6 września w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Królewie Malborskim zorganizowano koleją edycję dni otwartych jednostki, którą nie wiedzieć czemu z angielska nazwano Open Air Day. Nie nazwa jest tu jednak ważna, ale możliwość zobaczenia lotniska i pracującego na nim sprzętu. Tegoroczna edycja była dodatkowo uświetniona udziałem zagranicznych gości, ponieważ baza aktualnie jest domem dla holenderskiego kontyngentu lotniczego biorącego udział w Baltic Air Policing.

Pogoda sprzyjała, więc na lotnisku pojawiły się tłumy gości niewidziane na poprzednich dniach otwartych. Oczywiście spowodowało to natychmiastowe zakorkowanie się jedynej drogi dojazdowej do bazy, ale po fakcie trzeba przyznać, że warto było odstać w korku te kilkadziesiąt minut. Stałych bywalców wystawa statyczna niczym nie mogła zaskoczyć. Jak co roku wystawiono współczesne i wycofane już z użycia samoloty szkolne i bojowe, a także pojazdy będące na wyposażeniu bazy, na przykład wozy lotniskowej straży pożarnej. Uatrakcyjnieniem tej części wystawy byli cywilni goście z innych lotnisk, którzy przylecieli samolotami RWD-5, Jak-18 czy TS-8 Bies. Poza nimi pojawiło się także trochę innej drobnicy z kategorii general aviaton, a prym wiodło pięć wiatrakowców. Największe zainteresowanie gości wzbudził holenderski F-16MLU ze wspomnianego kontyngentu.

(fot. Maciej Hypś)

(fot. Maciej Hypś)


Ponieważ były to tylko dni otwarte jednostki, występy w powietrzu nie mogły równać się z tym co widujemy na prawdziwych pokazach lotniczych, jednak i pod tym względem było bardzo dobrze – bywały przecież lata, kiedy w powietrzu nie widzieliśmy nic lub bardzo mało. Tym razem chyba nikt nie mógł narzekać. Dwa występy dał kapitan Adrian Rojek na MiG-u-29, nie malborskim, ale z Mińska Mazowieckiego. Jak zwykle głośna maszyna zaprezentowała niezwykłą zwinność i efektowne malowanie. W powietrzu zobaczyliśmy także parę uderzeniowych Su-22, które pojawiły się nad lotniskiem z dolotu i wykonały kilka przelotów parą i solo, po czym wylądowały, by na koniec imprezy przedefilować przed publicznością, wystartować i pożegnać się w ładnym stylu w niskim przelocie na dopalaczach.
(fot. Maciej Hypś)

(fot. Maciej Hypś)


Dla fanów lotnictwa, którym nie było wszystko jedno, co tam akurat w górze huczy, wisienką na torcie były holenderskie F-16. Poza jednym egzemplarzem na statyce goście wystawili parę, która wzbiła się w powietrze. Nie był to jednak tylko pokaz dla publiczności, ale normalne zadanie treningowe. Samoloty wystartowały, poleciały do strefy wykonać zadanie, po czym powróciły na lotnisko. A że przy tym wykonały kilka dodatkowych niskich przelotów i touch and go na oczach tysięcy widzów… Atrakcja ta nie była zapowiadana przez organizatorów i nawet w dniu imprezy do pewnego momentu nie było wiadomo, czy Holendrzy znajdą się w powietrzu. Gdy się już jednak tam znaleźli, nie dość że można było zobaczyć przeloty, to część treningu odbyła się bezpośrednio nad terenem lotniska, chociaż na znacznym pułapie, i ci, którzy w odpowiednim momencie spojrzeli w górę, mogli zobaczyć flary odpalane z myśliwców symulujących walkę powietrzną.
(fot. Maciej Hypś)

(fot. Maciej Hypś)


Poza korkiem, którego ze względu na ograniczenia infrastruktury drogowej nie da się uniknąć, imprezę przeprowadzono perfekcyjnie, co w połączeniu z idealną pogodą pozwoliło spędzić na powietrzu kilka bardzo miłych godzin. Ci, którzy zainteresowani byli nie tylko samolotami, a na lotnisko wybrali się bardziej na piknik, też nie mogli być zwiedzeni. Bogaty program artystyczny i atrakcji towarzyszących oraz naprawdę bogata w tym roku oferta stoisk handlowych – w tym kilka tak popularnych ostatnio food trucków – powinna trafić w gusta wszystkich gości. Mam nadzieję, że kolejne edycje otwartych drzwi bazy nie zejdą poniżej tegorocznego wysokiego poziomu.

Maciej Hypś, Konflikty.pl