–  Wyrzućcie go! – Taki rozkaz wydał Isser Harel, niekwestionowany władca izraelskich służb wywiadowczych.

Choroby wieku dziecięcego

Zbliżał się koniec roku 1954. Kilku agentów Mossadu siedziało w małym biurze przy lotnisku Sde Dov w północnym Tel Awiwie. Byli śmiertelnie zmęczeni, mieli za sobą czterogodzinny lot w roztrzęsionym samolocie z czasów II wojny światowej. Chcieli wrócić do domów, do swoich rodzin, ale mieli problem. Wyładowali właśnie zwłoki i nie wiedzieli, co z nimi zrobić. Było to ciało Awnera Israela. Jego życie, śmierć i zniknięcie stanowiły przykład tego, jak niemal wszystko w pierwszych latach istnienia Izraela wymagało improwizacji. Niezależnie od tego, czy chodziło o zdrajcę, czy o łowcę szpiegów, plan powstawał na bieżąco. Jednak w całej historii izraelskiego wywiadu każda porażka, każde improwizowane rozwiązanie i każdy łut szczęścia przyczyniały się do rozwoju unikatowego i skutecznego stylu działania.

Mężczyzna o nazwisku Israel był imigrantem z Bułgarii. Fakt, że pochodził z komunistycznego kraju, powinien był obudzić czujność izraelskich służb. Jeszcze bardziej powinno je zastanowić to, że przeżywszy Holokaust, przeniósł się na jakiś czas do rządzonej przez Brytyjczyków Palestyny, wrócił do Bułgarii, a potem, w 1949 roku, na stałe osiadł w Izraelu.Syn Israela, Mosze Tziper – również barwna postać, mieszkaniec niewielkiej wiejskiej społeczności w Galilei – wspominał ponad sześćdziesiąt lat później, że jeszcze podczas pobytu w Bułgarii jego ojciec ożenił się z chrześcijanką, ale później się z nią rozwiódł. W Izraelu służył najpierw w marynarce wojennej, a potem przeniósł się do lotnictwa.Stacjonował na północy i brał udział w izraelskich pracach nad rozwojem tak zwanej wojny elektronicznej. Te tajne działania obejmowały między innymi środki elektronicznego „oślepiania” urządzeń nieprzyjaciela. Israel wydawał się utalentowany i został awansowany na kapitana.

W 1953 roku ożenił się z inną żydowską imigrantką z Bułgarii.
–  To była moja mama – wspominał Tziper z mieszanymi uczuciami. – Ale wiem, że mój ojciec był kobieciarzem i oszustem.
Małżeństwo mieszkało w Hajfie, gdzie Israel wplątał się w romans z sekretarką z włoskiego konsulatu. Opętany miłością, nawrócił się na katolicyzm, przyjął chrzest w kościele w Jerozolimie i poślubił Włoszkę, nie zaprzątając sobie przy tym głowy takimi drobiazgami jak rozwód z poprzednią żoną Matyldą. Zmienił też nazwisko i imię na Aleksander Ibor. Policja zarzucała mu, że udawał właściciela nienależącego do niego mieszkania i sprzedał je za gotówkę czterem różnym kupcom. Przedstawiał się również jako przedstawiciel zagranicznego producenta lodówek, pobierał zaliczki od licznych klientów, a potem znikał z ich pieniędzmi.

Tuż przed procesem sądowym planowanym na listopad 1954 roku odszedł z wojska i znalazł schronienie wśród ultraortodoksyjnej żydowskiej sekty Neturei Karta w Jerozolimie – co ciekawe, grupa ta sprzeciwiała się istnieniu świeckiego państwa Izrael. Israel / Ibor otrzymał od pewnego chrześcijańskiego kapłana fałszywe dokumenty tożsamości, a potem sam udawał księdza. Następnie popłynął z Hajfy do Włoch. W tym czasie Matylda była w ciąży z ich jedynym dzieckiem, Mosze.

