Cahal był największym po brytyjskich wojskach lądowych użytkownikiem czołgów Centurion. Niemal jedna czwarta wszystkich wyprodukowanych czołgów tego typu trafiła do Izraela, gdzie odgrywa szczególną rolę w historii tamtejszej broni pancernej.

Trzecia część cyklu: Merkawa, Namer i ich potomkowie (Rydwany Cahalu, część trzecia)

Początki

Izraelczycy po raz pierwszy zetknęli się z Centurionami w roku 1956 podczas kryzysu sueskiego. Trzon sił pancernych Cahalu stanowiły wówczas francuskie czołgi AMX-13 i zmodernizowane Shermany. Przebieg konfliktu i umiejętne wykorzystanie Centurionów przez Brytyjczyków spowodowały rewolucję w izraelskim sposobie myślenia o broni pancernej. Do tej pory czołgi traktowano jako środek wsparcia piechoty, w wyniku nowych doświadczeń zaczęto myśleć o nich jako o samodzielnej sile. Tymczasem czterdzieści pięć Centurionów Mk 5 z 6. Królewskiego Pułku Pancernego okazało się bardzo skutecznym narzędziem walki, prowadzącym natarcie Royal Marines i spadochroniarzy w głąb lądu. Nie doszło wprawdzie do starć z egipskimi czołgami, ale silnie opancerzone i uzbrojone wozy z powodzeniem radziły sobie z obroną przeciwpancerną przeciwnika w terenie zurbanizowanym.

Przyczyną takiego, a nie innego podejścia Izraelczyków do broni pancernej były posiadane wozy. Lekkie AMX-y-13 zaprojektowano z myślą o działaniach rozpoznawczych, zaś zmodernizowanych Shermanów było jeszcze zbyt mało. Rozpoczęły się więc poszukiwania nowoczesnego czołgu. Wybór padł na amerykańskie M48, ale Waszyngton nie był wówczas skory do współpracy. Pattony udało się pozyskać dopiero w latach sześćdziesiątych w Niemczech.

Inaczej wyglądała rzecz z Brytyjczykami. Pierwsze Centuriony kupiono w grudniu 1958 roku. Nabyto wówczas trzydzieści wozów: szesnaście używanych Mk 5 z armatami 20-funtowymi i czternaście fabrycznie nowych Mk 8 z armatami L7 kalibru 105 milimetrów. Publicznej prezentacji dokonano jednak dopiero pięć lat później podczas defilady z okazji dnia niepodległości.

Początkowo czołg Centurion sprawiał mnóstwo problemów. Był dużo większy, cięższy i bardziej skomplikowany niż dotychczas używane czołgi. Niedoświadczone służby techniczne i załogi zwyczajnie sobie z nim nie radziły. Podczas ćwiczeń na pustyni Negew wiele czołgów doznało awarii. Centurion zyskał przez to niezasłużoną opinię zawodnej i kapryśnej maszyny. Mówiono, że bardziej nadaje się na angielskie trawniki niż pustynię Negew. Mimo wszystko, gdy na początku lat sześćdziesiątych Syria i Egipt zaczęły otrzymywać więcej T-54 i T-55, Izrael zdecydował się kupić kolejne Centuriony. W ciągu następnych kilkunastu lat pozyskano łącznie około tysiąca czołgów tego typu.

Izraelskie Centuriony na Negewie
(fot. Mosze Milner via Israel Government Press Office)

Sytuacja zmieniła się, gdy w listopadzie 1964 dowództwo nad izraelskimi wojskami pancernymi objął generał Jisra’el Tal. Wprowadził on surowe procedury techniczne i rozpoczął ostry trening załóg i mechaników. Podjęte przez Tala kroki szybko przyniosły efekty. Opinia o Centurionach znacznie się poprawiła, a czołg dowiódł swojej wartości podczas wojny sześciodniowej.

Wojna sześciodniowa

Debiut bojowy izraelskich Centurionów nastąpił w roku 1964 w trakcie tak zwanej wojny o wodę toczonej z Syrią. Rozlokowane na Wzgórzach Golan syryjskie czołgi i artyleria ostrzeliwały izraelskie osiedla. Sytuacja zaostrzyła się, gdy Syria podjęła próbę zmiany biegu Jordanu, aby odciąć Izrael od wody. Głównym przeciwnikiem Centurionów były wówczas okopane PzKpfw IV, których ponad setka trafiła do Syrii w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych z Francji i Czechosłowacji. Czołgi Cahalu rozpoczęły wówczas ostrzał syryjskich zespołów budowlanych. Okazało się wtedy, jakie rezultaty przyniosło rygorystyczne szkolenie przygotowane przez generała Tala. Jednemu z Centurionów z armatą kalibru 105 milimetrów zaliczono trafienie syryjskiego buldożera na dystansie jedenastu kilometrów.

