Historia

Działa samobieżne w większości przypadków były oparte o konstrukcję któregoś z istniejących czołgów i posiadały większość jego wyposażenia, z jednostką napędową włącznie. Różniło je właściwie tylko to, że armata umieszczona była bezpośrednio w kadłubie, a nie w obrotowej wieży. Ten typ uzbrojenia w czasie drugiej wojny światowej używany był głownie przez wojska niemieckie i radzieckie. Wynikało to przede wszystkim z ograniczeń mocy produkcyjnych, które nie nadążały z produkcją odpowiedniej ilości wszystkich elementów, żeby powstawały kompletne czołgi. Jednak od każdej zasady istnieją wyjątki i właśnie takim jest działo ISU-122.

Prototyp ISU-122, „obiekt 242”, został zbudowany w grudniu 1943 roku, jednak pierwsze prace nad tym typem uzbrojenia rozpoczęły się już rok wcześniej. Było to wynikiem badań i analiz zmierzających do przewidzenia rozwoju broni pancernej przeciwnika i znalezienia zawczasu odpowiedniej odpowiedzi. Rezultatem prowadzonych badań stał się raport „Ochrona pancerna czołgów armii niemieckiej” sporządzony w instytucie CNII-48. Wnioski zawarte w opracowaniu jasno stwierdzały, że w niedługim czasie należy spodziewać się wprowadzenia do służby w armii niemieckiej nowego typu czołgu o znacznie grubszym pancerzu. Radzieccy analitycy nie pomylili się, bo w końcówce roku 1943 na froncie leningradzkim zadebiutował pierwszy PzKpfw VI – Tygrys.

Pojawienie się Tygrysów na polu walki znacznie zmieniło sytuację na froncie. Co prawda było ich niewiele, ale ich siła ognia i wytrzymałość sprawiały, że dotychczasowe radzieckie środki zwalczania broni pancernej przeciwnika stały się daleko niewystarczające. Podstawowe radzieckie armaty przeciwpancerne kalibru 45-76 mm – zarówno montowane na pojazdach, jak i holowane – nie były w stanie skutecznie zwalczać Tygrysów z odległości większej niż trzysta metrów. Dotyczyło to z resztą tylko najlepszych armat, bo te nieco słabsze były przeciwko nim zupełnie nieskuteczne nawet na małych dystansach. Jednak nawet używając armat większego kalibru celowniczy musiał wykazać się bardzo dobrą znajomością konstrukcji niemieckiego czołgu i bystrym okiem, aby wystrzelony pocisk trafił w jedno ze słabych miejsc Tygrysa.

Jednak pomimo tego, dzięki niewielkim rozmiarom i dobremu maskowaniu, armaty przeciwpancerne odnosiły na tym polu pewne sukcesy, czego nie można powiedzieć o czołgach, które zupełnie nie potrafiły sobie poradzić z nowym przeciwnikiem. Temu problemowi poświęcone było posiedzenie Narodowego Komitetu Obrony z 12 kwietnia 1943 roku. Chociaż zebranym trudno było przedstawić konkretny plan działania zmierzający do poprawy skuteczności walk z Tygrysami, to pewne działania zostały podjęte. Głównym punktem plany było zwiększenie produkcji armat A 19 kalibru 122 mm, które jako jedyne zdolne były przebić przedni pancerz PzKpfw VI z dużych odległości. Postanowiono, że do końca roku armata ta ma się znaleźć na uzbrojeniu zarówno w wersji holowanej, jak i samobieżnej.

Koncepcja zastosowania A 19 na podwoziu samobieżnym dojrzewała do połowy 1943 roku. Było to rozwiązanie znacznie lepsze niż odmiana holowana, ponieważ 122 mm armata była bardzo ciężka i nieporęczna w porównaniu z poprzednimi armatami przeciwpancernymi. W charakterze podwozia zdecydowano się wykorzystać KW-14 (SU-152), w którym w miejsce zdemontowanej haubicy ML 20S zamontowano armatę A 19. W wariancie holowanym armatę osadzono na standardowej lawecie 52-Ł-504 A., jednak z powodu dużego zapotrzebowania armii na SU-152 oraz niewystarczającego tempa produkcji pomysłu tego nie udało się zrealizować. W międzyczasie w fabryce im. Kirowa w Czelabińsku opracowano nowy czołg ciężki i to na jego bazie zdecydowano się oprzeć konstrukcję nowego działa samobieżnego.

