28 kwietnia do 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego przybył około stuosobowy kontyngent Armée de l’air z czterema myśliwcami Dassault Rafale z Eskadry Myśliwskiej (Escadron de Chasse) 1/7 „Provence” ze 113. Bazy Lotniczej Saint-Dizier-Robinson i z Eskadry Myśliwskiej 2/30 „Normandie-Niemen” ze 118. Bazy Lotniczej Mont-de-Marsan. Było to spełnienie obietnicy francuskiego ministra obrony Jeana-Yves’a Le Driana, który w reakcji na kryzys ukraiński zapowiedział wysłanie samolotów bojowych na użytek Baltic Air Policing. Francuzi ćwiczą nie tylko z kolegami z Polski, ale i z Amerykanami, którzy ze swymi F-16 stacjonują w Łasku. Poza tym pełnią także normalną służbę w ramach dyżurów bojowych. Francuski kontyngent ma przebywać w Polsce co najmniej do końca sierpnia, planuje się także, iż miejsce Rafale’i zajmą myśliwce Mirage 2000.

Wczoraj w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego zorganizowano dzień dla prasy (nazwany, Bóg raczy wiedzieć dlaczego, z angielska: Media Day). Tego typu wydarzenia to niestety wciąż rzadkość w Siłach Zbrojnych RP. Trzeba jednak mieć nadzieję, że jesteśmy świadkami zmiany tego stanu rzeczy.

Dwa MiGi-29

Zanim pierwsze samoloty wykołowały na drogę startową, przewieziono dziennikarzy na drugą stronę lotniska. W czasie corocznych dni otwartych bazy największym problemem jest bowiem to, że samoloty trzeba obserwować (i fotografować) pod słońce.

Polski MiG-29 UB

To nie MiG-i były jednak największą atrakcją. Tym razem te niewątpliwie piękne myśliwce musiały ustąpić Rafale’om. Z drugiej strony: to Polacy wykazali większą gotowość do pozowania w powietrzu. W kokpicie: dowódca 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego płk pil. mgr inż. Leszek Błach.

Coraz większe otwarcie sił zbrojnych na opinię publiczną musi budzić radość i zasługuje na wielką pochwałę. Personel Armée de l’air wykazywał się wprawdzie swoistą nadopiekuńczością wobec swoich maszyn, ale… ich maszyny – ich prawo.

Coraz większe otwarcie sił zbrojnych na opinię publiczną musi budzić radość i zasługuje na wielką pochwałę. Personel Armée de l’air wykazywał się wprawdzie swoistą nadopiekuńczością wobec swoich maszyn, ale… ich maszyny – ich prawo.

Lotniskowy sokolnik

Uwaga na marginesie: dla niektórych (niebranżowych) mediów największą atrakcją była chyba rozmowa z lotniskowym sokolnikiem.

L-410 Turboleta

Dodatkowym urozmaiceniem było kilka kosiaków w wykonaniu flagowego statku powietrznego Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej: L-410 Turboleta.

Rafaele w Malborku


Wróćmy jednak do tematu: można się tylko cieszyć, że nasze Siły Powietrzne zacieśniają współpracę z wojskami lotniczymi państw sojuszniczych. Nie chodzi tu nawet o zwiększanie bezpieczeństwa naszej przestrzeni powietrznej poprzez obecność myśliwców z innych krajów, ale o wymianę doświadczeń i zwiększanie umiejętności naszych lotników.

Rafaele

Jak wiadomo, eskadra „Normandie-Niemen” nosi nazwę na cześć francuskiej jednostki myśliwskiej walczącej na froncie wschodnim drugiej wojny światowej ramię w ramię z lotnictwem sowieckim. Jeden z Rafale’i tej jednostki nosi piękne malowanie z wielką czerwoną gwiazdą na grzbiecie, upamiętniającą wspólny francusko-sowiecki wysiłek w walce z Trzecią Rzeszą. Początkowo ten właśnie myśliwiec miał być jednym z wysłanych do Polski, ale Francuzi szybko połapali się, że taki gest odebrano by nad Wisłą co najmniej z wysoko uniesionymi brwiami.