Kiedy Israel znalazł się w Rzymie, postanowił trochę zarobić, udał się więc do ambasady egipskiej i zaproponował sprzedaż izraelskich tajemnic wojskowych, które poznał podczas pracy w marynarce wojennej i lotnictwie. Egipcjanie natychmiast mu zapłacili. Obiecał, że wróci z kolejnymi informacjami, ale więcej się tam nie pojawił. Kupił bilet na statek z Hiszpanii do Ameryki Południowej. Mossad dowiedział się o tej haniebnej zdradzie. Agencja – która bardzo skutecznie infiltrowała arabskie ambasady w Europie – otrzymała informacje o izraelskim oficerze „o nazwisku Ibor albo Ibon, albo Ibi”, który handlował tajnymi informacjami.

Amos Manor, który kierował wówczas Szin Betem, od razu pojął, jakie zagrożenie stanowi Israel / Ibor. Manor i Harel uznali, że w żadnym wypadku nie mogą zignorować zdrady izraelskiego oficera, który miał dostęp do tajnych informacji wojskowych. Należało go jak najszybciej ująć. Niemal natychmiast skontaktowali się z najlepszym porywaczem izraelskiego wywiadu Rafim Eitanem. Eitan, przyszły szef siatki szpiegowskiej, który w latach osiemdziesiątych zwerbował jako agenta Amerykanina Jonathana Pollarda, był jednym z liderów połączonego działu operacji Mossadu i Szin Betu. Zebrał on oddział pościgowy i poleciał do Włoch. Na kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem 1954 roku członkowie zespołu rozpoczęli poszukiwania, choć dobrze wiedzieli, że szanse na schwytanie Israela/Ibora są nikłe.

–  Musieliśmy znaleźć bułgarską igłę we włoskim stogu siana – wspominał ponad pięćdziesiąt lat później Eitan. – Nie mieliśmy pojęcia, gdzie mógł się ukryć. Zakładano, że zdrajca spróbuje przedostać się do Egiptu. Rozkazy Harela były jednoznaczne: nie pozwólcie mu wsiąść do samolotu. Stwórzcie stanowisko dowodzenia na lotnisku w Rzymie. Jeśli go zobaczycie, chwytajcie, a w razie potrzeby zrańcie. Jeśli wszystkie inne środki zawiodą, zabijcie go. Innymi słowy, agenci operacyjni otrzymali przyzwolenie na zabicie izraelskiego obywatela. Tego rodzaju rozkaz wydano wtedy po raz pierwszy i ostatni.

–  Potrzebowaliśmy cudu – opowiadał Eitan, potwierdzając zarazem, że niewiele brakowało, a ze względu na brak postępów poszukiwania we Włoszech zostałyby odwołane. Wszystkie jednostki Mossadu w Europie miały zachować wzmożoną czujność, a wszyscy agenci zbierać informacje o Iborze. Izraelskim służbom sprzyjało jednak szczęście. Żona izraelskiego agenta w Wiedniu, współpracującego z tajną organizacją Natiw, która zajmowała się żydowską imigracją, także pochodziła z Bułgarii. I pracowała w izraelskiej ambasadzie w Austrii. Pewnego dnia powiedziała swojemu mężowi, że spotkała przypadkiem starego przyjaciela z czasów dzieciństwa w Bułgarii. Traf chciał, że owym przyjacielem był nie kto inny jak Awner Israel.

–  Gdzie on jest? – spytał mąż, starając się zachować spokój. Kobieta odpowiedziała, że umówiła się z nim na lunch następnego dnia. Agent Natiwu natychmiast przekazał tę informację do głównej kwatery Mossadu w Tel Awiwie, a Eitan otrzymał nowe rozkazy. Ekspert od porwań błyskawicznie opracował prosty plan. Jego grupa agentów Szin Betu przeniosła się do Wiednia i nazajutrz zajęła pozycje w pobliżu restauracji, gdzie Israel / Ibor spotykał się ze swoją starą przyjaciółką. Od tej pory stale go śledzili. Kilka dni później zdrajca wsiadł do samolotu lecącego do Paryża. Jako niepoprawny flirciarz nie mógł zignorować ładnej kobiety, która siedziała obok niego. Zaczął się do niej zalecać, a ona uległa jego urokowi. Oczywiście była to klasyczna, prosta pułapka. Piękna nieznajoma należała do grupy operacyjnej Mossadu i Szin Betu. Przez kilka następnych dni dostarczała informacje o poczynaniach Ibora.