Starcia na Wzgórzach Golan dowiodły zdecydowanej przewagi armaty L7 nad 20-funtówką. Zdecydowano wówczas o przezbrojeniu wszystkich Centurionów w armaty kalibru 105 milimetrów. W chwili wybuchu wojny sześciodniowej Cahal posiadał (według różnych danych) od 293 do około 400 Centurionów, które stanowił trzon jednostek pancernych. Ostatnie wozy wersji Mk 5 otrzymały armaty L7 zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem działań. Większość Centurionów wchodziła w skład trzech dywizji atakujących na Synaju, dowodzonych przez generałów Tala, Ariela Szarona i Awrahama Joffego.

Walki wykazały wyższość izraelskich wojsk pancernych nad egipskim przeciwnikiem praktycznie na każdym polu. Dzięki lepszemu wyszkoleniu i celownikom Centuriony były w stanie niszczyć T-54 i T-55 z dużego dystansu, pozostając poza zasięgiem ognia nieprzyjaciela. Izraelczycy opracowali także skuteczną taktykę walki, wykorzystującą zalety poszczególnych typów czołgów. Solidnie opancerzone Centuriony atakowały przeciwnika frontalnie, podczas gdy bardziej mobilne M48 i Shermany wykonywały manewry oskrzydlające. Centurion wykazał się zadziwiającą odpornością na ciosy: wiele wozów walczyło po otrzymaniu nawet siedmiu trafień. Potwierdzono nawet przypadek czołgu, który kontynuował walkę po dwunastu trafieniach.

Czołgi Szot Meteor na defiladzie z okazji dnia niepodległości w 1965 roku
(fot. Abraham Amir, domena publiczna via Wikimedia Commons)

Pod Bir Lahfan dwadzieścia Centurionów z 200. Brygady Pancernej zniszczyło trzydzieści dwa T-54 i T-55 egipskiej 4. Dywizji Pancernej. Kolejnego pogromu egipskich wojsk pancernych Centuriony dokonały na przełęczy Mitla. Co istotne, w trakcie tej bitwy izraelskie czołgi broniły się, walcząc dosłownie na oparach benzyny i resztkach amunicji. Mały zasięg Centurionów okazał się ich piętą achillesową. Często nie udawało się do końca wykorzystać sukcesu, bowiem czołgi stawały z braku paliwa i trzeba było je odholowywać ku własnym pozycjom. W kilku sytuacjach, jak podczas pierwszej fazy bitwy na przełęczy Mitla, udało się podtrzymać natarcie dzięki zdobyciu paliwa na Egipcjanach. Czasem jednak pewna zdobycz wymykała się z ręki, gdy prawie zdobyty egipski konwój zostawał zbombardowany przez izraelskie lotnictwo.

W ciągu pięciu dni walk na Synaju Izraelczycy zniszczyli 80 procent rozlokowanych tam egipskich sił pancernych. Łączne straty Egipcjan to: 291 T-54, 82 T-55, 251 T-34/85, 72 IS-3M, 29 PT-76, 51 SU-100, 50 Shermanów różnych wersji i około 30 Centurionów. Straty izraelskie wyniosły ledwie 122 czołgi wszystkich typów. Nie ma żadnych informacji o walkach między Centurionami obu stron. Podobnie rzecz ma się w odniesieniu do działań prowadzonych na zachodnim brzegu Jordanu. Jordańskie siły posiadały dziewięćdziesiąt Centurionów, z których trzydzieści zdobyli Izraelczycy. Brak również informacji o starciach izraelskich Centurionów z syryjskimi T-54 i T-55.

Szot

Zwycięska wojna okryła czołg legendą, obnażyła jednak również jego niedostatki. Za główny problem uznano przestarzały już benzynowy silnik Meteor. Problemem był też mały zasięg, zupełnie nieprzystający do warunków wojny na pustyni. W maju 1970 roku zainicjowano program modernizacji Centurionów, który trwał do roku 1974. Najważniejszym krokiem obliczonym na poprawę osiągów oraz unifikację z Magachami była instalacja silnika wysokoprężnego Continental AVDS-1790-2A i układu przeniesienia napędu Allison CD850-6. Aby pomieścić nowy power-pack, konieczne było podwyższenie tylnej części kadłuba, dzięki czemu łatwo odróżnić izraelskie Centuriony.

