Sporo się trzeba natrudzić, aby natknąć się na budynek Muzeum Barykad Łotewskich 1991 roku (1991. gada barikāžu muzejs). Zwiedzając stolicę Łotwy – skądinąd bardzo piękne miasto – warto poświęcić pół godziny, aby rzucić okiem na to, co mają do zaproponowania twórcy placówki. Obiekt powołano do życia w 2001 roku, dwa lata później otrzymał „błogosławieństwo” rządu i mógł zacząć przyjmować turystów.
Muzeum mieści wystawę poświęconą wydarzeniom, które miały decydujący wpływ na odzyskanie przez Łotwę niepodległości w 1991 roku. Budowa antysowieckich barykad przez członków Ludowego Frontu Łotwy zjednoczyła obywateli przeciwko Kremlowi. Była to pokojowa manifestacja mającą na celu pokazanie, jak mocny jest naród łotewski. Pierwsze barykady powstały 13 stycznia w następstwie krwawych wydarzeń w Wilnie, gdzie zginęło czternaście osób. Niezbędna stała się ochrona budynków Rady Najwyższej i telewizji. W ręce wroga nie mogły również wpaść mosty i inne obiekty strategiczne.
Istotną przyczyną powstania barykad była próba ograniczenia wydawania czasopism niepodległościowych. Komitet Centralny Komunistycznej Partii Łotwy polecił OMON-owi zajęcie Preses nams, czyli Domu Prasy. Na piedestale było też kilka innych problemów, między innymi silna pozycja łotewskich komunistów, pobór do wojska czy pojawienie się tak zwanej grupy Sołodkowa z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Związku Sowieckiego, która miała ukrócić dążenia niepodległościowe i działalność antyradziecką na Łotwie. Szczególnie istotne były protesty łotewskich kobiet przeciwnych poborowi młodych mężczyzn.
12 stycznia, w wigilię łotewskich barykad, przewodniczący Rady Najwyższej Łotwy Anatolijs Gorbunovs i premier Ivars Godmanis spotkali się na Kremlu z Michaiłem Gorbaczowem, który powiedział, że wobec Łotyszy nie planuje rozwiązania siłowego.
13 stycznia odbyła się demonstracja 600–700 tysięcy osób. Barykady rosły jak na drożdżach przed najważniejszymi budynkami w mieście. Poza stolicą Łotysze budowali je w Lipawie i Goldyndze. Do pierwszych starć z OMON-em doszło na moście Vecmīlgrāvis w północnej części miasta. 14 stycznia 1991 roku padły pierwsze strzały w kierunku demonstrujących. Później doszło do walk o most Brasa i ryską filię Mińskiej Wyższej Szkoły Milicyjnej. 15 stycznia ogłoszono, że władza na Łotwie przechodzi w ręce Wszechłotewskiego Komitetu Ocalenia Narodowego (Vislatvijas glābšanas komitejs). Nazajutrz zginął od kuli kierowca łotewskiego ministerstwa komunikacji Roberts Mūrnieks. Trzy dni później na jego pogrzeb przybyło tysiące demonstrantów wykrzykujących hasła przeciwko sowieckiej interwencji.
Stan konfrontacji trwał do 27 stycznia 1991 roku. Do najtragiczniejszych zdarzeń doszło 20 stycznia, gdy funkcjonariusze OMON-u wraz z uzbrojoną grupą nieznanych sprawców zaatakowały łotewskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Ofiary są po stronie milicji (Vladimirs Gomanovičs i Sergejs Konoņenko) oraz pracowników telewizji (Andris Slapiņš i Gvido Zvaigzne), a do tego zginął uczeń Edijs Riekstiņš. Na Łotwie czas barykad – obrony niepodległości – nazywa się Barikāžu laiks. W hołdzie ofiarom od 1997 roku 20 stycznia obchodzony jest jako święto narodowe.
Styczniowe wydarzenia były jednak tylko pierwszym aktem. Drugi nastąpił w sierpniu 1991 roku, gdy barykady powstały między innymi przed budynkiem Rady Najwyższej. Wtedy łotewskiej niepodległości zagroził pucz Janajewa, dążący do restauracji Związku Sowieckiego. Dzięki oddolnemu zaangażowaniu Łotyszy i jednoznacznemu stanowisku 6 września 1991 roku Kreml uznał niepodległość republiki.
Jak zorganizować wizytę
Muzeum znajduje się przy ulicy Krāmu iela 3. Udostępnione jest do zwiedzania od poniedziałku do piątku w godzinach 10:00-17:00 i w sobotę w godzinach 11:00–18:00. Wstęp jest bezpłatny, ale można przekazać datek na renowację budynku i wystawy. Więcej informacji można uzyskać na stronie internetowej www.barikades.lv.
Misją twórców obiektu jest upamiętnienie ofiar barykad w styczniu 1991 roku i puczu w sierpniu 1991 roku. Placówka ma sprzyjać rozwojowi uczuć narodowych i patriotycznych młodych ludzi. Choć misja jest szczytna, wewnątrz nie ma dużej przestrzeni wystawowej – jedynie trzy sale przybliżające zwiedzającym wagę polityczną tamtych zdarzeń, a także przeżycia zwykłych ludzi, którzy byli czynnikiem sprawczym prowadzącym do osiągnięcia przez Łotwę rozbratu z Kremlem.