isu_122_2

Do listopada 1943 roku pomyślnie zakończyły się prace badawczo-rozwojowe i wdrożeniowe nowego czołgu ciężkiego IS-1 uzbrojonego w 85 mm armatę D-5T. Na jego bazie powstał „obiekt 241” – prototyp samobieżnego działa zaopatrzonego w haubicę 152 mm ML 20S. A ponieważ poprawienie mobilności armaty A 19 ciągle pozostawało sprawą nierozstrzygniętą, powstał także prototyp o nazwie „obiekt 242” z tym właśnie uzbrojeniem. Podsumowując, na tym etapie przewidywano stworzenie rodziny trzech pojazdów na jednym podwoziu: czołgu ciężkiego IS-1 i dwóch dział samobieżnych z armatami odpowiednio 122 i 152 mm. Rozwiązanie takie zostało zaakceptowane i nikt nie podważał konieczności posiadania tego typu uzbrojenia, które de facto w wielu aspektach dublowało zadania czołgów, a było od nich znacznie mniej uniwersalne. Wejście do służby IS-1 i pierwsze zebrane doświadczenia pokazały jednak, że jego 85 mm armata bardziej pasuje do czołgów średnich, a prawdziwy czołg ciężki, aby uzyskać przewagę nad konstrukcjami przeciwnika powinien być wyposażony w armatę o większej sile.

Mimo niedoskonałości czołgu stworzone na jego bazie działa samobieżne z armatą A 19, pomimo pewnych problemów technicznych związanych z dużymi rozmiarami i masą armaty, okazały się udanymi konstrukcjami. Zdecydowano się więc na zamontowanie tego uzbrojenia także w wieży czołgowej. Lekko zmodernizowana w tym celu A 19 otrzymała oznaczenie D-25T, a wyposażony w nią prototyp – „obiekt 240” (późniejszy IS-2) rozpoczął próby trzy dni przed prototypem „obiektu 241” – ISU-152. Jeszcze do końca roku IS-2 zastąpił na liniach produkcyjnych IS-1. W tym momencie pojawiły się krytyczne głosy, co do konieczności tworzenia zarówno czołgu ciężkiego, jak i działa samobieżnego, skoro oba pojazdy miały być wyposażone w tę samą armatę. Wielu uważało, że należy pozostawić w produkcji tylko czołg, bo dysponuje taką samą siłą ognia jak działo, a jest przy tym bardziej uniwersalny. Z powodu tych uwag produkcja ISU-122 nie rozpoczęła się jeszcze w grudniu 1943 roku, natychmiast po pomyślnym zakończeniu prób prototypu.

Od grudnia 1943 do kwietnia 1944 roku produkowano tylko ISU-152, jednak produkcja kadłubów szybko wyprzedziła produkcję ML 20S i wiele kadłubów stało w fabryce niewykorzystanych, czekając na uzbrojenie. Wtedy przypomniano sobie o ISU-122 i magazynach pełnych armat A 19. Nie tracąc czasu od kwietnia w zakładach w Czelabińsku rozpoczęła się równoległa produkcja ISU-152 i ISU-122. Armat A 19 było tak dużo, że wystarczyło ich na zaspokojenie produkcji czołgów IS-2 i jeszcze starczyło ich na zbudowanie do końca wojny 2159 sztuk ISU-122.

Pomimo braku wieży ISU-122 nie był jedynie namiastką czołgu IS-2. W trakcie rozwoju taktyki użycia broni pancernej działa samobieżne znalazły dla siebie osobne miejsce na polu bitwy, choć praktyka pokazała, że często oba te typy uzbrojenia stosowane były zamienne, w zależności od aktualnych potrzeb i możliwości. Z punktu widzenia przemysłu produkcja ISU-122 była prostsza, ponieważ nie posiadało obrotowej wieży, której produkcja była skomplikowanym i czasochłonnym procesem technologicznym.