Manor przyleciał z Tel Awiwu, by osobiście nadzorować inwigilację i porwanie zdrajcy. Idąc za przykładem dowódców wojskowych, którzy chlubili się tym, że towarzyszą swoim podwładnym na pierwszej linii, liderzy izraelskiego wywiadu również często brali udział w niebezpiecznych misjach. Porwanie poszło gładko. Kilku uzbrojonych Izraelczyków otoczyło Ibora i zabrało go do domu wynajętego przez Mossad. Francuzi niczego nie zauważyli. Ibor został przesłuchany i przyznał, że ukradł około setki dokumentów z bazy lotniczej – dotyczących głównie planów wojny elektronicznej i rozkładu bazy Ramat David na północy – i chciał je sprzedać Egipcjanom. Zgodnie z rozkazami agenci mieli przewieźć zdrajcę do Izraela na proces, wstrzyknęli mu więc środki uspokajające i włożyli go do drewnianej skrzyni. Na małym lotnisku w pobliżu Paryża czekał na nich stary samolot należący do izraelskiego lotnictwa. Skrzynia została załadowana na pokład samolotu. Anestezjolog – doktor Jonasz Elian, zaufany ochotnik ze szpitala w Izraelu – ­zaaplikował więźniowi jeszcze jeden zastrzyk, by go uśpić na kilka godzin.

Okazało się, że dawka była zbyt duża jak na warunki panujące w zimnym, pełnym przeciągów kadłubie samolotu. Ibor przestał oddychać, a próby reanimacji nie przyniosły efektu. Więzień zmarł. Kiedy samolot wylądował na lotnisku Sde Dov w Tel Awiwie, izraelscy agenci byli przerażeni i nie wiedzieli, co począć. Ich spokojny, doświadczony dowódca Eitan został w Europie, gdzie prowadził kolejną operację. Jak wspominał wiele lat później, jego podwładni czekali na lotnisku ponad dwie godziny, aż Harel wydał im nowy, zaskakujący rozkaz: wrzućcie zwłoki do Morza Śródziemnego. Na lotnisko przyjechała nowa załoga i nowa ekipa Szin Betu, a stary samolot znów wzbił się w powietrze. Ciało Ibora zostało zrzucone do morza.

Tymczasem porywacze i piloci, którzy wzięli udział w akcji, wrócili do domu, kompletnie wyczerpani „po bezsennych nocach”, jak wspominał Eitan.
–  Dlaczego rozkaz Issera został wykonany? – mówił. – Bo jeśli Isser­ kazał ci coś zrobić, po prostu to robiłeś i nie zadawałeś pytań.
Wywiad izraelski o niczym nie poinformował żony Ibora. Jej mąż i tak uciekł przecież z inną kobietą. W roku 2006, ponad pół wieku po zaginięciu ojca, Tziperowi złożyli wizytę dwaj młodzi agenci wywiadu – jeden z Szin Betu, a drugi z Mossadu. Powiedzieli mu, co naprawdę stało się z jego ojcem.

Elian, młody lekarz, który nieumyślnie zabił Israela w 1954 roku, pomagał Mossadowi i Szin Betowi przynajmniej w jeszcze jednej zagranicznej akcji: w roku 1960, gdy izraelscy agenci porwali w Argentynie nazistowskiego zbrodniarza wojennego Adolfa Eichmanna. Wtedy również wstrzykiwał więźniowi środki uspokajające. Podczas tej południowoamerykańskiej przygody, która przeszła do historii jako jedna z największych operacji wywiadu, wszystko poszło zgodnie z planem. W porwaniu Eichmanna uczestniczył także Rafi Eitan.