Kolejne zmiany objęły powiększenie zbiorników paliwa, instalację wydajniejszego układu stabilizacji armaty i montaż sprawniejszego mechanizmu obrotu wieży. Wzmocniono także opancerzenie, zwiększono zapas amunicji i wymieniono sprzęt łączności. Początkowo zmodernizowane czołgi miały nazywać się po prostu Udoskonalony Centurion, ale żołnierze szybko nadali im nazwę Szot (bicz). Wozy z silnikami Meteor stały się znane jako Szot Meteor, a te z silnikami Continetal – jako Szot Kal. Modernizacji poddawano też regularnie kupowane kolejne czołgi. W latach 1967–1972 Izrael pozyskał prawdopodobnie 650 Centurionów.

Szot Kal przeszedł chrzest bojowy już w czerwcu 1970 roku. Czołgi należące do 188. Brygady „Barak” wzięły wówczas udział w rajdzie na terytorium Syrii. W trakcie czterogodzinnej bitwy z siłami syryjskimi zniszczono trzydzieści sześć T-55. Była to jedna z ostatnich operacji w tak zwanej wojnie na wyczerpanie, podczas której państwa arabskie starały się utrzymać nacisk wojskowy na Izrael, aby ten wycofał się z Synaju. Prawdziwy sprawdzian możliwości nowe czołgi przeszły jednak w trakcie wojny Jom Kipur. W dramatycznych okolicznościach izraelskie Centuriony potwierdziły swoją opinię „bicza na T-54”.

Główną areną walk Szotów były Wzgórza Golan. Syryjski atak rozpoczął się 6 października 1973 roku o 13.50. Po nalocie lotnictwa i gwałtownym przygotowaniu artyleryjskim do natarcia ruszyły trzy syryjskie dywizje piechoty mające razem 540 czołgów. W drugim rzucie czekały 1. i 3. Dywizja Pancerna z kolejnymi 460 czołgami, w tym najnowszymi wówczas T-62. Po uwzględnieniu innych jednostek szacuje się, że Syryjczycy przygotowali do uderzenia na Wzgórza Golan 1300–1400 czołgów.

Wieża Szota jako element pomnika upamiętniającego zastępcę dowódcy brygady „Barak” Dawida Jisra’elego, poległego w wojnie Jom Kipur
(fot. Jakednb, Creative Commons Attribution 3.0)

Atak spadł na zaskoczone 7. i 188. Brygadę Pancerną, mające razem 177 Szotów. W trakcie trwającej pięćdziesiąt jeden godzin bitwy w tak zwanej Dolinie Łez licząca 108 czołgów 7. Brygada Awigdora „Janusza” Ben-Gala powstrzymała natarcie, ale sukces został okupiony stratą od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu własnych czołgów. Dużo gorzej wyglądała sytuacja na odcinku 188. Brygady. Jednostka miała tylko sześćdziesiąt dziewięć Szotów, z których przetrwało zaledwie dwadzieścia. W krytycznym momencie brygada przestała funkcjonować jako spójny związek taktyczny, ale poszczególne jej czołgi kontynuowały walkę samodzielnie. Mimo wszystko Syryjczykom nie udało się przełamać frontu. Natarcie powstrzymano, a dwóm izraelskim brygadom pancernym zaliczono zniszczenie ponad 500 czołgów wroga.

Dramatyczny przebieg walk obrazuje wyjątkowy przypadek dwudziestojednoletniego porucznika Cewiego „Cwiki” Greengolda ze 188. Brygady. Okazyjnie tylko wspierany przez drugiego Szota, przez dwadzieścia godzin powstrzymywał natarcie syryjskiej 51. Brygady Pancernej. Dla zmylenia przeciwnika te (w porywach) dwa wozy nazwano „Force Cwika”. W trakcie walki porucznik aż sześć razy zmieniał czołg. Prawdopodobnie zniszczył czterdzieści T-54, T-55 i T-62. Po odparciu ataku na sztab brygady, ulokowany w Nafah, kilkakrotnie ranny i poparzony wyczołgał się ze swojego wozu. – Już nie mogę – powiedział i zemdlał. Greengold przeżył, a za swoją postawę został odznaczony najwyższym izraelskim odznaczeniem wojskowym: Medalem za Dzielność.