A 19 i jej czołgowy wariant D-25 miał otwierany ręcznie zamek śrubowy, co dość mocno obniżało szybkostrzelność. Dlatego jeszcze przed końcem 1943 roku inżynierowie zmienili ten element armaty wprowadzając półautomatyczny zamek klinowy. Zmodernizowane armaty natychmiast weszły do masowej produkcji i zaczęły pojawiać się w IS-2. Szybkostrzelność wzrosła niewiele, ale jednak. Teraz wynosiła 2,5-3,5 strzałów na minutę, a wcześniej były to 2-3 strzały na minutę. Czołgi wyposażone były w armatę D-25T, a działa w D-25S. Dzięki temu, że załoga ISU-122S (takie oznaczenie otrzymały egzemplarze ze zmodernizowana armatą) liczyła 5 osób w porównaniu do 4 w IS-2, szybkostrzelność działa była jeszcze nieco większa niż czołgu. Dodatkowy członek załogi zajmował się właśnie obsługą działa. Jednakże przez długi czas produkcja czołgów była priorytetem i dlatego dostawa armat dla dział samobieżnych rozpoczęła się dopiero w drugiej połowie 1944 roku.

isu_122_4

Prototyp ISU-122S miał oznaczenie fabryczne „obiekt 249”. Z zewnątrz znacznie różnił się od zwykłego ISU-122: armata zaopatrzona była w hamulec wylotowy, jarzmo armaty było mniejsze. Pozwoliło to też na uzyskanie większego kąta obrotu w płaszczyźnie poziomej. W końcu we wrześniu 1944 roku ISU-122S wszedł do produkcji seryjnej, jednak z powodu dużego zapasu starszych armat zwykłe ISU-122 także były kontynuowane. Zakłady im. Kirowa produkowały więc równolegle trzy typy dział samobieżnych. Do końca wojny powstało 701 sztuk ISU-122S.

Nie był to koniec modernizacji tej konstrukcji. Prace zmierzające do ulepszenia działa trwały przez cały okres produkcji seryjnej. Maszyny zostały wyposażone w karabin przeciwlotniczy DSzK i dodatkowe zewnętrzne zbiorniki paliwa. Podejmowano także próby dalszego zwiększenia siły ognia głównego uzbrojenia. Pierwszą próbą był „obiekt 243” – ISU-122 wariant 1 – opracowany przez Zakład Doświadczalny Nr 100 i OKB-172 należące do NKWD. W tym wariancie podwozie wyposażono w 122 mm armatę BŁ-9 z lufą o długości 59 kalibrów i półautomatycznym zamkiem klinowym. Wystrzelony z tej armaty pocisk przeciwpancerny miał prędkość początkową 1100 m/s i był w stanie porazić przeciwnika na dystansie znacznie większym niż w przypadku D-25S. Prototyp ISU-122-1 był montowany od czerwca do września 1944 roku, ale jego próby zaczęły się dopiero kilka miesięcy później. W trakcie ich trwania wojna skończyła się i ISU-122-1 nie wszedł do służby.

Kolejną próbą zwiększenia siły ognia było zamontowanie morskiej 130 mm armaty B-13. Był to „obiekt 250” lub ISU-130. Spotkał go ten sam los co poprzednika. Doszedł tylko do etapu prób państwowych i został skasowany.

Trzecim wariantem był pojazd wyposażony także w 122 mm armatę, ale tym razem była to Z 26-1 opracowana w Centralnym Artyleryjskim Biurze Konstrukcyjnym (CAKB). Wariant ten otrzymał oznaczenie fabryczne „obiekt 251” – ISU-122BM (lub ISU-122 wariant 3). Armata Z 26-1 długości 59,5 kalibru miała w sobie pewne cechy konstrukcyjne 130 mm morskiej armaty B-13. Po strzale fula armaty była przedmuchiwana przez powietrze pod ciśnieniem w celu odessania gazów z przedziału bojowego. Próby ISU-122BM rozpoczęły się już po zakończeniu wojny w Europie, w czerwcu 1945 roku, ale w trakcie ich trwania pojawiły się problemy z armatą. Prób już nie kontynuowano i zarzucono dalsze prace nad tą konstrukcją.