W czerwcu 2011 roku Elian popełnił samobójstwo, dusząc się plastikową torbą. Być może jego tajna kariera nie miała z tym nic wspólnego, ale gdy zmarł w wieku osiemdziesięciu ośmiu lat, jego tajemnice wyszły na jaw. Izraelskie media odkryły, że anestezjolog uczestniczył w akcjach Mossadu i że związane z tym przeżycia nie dawały mu spokoju.
–  Mój ojciec przez całe życie zadręczał się tą tragedią – powiedział radiu Kol Izrael jego syn Danny Elian, również lekarz, odnosząc się do porwania izraelskiego wojskowego o nazwisku Israel.
Śmierć zdrajcy miała miejsce zaledwie sześć lat po proklamowaniu niepodległego państwa Izrael, gdy Brytyjczycy zakończyli trzydziestoletnie rządy w Palestynie. Los Ibora nadal jest uważany za jedną z najciemniejszych kart izraelskiego wywiadu.
–  Nie zabijaliśmy, nie torturowaliśmy obywateli Izraela, czy to Żydów, czy Arabów, i nie dopuszczaliśmy się wobec nich żadnych nielegalnych czynów – powiedział Manor wiele lat później.
Więc co ze śmiercią Awnera Israela?
–  Och – Manor wzruszył ramionami. – Wstyd mi za tę historię. Od tego czasu nasi agenci nigdy nie pozwolili, by nawet najniebezpieczniejsi izraelscy zdrajcy, którzy zasługiwali na karę, zmarli na ich rękach.

Izraelskie służby wywiadowcze wyrosły z agencji szpiegowskiej zwanej Szai (akronim Szerut Jediot, co po hebrajsku znaczy Służba Informacyjna). Był to dział Hagany, największej żydowskiej organizacji podziemnej w Palestynie. Hagana oraz różne jej jednostki, w tym oddziały zbrojne Palmach, walczyły zarówno z palestyńskimi Arabami, jak i z Brytyjczykami, dopóki ci ostatni nie opuścili Palestyny 14 maja 1948 roku.

30 czerwca tego samego roku sześciu mężczyzn ubranych w uniformy koloru khaki przybyło do biura Szai w Tel Awiwie. Była to niezwykła grupa, która znalazła się w niezwykłej sytuacji. W czasie pierwszej wojny Izraela – gdy sąsiednie kraje arabskie najechały na nowo powstałe państwo – starali się bronić swego kraju i zapewnić mu bezpieczeństwo, a zarazem stworzyć trwałą demokrację. Mężczyźni zebrani w biurze Szai tamtego pamiętnego, gorącego i wilgotnego dnia byli założycielami tajnych agencji, które później przekształciły się w izraelskie służby wywiadowcze.

Mieli ogromne doświadczenie w tajnych operacjach: szpiegowali, przemycali i zbierali informacje, wykorzystując różne, często bezwzględne metody – przewodzili walce o syjonistyczną niezależność. Niektórzy walczyli u boku brytyjskich sił zbrojnych w Europie i północnej Afryce, by przyczynić się do klęski nazistów. Jeśli jednak chodzi o demokrację, zawsze byli tylko jej obserwatorami, a nie pełnymi uczestnikami. Widzieli, jak działają Brytyjczycy – jako agenci wywiadu zwalczający podziemne ruchy w Palestynie i jako politycy – w kolebce demokracji, w Londynie. Podobało im się jedno i drugie. Problem polegał jednak na tym, że nie mieli pojęcia, jak bronić narodu ogarniętego wojną, nie gwałcąc jednocześnie reguł demokracji, szczególnie na Bliskim Wschodzie, gdzie kraje Zachodu nie cieszyły się sympatią.

Dowódca Szai Isser Be’eri odchrząknął i zabrał głos:
–  Wróciłem właśnie ze spotkania z ha-Zaken, ze Starym – powiedział, mając na myśli Dawida Ben Guriona, charyzmatycznego pierwszego premiera Izraela, który jednocześnie pełnił funkcję ministra obrony i prowadził wojnę.
Oficerowie Szai mimowolnie się wyprostowali, czekając na słowa siwowłosej wyroczni Izraela. Sześćdziesięciodwuletni Ben Gurion był mężem opatrznościowym narodu i jego światłem przewodnim.