Izraelowi udało się po raz kolejny pobić państwa arabskie, ale cena była wysoka. Cahal stracił łącznie 1063 czołgi, z czego około 600 bezpowrotnie. Aż połowa strat przypadała na Centuriony. Straty koalicji arabskiej są szacowane na 2250 czołgów, z czego pięćdziesiąt cztery to Centuriony należące do jordańskiego korpusu ekspedycyjnego. Po raz kolejny lepsze wyszkolenie izraelskich czołgistów i nowocześniejszy sprzęt okazały swoją wyższość. Krótko po zakończeniu walk Wielka Brytania poszła w ślady Stanów Zjednoczonych i również dostarczyła Izraelowi w trybie ekspresowym sprzęt wojskowy. Cahal wzbogacił się tym sposobem o około 400 Centurionów.

Ceremonia odznaczenia Cewiego Greengolda Medalem za Dzielność. Gratulacje składa prezydent Efraim Kacir, obok minister obrony Szimon Peres
(fot. Sa’ar Ja’akow via Israel Government Press Office)

Doświadczenia wojny Jom Kipur wymusiły kolejne zmiany. Do lat osiemdziesiątych przeprowadzono łącznie cztery modernizacje Szotów, określane kolejno jako Alef, Bet, Gimel i Dalet. W ich ramach czołgi otrzymały system kierowania ognia, pancerz reaktywny Blazer, sprawniejsze hamulce i wydajniejszy system elektryczny. Tak zmodernizowane wozy wzięły jeszcze udział w wojnie w Libanie. W trakcie walk stracono dwadzieścia jeden Centurionów, z czego osiem bezpowrotnie. Było to łabędzi śpiew Szotów. W coraz większej liczbie były dostępne nowocześniejsze M60, a do jednostek trafiały też coraz liczniej czołgi Merkawa. Wiekowe już Centuriony zaczęto stopniowo wycofywać ze służby. Wiele spośród nich otrzymało drugie życie jako pojazdy specjalistyczne. Niemniej jeszcze w roku 2010 na stanie znajdowało się 206 Szotów.

Nagmaszot, Nagmachon i Nakpadon

Cechą charakterystyczną Cahalu jest szerokie użycie ciężkich transporterów opancerzonych. Powód tego jest tylko jeden: jak największa przeżywalność pojazdu na polu bitwy, a co za tym idzie – także załogi i desantu. Wobec skromnych zasobów ludzkich jest to dla Izraela sprawa kluczowa. Z tego powodu bojowe wozy piechoty nie cieszyły się uznaniem, a zainteresowanie nimi objawiło się dopiero w ostatnich latach. Stosunek izraelskich wojskowych do pojazdów tej klasy najlepiej obrazują słowa generała Tala: „Najlepszym bojowym wozem piechoty jest czołg”.

Pomysł ciężkiego transportera opancerzonego pojawił się już w latach sześćdziesiątych. Prostej przebudowie poddano wówczas kilka Shermanów. Z czołgów zdjęto wieże, a przedział napędowy przeniesiono na miejsce przedziału bojowego. W zakrytej dwuspadowym dachem wolnej przestrzeni wygospodarowano miejsce do przewozu kliku żołnierzy lub czterech rannych na noszach. Pancerny ambulans był zresztą główną rolą tych pojazdów, podobnie jak kolejnego wozu powstałego z przebudowy haubic samobieżnych M50. Pierwsze pokolenie izraelskich ciężkich transporterów opancerzonych nie było zbyt udane i szybko z nich zrezygnowano, gdy tylko w większych ilościach dostępne stały się M113.

Szot Kal Alef eksponowany na rampie barki desantowej w muzeum Jad la-Szirion
(fot. Oren Rozen, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Amerykański transporter niestety w ogóle nie satysfakcjonował Cahalu. Pomysł ciężkiego transportera opancerzonego powrócił więc razem z pojawieniem się czołgu podstawowego Merkawa, z racji konstrukcji predysponowanego do takiej roli. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych potrzebne były jednak czołgi, a produkcję dużych i ciężkich transporterów uznano za zbyt kosztowną. Zwrócono wówczas uwagę na powoli wycofywane Centuriony.