W przypadku wszystkich trzech modernizacji jednostka ognia wynosiła 25 pocisków, ale kąty obrotu lufy, pionowe jak i poziome, były mniejsze niż w standardowym ISU-122.

isu_122_5

Wraz z zakończeniem II wojny światowej produkcja ISU-122 została przerwana. Do tego czasu czołgi wyposażone w armatę D-25 stały się bardzo rozpowszechnione w Armii Czerwonej, a ogólna produkcja uzbrojenia bardzo zmalała w porównaniu z czasami wojny. Jedną z ofiar tych cięć było właśnie ISU-122. Wkrótce redukcje miały też dosięgnąć stanu osobowego armii i postanowiono, że lepiej jest zwiększyć produkcję nowych czołgów ciężkich IS-3 niż kontynuować montaż dział samobieżnych. Co więcej propozycja, by zakończyć produkcję ISU-122, pojawiła się jeszcze przed zakończeniem wojny, a było to powiązane właśnie z pojawieniem się IS-3, które były znacznie lepsze od IS-2, a tym bardziej od ISU-122. W razie potrzeby nowy czołg mógł z łatwością realizować zadania stawiane przed ISU-122, dlatego o zakończeniu produkcji tego modelu postanowiono już na początku 1945 roku. Tę decyzję dodatkowo tłumaczono pojawieniem się średnich samobieżnych dział także uzbrojonych w armatę D-25, a które w razie potrzeby można był wprowadzić do produkcji na znacznie większą skalę niż ciężkich dział.

Ostatnie ISU-122 wyszły ze służby na przełomie lat 50. i 60. Wiele egzemplarzy zostało przerobionych na warianty techniczne, pomocnicze, transportowe itp. Część z rozbrojonych maszyn została przekazana do resortów cywilnych.

Uzbrojenie

Samobieżne działo pancerne ISU-122 różni się od ISU-152 właściwie tylko sposobem zamontowania armaty i rozmieszczeniem amunicji. Z powodu mniejszego kalibru pocisków stosowanych w opisywanym dziale udało się ich zmieścić w kadłubie o połowę więcej niż ma to miejsce w ISU-152 – 30 sztuk. Podstawowym uzbrojeniem działa była armata A 19 lub jej modyfikacja D-25. Została ona opracowana w 1931 roku przez grupę inżynierów kierowaną przez S. Szukałowa. Eksploatacja dział wykazała, że o ile parametry balistyczne działa są zadowalające, problemy sprawiają niedopracowane odciążacze lufy. W związku z tym w 1937 roku armata A-19, została ona zmodernizowana przez F. Pietrowa, który zastosował opracowane do 152 mm haubicoarmaty MŁ-20 standardowe łoże 52-Ł-504A. Mimo innego kalibru ze 152 mm haubicoarmaty MŁ-20 zaadaptowany został również nieautomatyczny zamek.

Do strzelania z armaty A 19/D-25 przeznaczone były następujące typy pocisków:
• przeciwpancerny ostrogłowicowy BR-471
• przeciwpancerny ostrogłowicowy z czepcem balistycznym BR-471B
• odłamkowo-burzący OF-462
• odłamkowo-burzący krótki OF-471A
• odłamkowo-burzący długi OF-471
• przeciwbetonowy G-471

Pocisk odłamkowo-burzący OF-471 miał masę 25 kg i prędkość wylotową 800 m/s. Przy ustawieniu zapalnika na działania odłamkowe zasięg rażenia odłamkami wynosił 40 metrów. Jeśli zapalnik ustawiony był na działanie burzące, w gruncie średniej gęstości spowodowany wybuchem krater miał około 3 metrów średnicy i 1,3 metra głębokości. Przeciwpancerny BR-471 z odległości 1 km przebijał pancerz czołowy każdego niemieckiego czołgu.

Do obrony przed atakami z powietrza zastosowano karabin przeciwlotniczy DSzK kalibru 12,7 mm z zapasem 250 nabojów. W czasie działań bojowych najczęściej był wykorzystywany jako broń przeciwpiechotna. Było to szczególnie przydatne w czasie walk w miastach, kiedy wysoki kąt podniesienia lufy umożliwiał ostrzeliwanie wrogów zajmujących pozycje na wyższych piętrach lub dachach budynków.

ISU-122 od ISU-152 różnił się także przyrządami celowniczymi, które w tym pierwszym były przystosowane do strzelania na duże odległości ogniem płaskotorowym.

Załoga składała się z pięciu żołnierzy: dowódcy, celowniczego, kierowcy-mechanika, działonowego i ładowniczego. Czasami zdarzało się, że zadania wykonywała załoga czteroosobowa i wtedy działonowy przejmował także obowiązki ładowniczego, a w miejsce piątego członka załogi zabierano dodatkowy zapas amunicji.