Podczas spotkania Ben Gurion powiedział szefowi Szai, że aby się skutecznie bronić, Izrael potrzebuje wywiadu – i to nie dobrego wywiadu, ale wywiadu doskonałego.

Szai, dział wywiadu Hagany, oraz inne podziemne grupy syjonistyczne przekształciły się w kilka agencji wywiadowczych. Początkowo wszystkie nosiły nazwy złożone ze słów Szin Mem – skrót od hebrajskiego Szerut Modiin (Służba Wywiadowcza) – oraz pojedynczej cyfry, jak brytyjskie MI5 lub MI6. Tworzenie nowej struktury służb wywiadowczych trwało osiem miesięcy.

8 lutego 1949 roku, tuż przed pierwszymi wyborami do Knesetu – izraelskiego parlamentu – i przed podpisaniem rozejmu z państwami arabskimi, Ben Gurion wezwał swoich najważniejszych doradców i oficjalnie zatwierdził nowy podział zadań agencji wywiadowczych. Działania wojskowe i cywilne zostały rozdzielone, a nowe służby miały być dostosowane do struktury nowoczesnego państwa, które wygrało właśnie wojnę o niepodległość. Zatwierdzony przez Ben Guriona podział wyglądał następująco:
Wywiad wojskowy. Be’eri oświadczył w czerwcu 1948 roku, że od tej pory będzie dowodził najważniejszą spośród nowych agencji, która wówczas nazywała się Wydziałem Wywiadu i była częścią armii. Agencja znana później jako Aman, co stanowi akronim słów Agaf ha-Modiin, czyli „Skrzydło wywiadowcze”, miała pełnić różnorakie funkcje, jak zbieranie informacji o arabskich wojskach, cenzurowanie izraelskiej prasy i radia, zachowanie bezpieczeństwa w izraelskiej armii oraz działania kontrwywiadowcze.
Wywiad krajowy. Harel, weteran Szai, miał zostać dyrektorem agencji o nazwie Szabak (skrót od Szerut ha-Bitachon ha-Klali, czyli Generalna Służba Bezpieczeństwa). Później nazwę zmieniono na Izraelska Agencja Bezpieczeństwa, ale na całym świecie agencja znana jest jako Szin Bet (od pierwszych liter nazwy hebrajskiej).

Harel sam zmieniał wtedy nazwisko z Isser Halperin. Urodził się w 1912 roku w Rosji, przybył do Palestyny w roku 1930 i przyłączył się do podziemnego ruchu żydowskiego. Jako agent Szai specjalizował się w inwigilacji Żydów o poglądach prawicowych, którzy nie uznawali władzy Ben Guriona i Hagany. Rola dyrektora Szin Betu bardzo mu odpowiadała, bo uważał, że wrogowie mieszkający na terenie Izraela są równie groźni, jak ci zza granicy.

Początkowo agencja miała szeroki zakres działań, w tym chwytanie zagranicznych szpiegów i obserwację podejrzanych obywateli Izraela – głównie należących do mniejszości arabskiej. Przez krótki czas Szin Bet odpowiadał nawet za wszystkie więzienia na terenie Izraela, a także za bezpieczeństwo budynków rządowych, ze szczególnym uwzględnieniem laboratoriów naukowych i fabryk wojskowych.

Po kilku latach tę ostatnią funkcję przejął wydział bezpieczeństwa w Ministerstwie Obrony. Przez ponad trzydzieści lat o istnieniu tego wydziału wiedzieli tylko wtajemniczeni, aż wreszcie został ujawniony pod nazwą Lakam, skrót od Liszka LeKiszrei Mada, Biuro Łączności Naukowej. To właśnie Lakam pod dowództwem Eitana zwerbował w połowie lat osiemdziesiątych Pollarda, co doprowadziło do poważnych napięć w relacjach z najważniejszym sojusznikiem Izraela – Stanami Zjednoczonymi.