Na zwiedzenie muzeum potrzeba około godziny. Bardziej wnikliwy miłośnik tematu nie powinien spędzić tutaj więcej niż dwóch godzin. Mimo że liczba eksponatów nie jest powalająca, obiekt jest godny polecenia wszystkim, którzy odwiedzają Rygę. Niestety twórcy muzeum nie zadali sobie trudu, aby umilić pobyt turystom z zagranicy (być może oni tak często tam nie trafiają?). Oprócz skąpej treści na karcie przy wejściu (którą można zabrać ze sobą) niepodzielnie króluje język łotewski. Napisy na tablicach informacyjnych są jedynie w mowie ojczystej Łotyszy. Jeżeli Łotysze chcą, aby pamiętano o ryskich barykadach, nie pozostaje im nic innego jak przyłożyć się do promocji w językach rosyjskim i angielskim.
Radio i telewizja zajmowały podczas łotewskich barykad kluczowe miejsce, a dziennikarze i operatorzy ryzykowali (i tracili) zdrowie i życie, chcąc przekazać światu, co dzieje się w Rydze. W muzeum można obejrzeć ciekawe filmy nakręcone przez uczestników wydarzeń. Multimedialna część wystawy przedstawia wywiady z ludźmi tamtych czasów, pokazuje też zbrodniczą twarz reżimu komunistycznego. Jednym z bardziej interesujących materiałów jest film przedstawiający postrzelenie kamerzysty Andrisa Slapiņša.
Dużą rolę odgrywała również prasa i fotoreporterzy. Dzięki nim do gazet przenikały informacje, które podnosiły uczestników barykad na duchu. Wiadomości trafiały też do stacji zagranicznych, a wieść o bohaterskich Łotyszach niosła się daleko poza granice Łotwy.
Przywódcy barykad zdawali sobie sprawę, że aby zyskać jakiekolwiek poparcie na świecie, ich głos i czyny muszą dotrzeć do Europy Zachodniej i za ocean. Szczególnie zależało na tym posłom Rady Najwyższej. Stąd obecność mediów zachodnich i wydawanie komunikatów w języku angielskim przez centrum prasowe łotewskiego parlamentu.
Plakaty pojawiające się ówcześnie na ryskich ulicach. Niektóre wzywały do solidarności z Litwą, inne apelowały o czujność i nazywały ten czas lekcją humanizmu. Wiele plakatów nawiązywało do łotewskiej wojny o niepodległość z 1920 roku oraz wydarzeń, do których doszło dwadzieścia lat później: agresji Sowietów i aneksji państw bałtyckich.
W 1991 roku wzniesiono barykady na Placu Tumskim, gdzie mieściła się siedziba radia łotewskiego, wokół budynków Rady Najwyższej, Domu Prasy, Rady Ministrów, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, centrali telefonicznej i wieży radiowej Ulbroka. Do budowy umocnień na ulicach i wokół budynków wykorzystywano wszystkie przedmioty, które były pod ręką. Założeniem protestujących były pokojowe demonstracje i blokady, dlatego też nie byli uzbrojeni w broń palną – w przeciwieństwie do milicji, wyposażonej w krótką i długą broń palną. Łotewski bierny opór zasadzał się na zbudowaniu barykad i wystawieniu ludzkich tarcz, które miały odżegnać komunistów od siłowego tłumienia protestów i eskalacji przemocy
Więcej miejsca poświęcono barykadom przy Radzie Ministrów (po prawej) i wieży radiowej Ulbroka. Do ich stworzenia posłużyły ciężarówki załadowane między innymi odpadami budowlanymi, maszyny rolnicze, pojazdy inżynieryjne, duże betonowe bloki, ściany, przeszkody z drutu i inne materiały.
Płonące samochody były codziennością. Już w pierwszym dniu ogień pochłonął kilkanaście pojazdów. Na wystawie nie mogło więc zabraknąć części furgonetki, przeniesionej z jednej z barykad.
Ryżanie nie mieli broni palnej, ale dysponowali koktajlami Mołotowa (ostatecznie skonfiskowano je, aby zapewnić bezpieczeństwo pożarowe), naprędce zrobionymi tarczami, kawałkami metalu służącymi do samoobrony.
Ofiarami czasu barykad w styczniu było sześć osób. Roberts Mūrnieks zginął 16 stycznia od kul funkcjonariuszy OMON-u. Pięć osób – Vladimirs Gomanovičs, Sergejs Konoņenko, Andris Slapiņš, Gvido Zvaigzne i Edijs Riekstiņš – to ofiary nieudanego szturmu na budynek ministerstwa spraw wewnętrznych 20 stycznia. Pogrzeb odbył się 25 stycznia i stał się kolejnym powodem do demonstracji patriotycznej. Sierpień przynosi jeszcze jedną ofiarę: Raimondsa Salmiņša.