Zastosowanie bojowe

Pierwsze egzemplarze ISU-122 pojawiły się w czynnej służbie w kwietniu 1944 roku. Podobnie jak ISU-152 wchodziły w skład samodzielnych pułków samobieżnej artylerii ciężkiej, na każdy z których składało się 21 pojazdów: cztery baterie po pięć maszyn i pojazd dowódcy pułku. W teoretycznych założenia taktyka użycia ISU-152 i ISU-122 miała być identyczna, jednak w praktyce każde z tych dział znalazło swoja niszę na polu walki.

Pomimo ogromnej siły 152 mm pocisków, ISU-152, który był w stanie zniszczyć każdy pojazd Wehrmachtu, mała szybkostrzelność i niewielki zapas amunicji nie czyniły z tego działa skutecznego niszczyciela czołgów. ISU-122 nadawał się do tego zadania znacznie lepiej. Większa szybkostrzelność i zapas amunicji, a ponadto mniejsza masa pocisków, co ułatwiało nielekką pracę ładowniczemu i działonowemu, sprawiały, że ISU-122 zdobyły na froncie popularność w roli niszczyciela czołgów na dużych dystansach. Wiosna i latem 1944 roku czołgi IS-2 i działa serii ISU były jedynymi środkami bojowymi Armii Czerwonej zdolnymi niszczyć niemieckie czołgi ciężkie na dystansach powyżej kilometra.

Taktyka ich użycia na polu walki wyglądała następująco. ISU-122 podążały 200 do 300 metrów za pierwszą linią nacierających czołgów, swoim ogniem wspierając ich atak. W przypadku czołowego kontrataku przeciwnika wysuwały się do przodu i ogniem na wprost raziły wrogie pojazdy. Innym efektywnym zastosowaniem było urządzanie zasadzek na przewidywanych trasach przemieszczania się wrogich oddziałów. Duży zasięg armaty pozwalał na strzelanie do przeciwnika z większej odległości, co sprzyjało pozostaniu niewykrytym. Dzięki niedużej wysokości ISU-122 można było łatwo zamaskować na stanowisku bojowym i prawdopodobieństwo wykrycia takiej zasadzki przez przeciwnika z odległości ponad kilometra było bardzo niewielkie.

Oddziały ISU-122 brały udział we wszystkich działaniach zaczepnych prowadzonych przez Armię Czerwoną w końcowym etapie wojny. Duża energia kinetyczna 122 mm pocisków tego działa znakomicie sprawdzała się w niszczeniu bunkrów, stanowisk umocnionych i barykad. Wiele z tych zadań było poza zasięgiem czołgów wyposażonych w armaty 85 mm, nie mówiąc już o armatach mniejszego kalibru. Ważną cechą była wysoka manewrowość tych pojazdów. W zależności od dynamicznie zmieniającej się sytuacji mogły szybko zmienić pozycję i prowadzić ogień do wykrytego przeciwnika nawet pod ostrzałem. W przypadku artylerii holowanej było to niemożliwe, ponieważ jej obsługa mogła być łatwo wyeliminowana ogniem karabinów maszynowych czy snajperów. W czasie walk w miastach do ISU-122 często był przydzielony oddział piechoty z pistoletami maszynowymi dla osłony przed żołnierzami wroga broniącymi się w budynkach. Często w skład takiej grupy osłonowej wchodził też snajper lub żołnierz z miotaczem ognia.

Często zdarzało się, że ISU-122 wchodziły w skład gwardyjskich pułków czołgów ciężkich, które nominalnie wyposażone były w IS-2. I tak na przykład 8 marca 1945 roku 81. pułk otrzymał dwadzieścia ISU-122, ponieważ pozostał mu tylko jeden sprawny IS-2. Następnie pułk ten przeszedł do działań bojowych w szturmie na oblężone niemieckie jednostki pozostające w Królewcu (obecnie Kaliningrad). W ciągu dwunastu dni walk pułk stracił siedmiu oficerów i ośmiu żołnierzy zabitych oraz jedenastu oficerów i trzynastu żołnierzy rannych.

ISU 122 w Muzeum Uzbrojenia w Poznaniu

ISU-122 w Muzeum Uzbrojenia w Poznaniu

W czasie tej bitwy dziesięć dział zostało całkowicie zniszczonych, a pięć dalszych – uszkodzonych. Zostały zajęte miejscowości Waltersdorf, Bircknau i Grunau, a pułk doszedł do wybrzeża Bałtyku. W czasie walk łupem ISU-122 padło 5 czołgów, 3 działa szturmowe, 65 dział przeciwpancernych, 8 transporterów opancerzonych. Oprócz tego 18 dalszych armat i jedna Pantera zostały zdobyte.