Pierwsze eksperymenty podjęto na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Z pewnej liczby Szotów zdjęto wieże. Przerobiony na przedział desantowy przedział bojowy nakryto niską pancerną nadbudówką. Część wozów otrzymała pancerz reaktywny, kilkanaście wyposażono zaś w trały przeciwminowe lub buldożery. W ten sposób powstał Nagmaszot, czyli dosłownie „transporter opancerzony Szot”. Brak dokładnych danych ile czołgów poddano przebudowie. Dostępne liczby oscylują między dwudziestoma pięcioma a osiemdziesięcioma.

Nagmaszot był rozwiązaniem prowizorycznym. Główny problem był natury konstrukcyjnej: desant zajmował miejsca i opuszczał pojazd przez cztery włazy w stropie, narażając się na ostrzał. Prowizoryczny górny pancerz zapewniał ochronę jedynie przed pociskami broni strzeleckiej i odłamkami. Do tego wóz był mało ruchliwy za sprawą poważnego niedoboru mocy. Mimo wszystko Nagmaszot dowiódł swojej skuteczności w Libanie. Zapewniał skokowy wzrost odporności w porównaniu z M113. W czerwcu 1982 roku kilka Nagmaszotów przewiozło żołnierzy Brygady „Golani” pod same mury bronionego przez bojowników Organizacji Wyzwolenia Palestyny zamku krzyżowców Beaufort, umożliwiając jego zdobycie. W następnych latach ciężkie transportery opancerzone dużo lepiej niż M113 sprawdziły się w trakcie patrolowania i eskortowania konwojów.

Konieczność operowania w warunkach konfliktu asymetrycznego zdefiniowała dalszy rozwój transporterów opancerzonych przebudowanych z Centurionów. Pod koniec lat osiemdziesiątych do jednostek trafiły pierwsze Nagmachony. W stosunku do Nagmaszota podwyższono w nich przedział desantowy, żołnierze jednak nadal opuszczali pojazd przez włazy w stropie. Ochronę poprawiono, zwiększając liczbę kostek pancerza reaktywnego. Wzmocniono także dno kadłuba.

Na szczególną uwagę zasługują fartuchy osłaniające podwozie i boki kadłuba. Na każdej burcie zamocowano siedem segmentów. Pierwsze cztery wykonano ze stali i masywnej gumy, trzy ostatnie – z samej stali. Mocowanie każdego segmentu pozwala obrócić go o 180 stopni ku górze lub o 90 stopni do przodu bądź tyłu. Takie rozwiązanie ułatwia dostęp do podwozia. Podniesione fartuchy zapewniały także pewną osłonę żołnierzom opuszczającym pojazd.

To zdjęcie Nakpadona dobrze pokazuje konstrukcję fartuchów bocznych
(fot. סרפד, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Wprowadzony do służby na początku lat dziewięćdziesiątych Nakpadon różnił się przede wszystkim zastąpieniem pancerza reaktywnego modułowym. Prawdopodobnie zapewnia on ochronę przed starszymi pociskami przeciwpancernymi takimi jak 9M14 Malutka i wielokrotnymi trafieniami z granatników RPG-7.

Uzbrojenie obu typów transporterów ulegało zmianom i często zależało od sytuacji i preferencji załogi. W jego skład zwykle wchodziły dwa do czterech karabinów maszynowych FN MAG kalibru 7,62 milimetra, widywano też charakterystyczne dla izraelskich pojazdów pancernych lekkie moździerze kalibru 60 milimetrów, granatniki automatyczne 40 milimetrów, a niekiedy nawet karabiny maszynowe kalibru 12,7 milimetra. Aby poprawić przeżywalność, z czasem zaczęto montować pasywne systemy obrony z wyrzutniami granatów dymnych. Część pojazdów otrzymała także sprzęt walki radioelektronicznej.

Podobnie jak Nagmaszoty, oba typy pojazdów stosowano jako transportery piechoty i wozy saperskie. Od 2002 roku zaczęto ograniczać użycie Nagmachonów i Nakpadonów na terytoriach palestyńskich, gdzie okazały się wrażliwe na ataki z wyższych pięter budynków. Na części Nagmachonów ustawiono wysoką budkę z otworami obserwacyjnymi chronionymi szkłem pancernym i otworami strzelniczymi. Niezgrabny pojazd został przezwany Miflecet (potwór) i służył jako ruchomy punkt dowodzenia podczas walk w terenie zurbanizowanym.

