Życie ludzkie jest krótkie, są jednak od tej reguły także pewne wyjątki. Według działającej w Stanach Zjednoczonych grupy badań gerontologicznych najstarszy obywatel tego kraju właśnie skończył 112 lat i jest obecnie jedną z trzech najdłużej żyjących osób na świecie. Tak się składa, że od roku jest też najstarszym pozostałym przy życiu amerykańskim weteranem drugiej wojny światowej.

Richard Overton urodził się w Teksasie 11 maja 1906 roku, w roku, w którym dokonano pierwszej transmisji radiowej przez ocean i rok przed otrzymaniem przez Oklahomę praw stanowych. W latach 1940–1945 służył w US Army na Pacyfiku, w 1887. Lotniczym Batalionie Inżynieryjnym, składającym się z Afroamerykanów.

Weteran żył sobie nieniepokojony przez nikogo do czasu, gdy kilka lat temu zainteresowali się nim prezydent Barack Obama, politycy, sportowcy i celebryci. Nazwano jego imieniem ulicę, przy której mieszka, zaś jedną ze ścian w okolicy przyozdobiono muralem z jego wizerunkiem. Stał się lokalną atrakcją turystyczną.

Mimo podeszłego wieku Overtonowi nie brak ikry. W szpitalu próbuje flirtować z pielęgniarkami. Zdarzyło mu się przeładować broń, gdy w środku nocy zobaczył w swoim domu nieznajomego mężczyznę. Wszystko skończyło się dobrze, gdyż rzekomym intruzem okazał się nowy pielęgniarz. Weteran miał też w zeszłym roku mały problem z linią lotniczą, której komputer omyłkowo zakwalifikował go jako 11-latka.

Wiek Overtona jest istną antyreklamą dla zdrowego trybu życia. Codziennie wypala on po dwanaście cygar, nie stroni od whiskey z colą. Poza tym uwielbia słodkie desery, pitą przez słomkę kawę z trzema łyżeczkami cukru i dość popularny napój gazowany, który pomimo słowa „doktor” w nazwie do zdrowych raczej nie należy. Na pytanie o sekret długowieczności odpowiada: „Po prostu żyj dalej, nie umieraj”.

Zobacz też: Zmarł pilot, który wykonał ostatni lot bojowy II wojny światowej

(dallasnews.com, statesman.com; na fot. Richard Overton z prezydentem Obamą w 2013 roku)

Lawrence Jackson, materiały prasowe Białego Domu, domena publiczna