Porównanie ISU – 122 z innymi działami samobieżnymi

Pomimo wielu podobieństw pomiędzy ISU-122 i ISU-152 nie były to działa identyczne. Choć oba były klasyfikowane identycznie, jako niszczyciele czołgów – działa szturmowe, i rzeczywiście mogły wykonywać oba typy zadań, to w praktyce doszło jednak do specjalizacji, w której ISU-152 został działem szturmowym, a ISU-122 niszczycielem czołgów. Zdarzało się oczywiście wymienne ich stosowanie, a nawet występowanie w zastępstwie zwykłych czołgów, lecz były to przypadki sporadyczne. Jedyną armią oprócz radzieckiej, która dysponowała taką klasą uzbrojenia, był Wehrmacht, używający niszczycieli czołgów Jagdpanther, Jagdtiger i Elefant. Zachodni sojusznicy ZSRR też dysponowali niszczycielami czołgów, lecz były to konstrukcje zupełnie nieprzystające pod względem zarówno masy, jak i uzbrojenia do ISU-122.

Z tych trzech niemieckich wozów najbliższy ideowo i konstrukcyjnie ISU-122 był Jagdpanther. Był też wyprodukowany w największej – choć i tak niewielkiej – liczbie egzemplarzy. Nie ma większego sensu porównywać charakterystyk stosowanych w obu pojazdach armat – D-25S i KwK 43. Co prawda ich kaliber znacznie się od siebie różnił, bo radziecka miała 122 mm, a niemiecka 88 mm, jednak uzyskiwały niemal takie same efekty. Była to zasługa lepszej konstrukcji niemieckiej armaty. Jednak pewne niedociągnięcia broni radzieckiej były rekompensowane większym kalibrem. Tak więc w ostatecznym rachunku obie zdolne były zniszczyć każdy pojazd pancerny drugiej strony. Teoretycznie nie byłoby to możliwe, szczególnie jeśli chodzi o możliwość zniszczenia Tygrysa i jego pochodnych przez ISU-122, jednak trzeba wziąć pod uwagę także czas, w jakim obie te maszyny weszły do użytku. W drugiej połowie 1944 roku i przez cały rok 1945 Niemcy miały już bardzo poważne trudności gospodarcze, a niedobór niektórych surowców spowodowały znaczny spadek jakości stali pancernej używanej do budowy czołgów. Dlatego choć na papierze dane Tygrysów wyglądały imponująco to przez słabszy niż pierwotnie pancerz były podatne na zniszczenie pociskami z D-25S, które teoretycznie nie powinny mieć wystarczającej do tego przebijalności.

Najcięższymi przeciwnikami, jakich mogły spotkać na drodze obie armaty, były z jednej strony IS-2, a z drugiej działo pancerne Elefant zbudowane na bazie Tygrysa. KwK 43 z łatwością przebijała pancerz wieży i dolną część z przodu kadłuba radzieckiego czołgu, ale miała problemy z przebiciem górnej jego części, ponieważ został specjalnie ukształtowany, by pociski się po nim ześlizgiwały. Z drugiej strony D-25S nie była w stanie przebić normalnego pancerza zastosowanego w Elefantach, ale w takim przypadku strzelano do tych maszyn pociskami nie przeciwpancernymi, ale odłamkowo-burzącymi, którego siła uderzenia, co prawda nie przebijała pancerza, ale wybuch był tak silny, że całe jego wnętrze ulegało zniszczeniu od wstrząsu. Ponadto zerwaniu ulegały gąsienice i potężny, ważący 68 ton pojazd był już wyłączony z walki.

Obie te armaty miały swoje niedociągnięcia. Pocisk wystrzelony z D-25S miał większą energie kinetyczną oraz większą moc odłamkowo-burzącą, za to KwK 43 miała znacznie lepszą szybkostrzelność oraz szerszy asortyment pocisków. O ile niemiecka armata najlepiej spisywała się jako typowe działo przeciwpancerne (znane jest trafienie na dystansie 5 km), o tyle w zwalczaniu piechoty pozostawała daleko w tyle za uzbrojeniem ISU-122.