Zagraniczne służby wywiadowcze. Działalnością szpiegowską poza granicami Izraela kierował Departament Polityczny Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Dwa lata później, w 1951 roku, Departament przekształcił się w Mossad, kierowany wówczas przez Reuwena Sziloaha. Ten skryty z natury człowiek określił priorytety, które stały się cechami charakterystycznymi izraelskiego wywiadu. Sziloah uznał, że Mossad musi umieścić swoich agentów w krajach arabskich i że agencje izraelskie mają obowiązek służyć jako syjonistyczno-żydowscy obrońcy swoich obywateli na całym świecie. Sziloah był także zwolennikiem rozwoju i wykorzystywania nowoczesnej technologii. Starał się być na bieżąco z najnowszymi metodami szpiegowskimi, utrzymując bliskie relacje z zaprzyjaźnionymi agencjami w Europie i Stanach Zjednoczonych.

Tajna służba imigracyjna. Ha-Mossad le-Alija Bet, „Instytut Alija B”, miał kontynuować działania, które prowadził przed powstaniem Izraela. Choć w jego nazwie znajdowało się słowo Mossad, nie stanowił części osławionej agencji wywiadowczej. Na początku lat pięćdziesiątych Alija została rozwiązana, a jej funkcje podzielone między dwie nowe organizacje: jednostkę o nazwie Bitzur, będącą częścią nowego Mossadu, oraz agencję Natiw (patrz Rozdział 13). W pierwszych latach istnienia raczkujące służby wywiadowcze były dość nieudolne. Świadczył o tym choćby jedyny wypadek, w którym izraelski podejrzany został celowo zabity, a stało się to tego samego dnia, którego nakreślono nowy podział służb wywiadowczych – 30 czerwca 1948 roku.

Na rozkaz szefa wywiadu wojskowego Be’eri kapitan Meir Tobianski został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii i Jordanii. Pozbawiony pomocy prawnika i jakichkolwiek szans na dowiedzenie swej niewinności, Tobianski został rozstrzelany. Trzech oficerów wywiadu pełniło funkcje oskarżycieli, sędziów i katów. Dopiero po kilku latach Ben Gourion uznał to za niesprawiedliwość, zrehabilitował Tobianskiego i wypłacił odszkodowanie jego rodzinie.

Innym świadectwem niedojrzałości służb na początku ich istnienia był absurdalny przypadek strajku szpiegów. Był on częścią tak zwanego Buntu Szpiegów, do którego doszło wtedy, gdy pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie akceptowali nowo utworzonego Mossadu pod kierownictwem Reuwena Sziloaha. W odpowiedzi Sziloah, który cieszył się pełnym poparciem premiera, zreorganizował strukturę Mossadu tak, by wykluczyć z niego profesjonalistów z MSZ. Zadania specjalne stały się domeną Amanu, który szybko utworzył tajną jednostkę wojskową odpowiedzialną za umieszczanie agentów w krajach arabskich. Jednak już niespełna dwa lata później stało się jasne, że Sziloah – choć niezwykle utalentowany – nie nadaje się na zarządcę. We wrześniu 1952 roku zastąpił go Harel, który odpowiadał również za wywiad krajowy.

Premier był pod wrażeniem pracowitości i prawości Harela, dlatego też uważał, że znalazł odpowiedniego człowieka do realizacji zadań, których nikt do końca nie rozumiał. Obarczony odpowiedzialnością zarówno za wywiad krajowy, Szin Bet, jak i zagraniczny, Mossad, Harel został naczelnym szefem izraelskich służb wywiadowczych. Od tej pory nosił wyjątkowy tytuł – Memuneh, czyli głównodowodzący wszystkich służb wywiadowczych. Choć Amos Manor został tytularnym szefem Szin Betu, winien był Harelowi posłuszeństwo.

Memuneh był bezgranicznie oddany rządowi i przyjmował niemal wszystkie zadania, jakie mu zlecano. Między innymi, na prośbę Ben Guriona, wykorzystywał agencje wywiadowcze jako narzędzia polityczne do zarządzania partią Mapai. Choć założyciele Izraela wierzyli w demokrację, mieli też w zwyczaju utożsamiać własne interesy polityczne z interesami państwa. Izraelczycy dopiero zaczynali odchodzić od przyzwyczajeń właściwych żydowskiemu podziemiu walczącemu o niepodległość. Dla większości Izraelczyków państwo i partia Mapai stanowiły właściwie jedno. Mapai z pewnością kontrolowała większość instytucji państwowych: fabryki, związki zawodowe, wojsko i służby wywiadowcze.

Harel z ochotą służył rządzącej partii, ale niektórzy z jego agentów nie chcieli wykonywać dziwnych na pozór rozkazów. Jednego dnia walczyli z przemytnikami i czarnym rynkiem, następnego starali się odnaleźć i aresztować wywrotowców, a jeszcze innego wraz z pracownikami wojskowego wywiadu Aman otwierali tysiące listów zza granicy w nadziei, że uda im się przejąć szmuglowane pieniądze.

Szukając wywrotowców, Ben Gurion i jego Mapai trzymali się prostej zasady, opartej na przekonaniu, że „kto nie jest z nami, ten przeciwko nam”. Dlatego też Harel kazał agentom Szin Betu infiltrować inne partie polityczne Izraela. Wielu z nich jednak wcale nie miało ochoty tego robić. Harel traktował służby wywiadowcze raczej jak tajną policję w sowieckim stylu, a nie jak profesjonalne agencje działające w demokratycznym państwie. Szpiegował prawicowe partie i radykalistów religijnych, zakładał podsłuchy w biurach liderów partii lewicowych. Uważał wszelkie spory polityczne – czasami rzeczywiście zażarte – za wywrotowe i niebezpieczne dla państwa. Manor, który przebywał w Izraelu zaledwie od kilku lat i mówił po hebrajsku z węgierskim akcentem, w większym stopniu przystosował się do wartości demokratycznego, wolnego państwa. Kazał agentom Szin Betu zrezygnować ze szpiegowania partii politycznych, zniszczył też archiwa, w których gromadzono plotki i inne informacje dotyczące przeciwników Ben Guriona. Zajęło to trochę czasu, ale w końcu Harel przystał na przekształcenie Szin Betu w znacznie bardziej profesjonalną organizację. Agencja coraz umiejętniej wykrywała działania Izraelczyków mające znamiona zdrady oraz zagranicznych szpiegów ukrytych w izraelskim społeczeństwie. Największy sukces Harela był nieoczekiwaną konsekwencją izraelskiej operacji szpiegowskiej, przeprowadzonej w największym z sąsiadujących z Izraelem krajów arabskich, w Egipcie. Działania Amanu w tym państwie nie przysporzyły tej agencji chwały i nie przyniosły oczekiwanego rezultatu, którym miała być destabilizacja krainy piramid.

Latem 1954 roku głęboko utajniony oddział wywiadu wojskowego, który specjalizował się w sabotażu, Jednostka 131, rozpoczął w Egipcie serię operacji, które Izraelczycy nazwali później Esek Bisz, Śmierdząca Sprawa. Celem tej operacji było wbicie klina między kraje Zachodu – Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Francję – a Egipt rządzony przez charyzmatycznego prezydenta Gamala Abdela Nasera. Izrael zamierzał podłożyć bomby w różnych punktach Egiptu, by przekonać Zachód, że jest to kraj niestabilny i niegodny zaufania. Izraelczycy mieli też nadzieję, że w ten sposób skłonią Brytyjczyków do przemyślenia decyzji o wycofaniu wojsk znad Kanału Sueskiego. Do Jednostki 131 należeli młodzi idealiści, egipscy studenci żydowskiego pochodzenia, którzy chcieli wesprzeć Izrael, a w przyszłości osiedlić się w nim. Mieli zaatakować brytyjskie i amerykańskie instytucje w Egipcie, używając bomb wykonanych domowym sposobem. Aman nazwał tę akcję operacją Susannah (Zuzanna). Młodzi Egipcjanie byli jednak niedoświadczeni i nieporadni – wkrótce jeden po drugim trafili do aresztu, niczym upadające kostki domina. Izrael zdecydowanie odciął się od tej akcji. Dwaj studenci zostali powieszeni, kilku innych otrzymało kary długoletniego więzienia.

Harel, który zawsze wyczuwał nielojalność podwładnych, podejrzewał, że siatka została zdradzona przez oficera Amanu prowadzącego tę sprawę, Awriego el-Ada. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu i wrodzonemu instynktowi ustalił, że El-Ad ukrywa się w Niemczech. Wtedy do akcji wkroczył zespół złożony z agentów Mossadu i Szin Betu, który odszukał El-Ada i zwabił go z powrotem do Izraela. El-Ad stanowczo obstawał przy tym, że nie zdradził egipskich Żydów, i rzeczywiście nie potwierdzały tego żadne dowody. W utajnionym procesie izraelski sąd uznał go jedynie za winnego samowolnych kontaktów z egipskim wywiadem i skazał na dziesięć lat więzienia. Innym ważnym szpiegiem schwytanym przez Harela był Ze’ev Awni. Przybył do Izraela ze Szwajcarii podczas wojny o niepodleg­ łość w 1948 roku i zadziwiająco łatwo znalazł pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W połowie lat pięćdziesiątych Awni został wysłany do izraelskiej ambasady w Belgradzie, w ówczesnej Jugosławii. Tam znacząco naruszył bezpieczeństwo narodowe, przekazując KGB wszystkie szyfry używane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Jego pracodawcy nie zdawali sobie sprawy, że Awni był doskonale wyszkolonym agentem KGB, który szczerze wierzył w słuszność doktryny komunistycznej i wiernie służył moskiewskim mocodawcom. Mossad również nie miał o tym pojęcia. Co więcej, od czasu do czasu Awni na polecenie Mossadu werbował Jugosłowian oraz obcokrajowców mieszkających w Belgradzie i skłonnych do szpiegowania na rzecz Izraela. Awni zaczął wówczas namawiać kierownictwo­ Mossadu, by przyjęło go na pełny etat i umożliwiło normalną pracę wywiadowczą. Harel, który bez ustanku kontrolował poczynania swoich pracowników, znów zaufał wyostrzonemu instynktowi i uznał, że entuzjazm i zaangażowanie Awniego wydają się co najmniej wątpliwe.

Aby zwabić Awniego do Tel Awiwu, wystarczyło udawać, że otrzyma posadę w Mossadzie. W kwietniu 1956 roku, nieświadom zagrożenia, Awni poleciał do Izraela, gdzie został aresztowany przez Szin Bet. Początkowo ten zdeklarowany komunista odmawiał współpracy. Szin Bet nie miał przeciwko niemu żadnych dowodów, potrzebował więc jego zeznań. W akcie desperacji Manor pokazał podejrzanemu artykuły o tajnym wystąpieniu radzieckiego przywódcy Nikity Chruszczowa. Awni nie wiedział, że tekst wystąpienia zaledwie kilka dni wcześniej wpadł w ręce ludzi Manora w Europie Wschodniej – był to nie lada wyczyn izraelskich służb wywiadowczych, który wzbudził zachwyt CIA (patrz Rozdział 4). Przemówienie ujawniało wiele spośród przerażających okropieństw dyktatury Stalina, które mogły poruszyć nawet najbardziej zatwardziałych komunistów.

Wystąpienie Chruszczowa przekonało Awniego. Funkcjonariusze Szin Betu byli zdumieni gwałtownym nawróceniem Awniego, który powiedział im wszystko o swojej karierze agenta KGB i wymienił nazwiska swoich bezpośrednich zwierzchników – te informacje okazały się wyjątkowo przydatne. Teraz Harel wiedział już, jak Rosjanie próbują instalować swoich szpiegów w Izraelu. Awni był tak chętny do współpracy, że gdy skazano go już na piętnaście lat więzienia, trafił do celi z innymi podejrzanymi o zdradę jako informator Szin Betu.