; w mediach społecznościowych pojawiają się wręcz prośby o otwarcie kolejnych linii.

Odnotujmy również opublikowanie przez rosyjskie ministerstwo „obrony” nagrania, w którym pokazano bardzo ciekawy egzemplarz Su-25SM3. Pod kopułką osłony kabiny namalowano dziewięć czerwonych gwiazd, co tradycyjnie powinno oznaczać, że maszyna ta wykonała dziewięćdziesiąt lotów bojowych. Wobec niedoboru amunicji kierowanej w rosyjskich siłach zbrojnych maszyny tego typu najczęściej atakują za pomocą niekierowanych pocisków rakietowych S-13.



Konflikt Prigożyn–Szojgu

Wielokrotnie pisaliśmy już o bezsensownych próbach zdobycia Bachmutu przez siły, których rdzeń stanowią naziści z Grupy Wagnera. Przypuszczamy, że szef Wagnerowców Jewgienij Prigożyn może sądzić, że chwała zdobywcy najpierw Popasnej, a teraz Bachmutu pomoże mu w rozgrywkach pałacowych niezależnie od tego, czy zdobycie kolejnego zrównanego z ziemią miasta będzie miało sens na szczeblu operacyjnym czy nie. Okazuje się jednak, iż zdobycie Bachmutu najpewniej pozostanie tylko marzeniem, gdyż tamtejszy garnizon z powodzeniem od wielu tygodni odpiera huraganowe ataki i zadaje Wagnerowcom bolesne straty. Pod Bachmutem zginął między innymi jeden z bliskich współpracowników Prigożyna, Aleksiej Nagin, pseudonim „Tieriek”.

Wszystko wskazuje, że Prigożyn i jego kamrat, naziol Dmitrij Utkin, nie chcą już (o ile kiedykolwiek chcieli) odgrywać roli pomocniczej wobec regularnych sił zbrojnych. Obserwujemy coraz wyraźniejsze tarcia między Prigożynem i drugim zausznikiem Putina – Siergiejem Szojgu. A ponieważ, jak pisaliśmy wczoraj, w 2022 roku prowadzi się rozgrywki polityczne i dyplomatyczne w mediach społecznościowych, atak na Szojgu także przypuszczono tą drogą.

Na kanałach uczęszczanych i kontrolowanych przez Wagnerowców zaczynają się pojawiać komentarze, a nawet filmiki krytykujące Szojgu i jego resort za niekompetencję, a generałów i pułkowników – za tchórzostwo. Komunikat jest jasny: Szojgu powinien być odwołany ze stanowiska (kolaborant z obwodu chersońskiego, niejaki Stremousow, oświadczył wręcz, że Szojgu powinien się zastrzelić), a w ogóle najlepiej byłoby podporządkować siły zbrojne Prigożynowi. Celem ataków stali się też niektórzy inni członkowie wewnętrznego kręgu Putina, na przykład przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin.

Ale Szojgu oczywiście nie odpuszcza. Wczoraj SOBR, czyli specnaz Rosgwardiji, aresztował Aleksieja Słobodieniuka z grupy mediowej Patriot, jednego z czołowych propagandystów Prigożyna, z pewnością odgrywającego kluczową rolę w atakach na Szojgu i spółkę. Warto zwrócić uwagę, że SOBR to formacja lojalna osobiście wobec Putina, co może być sygnałem, iż Siergiej Kużugietowicz wciąż cieszy się zaufaniem pryncypała. Jeśli jednak Putin będzie potrzebował kozła ofiarnego na eksponowanym stanowisku, aby zrzucić nań winę za nieudaną mobilizację, Szojgu jest murowanym kandydatem do tej roli.

Aktualizacja (22.15)

Mobilizacja w Rosji przebiega wciąż z taką samą skutecznością – mizerną. Rosyjscy mężczyźni, jeśli tylko mogą, szukają drogi ucieczki. Głównymi kierunkami są oczywiście Gruzja, Armenia i Kazachstan, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Alaskańskie media lokalne informują, że 3 października na należącą do Stanów Zjednoczonych Wyspę Świętego Wawrzyńca – dużą wyspę u południowego wejścia do Cieśniny Beringa – przypłynęło łodzią dwóch Rosjan uciekających przed mobilizacją. Sami twierdzą, że przypłynęli z Egwiekinot w Czukockim Okręgu Autonomicznym, co oznacza, że musieli przebyć około 470 kilometrów. Zostali przekazani w ręce władz federalnych.



Komu się nie uda zwiać, tego czeka ciężki los radzie… rosyjskiego sołdata. Ze wszystkich kierunków napływają te same wieści: zmobilizowanym brakuje a to broni, a to umundurowania, a to sprzętu, a to oficerów, często wręcz brakuje wszystkiego tego jednocześnie. Mobiki zaczynają wybierać spośród swojego grona rzeczników zgłaszających publicznie skargi nie tylko na brak wyposażenia, ale także brak żołdu czy porządnego zakwaterowania. Łatwo sobie wyobrazić, jak chętnie ci ludzie będą walczyć.

Ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow poinformował, że Rosjanie próbowali kupić w Turcji (poprzez państwa trzecie i firmy krzaki) 150 tysięcy kamizelek kuloodpornych i 500 tysięcy kompletów mundurów zimowych.

Z mobilizacją można też walczyć aktywnie. Dochodzi o ataków na oficerów pracujących w wojenkomatach i na ich siedziby. W Krasnojarsku nieustalony sprawca obrzucił placówkę koktajlami Mołotowa.

Zakończmy tę część sprawozdania pięknym nagraniem z ukraińskich śmigłowców pomykających sobie gdzieś nad południową Ukrainą. No… „nad” – bardzo umowne „nad”.

Aktualizacja (1.45)

5 października New York Times opublikował sensacyjną wiadomość: za zabójstwem Darii Duginy, córki mało ważnego, ale bardzo głośnego raszystowskiego pseudofilozofa. Zamach rzekomo mieli przeprowadzić Ukraińcy. NYT powołuje się przy tym na źródła w amerykańskiej społeczności wywiadowczej, które podkreślają również, że gdyby Waszyngton wiedział o planowanym zamachu, zgłosiłby sprzeciw.



Ekspert od spraw terroryzmu Michael Weiss sądzi, że przeciek do prasy może być sygnałem pod adresem Kijowa, sygnałem znaczącym mniej więcej: „nie podoba nam się, że tak wiele przed nami ukrywacie”. Ukraińcy z kolei ukrywają swoje plany, gdyż nie wierzą w szczelność blokady informacyjnej po stronie amerykańskiej.

Demokrata z New Jersey Tom Malinowski, urodzony w Słupsku członek Izby Reprezentantów, oskarżył Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie o wspieranie Rosji oraz celowe działanie na szkodę USA i ich sojuszników poprzez manipulacje cenami ropy naftowej. Malinowski wespół z kolegą z Illinois Seanem Castenen zapowiedział złożenie projektu ustawy wycofującej amerykańskich żołnierzy stacjonujących w obu tych krajach. Według Malinowskiego przesłanie Waszyngtonu pod adresem saudyjskiego księcia Muhammada ibn Salmana powinno się sprowadzać do: „Jeśli chcesz stawać po stronie Putina, to niech Putin cię broni. Powodzenia”.

Heneralnyj sztab ZSU