Podobnie miała się sprawa z kadłubami obu pojazdów. Miały swoje wady i zalety, jednak oba były najlepszymi niszczycielami czołgów w czasie II wojny światowej. ISU-122 był mocniej opancerzony, ale jego pancerz był nachylony pod mniejszym kątem niż w przypadku niemieckiej maszyny. Był także przez to cięższy i większy, co czyniło go łatwiejszym celem. Jagdpanther był trudniejszy do wykrycia, ale kiedy już dostał się pod ogień, mógł zostać zniszczony nawet przy pomocy działa kaliber 45 mm. Oprócz tego miał bardziej skomplikowaną konstrukcję, co czyniło go podatnym na usterki i awarie, a jego produkcja i remont zabierały więcej czasu. Jagdpanther cierpiał też na zawodność silnika i niektórych innych zespołów. Pierwsze serie ISU-122 także nie mogły pochwalić się dużą niezawodnością, ale jego prosta konstrukcja pozwalała na szybkie naprawy i łatwe wprowadzanie modyfikacji w kolejnych egzemplarzach.

Jeśli chodzi o zastosowanie ISU-122 jako działa szturmowego, to właściwie nie miał odpowiedników zarówno w Wehrmachcie, jak i w armiach aliantów zachodnich. Istniały co prawda niemieckie StuG III i StuG IV, ale nie były to maszyny tej samej klasy. Jedynym konkurentem na tym polu dla ISU-122 był ISU-152 oparty na tym samym kadłubie czołgowym. 122 mm pociski odłamkowo-burzące z D-25S miały wystarczającą siłę, żeby efektywnie razić piechotę w okopach czy zabudowaniach, lecz mały maksymalny kąt podniesienia lufy trochę obniżał zdolności tego działa w walce z piechotą w stosunku do ISU-152, który wyposażony był w haubice i mógł strzelać stromotorowo. Dlatego do takich zadań częściej stosowano właśnie albo ISU-152, albo średnią haubicę SU-122. Oprócz tego długa lufa ISU-122 często utrudniała manewrowanie w ciasnych, miejskich przestrzeniach, gdzie wsparcie dział było bardzo potrzebne. W niektórych okolicznościach wady stawały się zaletami. Długa lufa utrudniająca manewrowanie w miastach, bardzo przydawała się do zwalczania bunkrów i umocnień z dużej odległości. Pociski D-25S dzięki dużej prędkości początkowej miały większą przebijalność niż amunicja stosowana w siostrzanych działach i haubicach.

I choć pomimo wszystkich ograniczeń ISU-122 szybko przystosowały się do pełnienia roli działa szturmowego i całkiem nieźle spełniały te zadania, armia wolała wykorzystywać do tej roli SU-152 i ISU-152, nie zważając na ich mniejszą szybkostrzelność i mniejszą jednostkę ognia.

Zakończenie

ISU-122 był najbardziej uniwersalnym samobieżnym działem pancernym II wojny światowej. Jego konstrukcja pozwalała na realizację całego spektrum zadań: zwalczania broni pancernej, szturmowania miast, wspierania piechoty i czołgów w ataku w ścisłym współdziałaniu z nimi. Oczywiście do każdego z tych zadań znajdzie się lepsze działo, wyspecjalizowane w tym jednym celu, które będzie efektywniejsze od ISU-122, jednak i ono uzyskiwało bardzo dobre wyniki we wszystkich rodzajach zastosowań, a ponadto miało tę przewagę, że było uniwersalne. Jest to wielkie osiągnięcie konstruktorów samego pojazdu, jak i armaty A 19. W odróżnieniu od wielu innych typów uzbrojenia nie ma w jego przypadku zastosowania powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Na równi z ISU-152, SU-100 czy SU-76, ISU-122 najmuje poczesne miejsce w szeregu radzieckich dział, które pomogły Armii Czerwonej wygrać z nazistowskimi Niemcami, z ich groźnymi czołgami oraz bardzo doświadczonymi i zaprawionymi w bojach żołnierzami.

ISU-122: dane taktyczno-techniczne
Masa 45,5 t
Długość 9,85 m
Szerokość 3,07 m
Wysokość 2,48 m
Silnik W-2-IS (520 KM)
Prędkość 35 km/h
Zasięg 220 km
Uzbrojenie działo 122 mm A 19/D-25, wkm 12,7 mm DSzK
Załoga 5 osób