Nagmachon (Miflecet) tym razem wykorzystywany nie jako ruchomy punkt dowodzenia, ale jako wóz do szkolenia załóg czołgów
(fot. Zeew Marmorstein, IDF Spokesperson Unit)

Mimo upływu lat Nagmachon i Nakpadon pozostają tajemniczymi pojazdami. Nie wiadomo, ile czołgów tak przebudowano, część zaś powstała wskutek konwersji Nagmaszotów. Kilka Nagmachonów powstało w wyniku przebudowy czołgów M48. Okazały się jednak bardzo wrażliwe na wybuchy min i szybko je wycofano. Nie wiadomo, ile wozów – i czy w ogóle jakieś – pozostaje w służbie.

Puma

Doświadczenia zdobyte podczas eksploatacji Nagmaszotów i Nagmachonów wykorzystano, opracowując kolejny pojazd specjalistyczny na podwoziu Centuriona. Tym razem od początku myślano o wozie saperskim. Puma weszła do służby w roku 1991. Podobnie jak w Nakpadonie zrezygnowano z pancerza reaktywnego na rzecz modułowego. Mocowanie przednich płyt pancerza przejęto z czołgów Merkawa siman 3, kolejnych – z Merkawy siman 2. Z tego ostatniego czołgu przejęto też silnik AVDS 1790-SA o mocy 900 koni mechanicznych i elementy zawieszenia. Dzięki temu Puma bardzo zyskała na mobilności i w przeciwieństwie do wcześniejszych konwersji Centuriona była w stanie dotrzymać kroku Magachom i Merkawom. Modernizacja ta została wprowadzona dopiero z czasem i nie wiadomo, czy poddano jej wszystkie pojazdy. Część wozów wyposażono także w gąsienice stosowane w Merkawach.

Niestety desant nadal opuszczał wóz przez włazy w stropie. Zredukowano jednak ich liczbę. Dla desantu zostawiono jeden duży właz, uzupełniony przez właz kierowcy i wieżyczkę dowódcy typu Urdan. Kolejnym udogodnieniem było zdalnie sterowane stanowisko karabinu maszynowego uzupełnione przez dwa ręcznie obsługiwane karabiny FN MAG. Podobnie jak Nagmaszot i Nagmachon, także Puma jest przystosowana do montażu trałów przeciwminowych i buldożera. Na burtach pojazdu przewożone są drabiny saperskie. Część pojazdów otrzymała system oznaczania przejść w polach minowych AMMAS. Skład się on z umieszczonych po bokach pojazdu bębnowych magazynów na znaczniki, które są wbijane w ziemię przez teleskopowe wysięgniki.

Puma na Negewie
(fot. Boris Portnov, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Niedużą liczbę wozów przebudowano na wozy zabezpieczenia technicznego oznaczone Puma RAM. Na pierwszy rzut oka można odróżnić je dzięki żurawiowi w tylnej części kadłuba.

Izraelskie władze nie udostępniają materiałów dotyczących służby bojowej ciężkich transporterów opancerzonych. Wiadomo, że Pumy były wykorzystywane w Libanie, gdzie sprawdziły się w ochronie konwojów, a przede wszystkim w usuwaniu min i pracach inżynieryjnych. Z czasem zastąpiono je jednak Nagmachonami i Nakpadonami optymalizowanymi do działań w warunkach konfliktu o niskiej intensywności. Odwrotnie wyglądała sytuacja na terytoriach palestyńskich. Tam bardziej mobilne i wyposażone w zdalnie sterowane stanowisko uzbrojenia Pumy sprawdziły się lepiej niż ich krewniacy. Tak samo jak w wypadku Nagmachonów i Nakpadonów nie wiadomo, ile powstało Pum. Brak także informacji, ile wozów pozostaje w służbie.

Bibliografia

W. Barnat, A. Kiński, Ciężkie transportery opancerzone. Cz. I Konstrukce Izraelskie, Nowa Technika Wojskowa 6/2000
T. Begier, S.T. Sobala, D. Użycki, Współczesne gąsienicowe wozy bojowe, Warszawa 1996.
S. Dunstan, M. Badrocke, P. Sarson, Centurion Universal Tank 1943-2003, Osprey Publishing 2003.
S. Dunstan, Centurion vs T-55. Yom kippur War 1973, Osprey Publishing 2009.
M. Gelbart, T. Bryan, Modern Israeli Tanks and Infantry Carriers 1985–2004, Osprey Publishing 2004.
s. Katz, Fire & Steel. Israel’s 7th Armored Brigade, Nowy Jork 1996.
N. Tsukduian, R. Manasherob, Israeli Wild & Cruel Cats, Beer Szewa 2000.

Oren Rozen, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported