„Specnaz” jest jedną z najgłośniejszych książek Wiktora Suworowa. Jego pierwsze angielskie wydanie ukazało się jeszcze w czasach „zimnej wojny” i przyczyniło się do rozpropagowania i zmitologizowania radzieckich sił specjalnych bardziej niż najlepsza radziecka propaganda. Także i u nas w kraju książka była już oblikowana przez wydawnictwo Adamski i Bieliński. Tym razem mamy do czynienia z wydaniem II, poprawionym, chociaż dokładnie w tym samym tłumaczeniu, a wszystko to za sprawą publikującego całą twórczość Suworowa wydawnictwa Rebis.

W środkach masowego przekazu i kulturze popularnej określenie Specnaz używane jest w odniesieniu do wszystkich radzieckich i rosyjskich jednostek specjalnych. Wiktor Suworow koncentruje się jednak tylko na „prawdziwym” Specnazie, czyli jednostkach specjalnych podległych GRU – wywiadowi wojskowemu. W wydaniu angielskim książka miała podtytuł: Behind Soviet SAS i jest w tym sporo prawdy, jeśli bierzemy pod uwagę cały SAS, a nie tylko najbardziej znany z odbijania zakładników 22. pułk. Inną podobną jednostką są amerykańskie Zielone Berety, ale już nie Delta Force czy polski GROM, choć oczywiście pewien zakres zadań się pokrywa.

W książce poznajemy historię powstania i rozwoju radzieckich oddziałów specjalnych od rewolucji październikowej po czasy współczesne. Współczesne to znaczy końcówki lat osiemdziesiątych, bo wtedy ukazało się pierwsze wydanie. Dowiemy się czym się różnią wojskowe jednostki specjalne od podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, NKWD czy KGB. Poznamy też struktury, metody szkoleniowe, wyposażenie, taktykę i rodzaje zadań, jakie może wykonać Specnaz. Wszystko w tak pochwalnym tonie, że potencjalnemu przeciwnikowi po lekturze nie pozostaje nic innego jak tylko się od razu zastrzelić – oszczędzi sobie cierpień. Nie będzie torturowany, nikt nie wbije mu osławionej saperki w głowę ani nie przebiją go strzałki z jedynego na świecie podwodnego karabinka automatycznego. Komandosi zostali przedstawieni jako wzorowi radzieccy obywatele, którzy dla wypełnienia rozkazu dowództwa gotowi są nawet na misję samobójczą, całe ich szkolenie naznaczone jest typowym dla rosyjskiej armii bezsensownym sadyzmem, a śmierć w trakcie treningu oznacza jedynie tyle, że widocznie nie nadawali się do Specnazu. Moim zdaniem nie świadczy to o wysokim wyszkoleniu i elitarności, a jedynie o tradycyjnym dla armii rosyjskiej od czasów najdawniejszych głupocie i braku pomysłu na inne sposoby szkolenia żołnierzy, które sprawdzają się w jednostkach zachodnich. Poza tym trudno jest uwierzyć w elitarność, niesamowite wyszkolenie i gotowość do poświęceń ze strony tych, którzy do Specnazu trafili z obowiązkowego poboru.

O tym, że Specnaz nie jest chyba tak wspaniały, jak opisuje go Suworow, świadczy też przebieg tych nielicznych operacji armii radzieckiej i rosyjskiej, w których brał udział. Największe tryumfy odnosił w Afganistanie, jednak patrząc na ogół tej wojny, trudno powiedzieć, by odniesiono tam sukces. Z tą misją wiąże się jedna uwaga co do książki. W jednym miejscu autor podaje, że Specnaz nie uczestniczył w aresztowaniach obalanych afgańskich polityków, a później, że żołnierze tej jednostki jednak szturmowali pałac prezydencki w pierwszym dniu interwencji. Jeśli chodzi o wojny w Czeczenii czy niedawną inwazję na Gruzję, tam zwycięstwa były, ale główna zasługa w tym znacznej ilościowej przewagi armii rosyjskiej, a nie jej wyszkolenia. Sukcesy odniesiono też na Węgrzech w 1956 i w Czechosłowacji w 1968 roku, lecz trudno tam mówić o zorganizowanym czy jakimkolwiek oporze i godnym przeciwniku. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie do tego został stworzony. Prawda, ale skoro ich umiejętności na niewiele przydały się armii w starciach z tak słabymi przeciwnikami, to czy Specnaz lepiej wypadłby mając naprzeciw siebie wojska NATO?

Jest to już piętnasta książka Suworowa, która ukazała się w serii z Rebisu. Podobnie jak wszystkie poprzednie (nie licząc drobnej wpadki w „Samobójstwie”) technicznej stronie wydania nie można nic zarzucić. Szkoda jedynie, że nie pokuszono się choćby o małą wkładkę ze zdjęciami. Obecnie nie wszystko jest już skryte za kurtyną tajemnicy wojskowej i tych parę fotografii z pewnością by się znalazło.

„Specnaz” podobnie jak GRU czy „Lodołamacz” należą właściwie do kanonu literatury o armii radzieckiej. Pomimo nieznacznej utraty na aktualności – wszak „zimna wojna” należy już do przeszłości – pozwala zajrzeć w głąb rosyjskiej armii, która mentalnie od tamtego czasu niewiele się zmieniła. I nawet mniej zorientowani Czytelnicy z pewnością szybko poznają te fragmenty, w których Specnaz jest gloryfikowany przesadnie. Dla mnie była to ciekawa lektura.