Jak wyglądałby Bliski Wschód, gdyby powstało jedno państwo arabskie? Jak obecnie wyglądałaby Palestyna, gdyby syjoniści doszli do porozumienia z Fajsalem I? Jak potoczyłyby się losy regionu, gdyby Stany Zjednoczone przyjęły bardziej aktywną postawę w kształtowaniu powojennych granic? Na te pytania nie ma ani prostych, ani jednoznacznych odpowiedzi. Książka Scotta Andersona przedstawia jednak kontekst historyczny, który daje dobre podstawy do tego rodzaju rozważań. W istocie „Lawrence z Arabii” jest czymś więcej niż jedynie biografią Thomasa Edwarda Lawrence’a – jest porywającą opowieścią o tym, jak narodził się współczesny Bliski Wschód.

Osobista inicjatywa

Lwia część książki to oczywiście opis działalności brytyjskiego archeologa, szpiega i wojskowego z przypadku – Thomasa Edwarda Lawrence’a, znanego również jako Lawrence z Arabii. Czytelnik ma okazję poznać niezwykłego człowieka – inteligentnego, przenikliwego, niezwykle twardego fizyczne, a jednocześnie mającego delikatne wnętrze. Na kolejnych stronach widzimy różne oblicza słynnego Lawrence’a z Arabii. Dobrym przykładem są cytowane fragmenty listów do członków rodziny: często zaskakująco chłodne, nawet w obliczu śmierci brata, stanowią kontrast wobec korespondencji prowadzonej z przyjaciółmi. Wielu Czytelników bardziej niż relacjami z rodziną zainteresowanych będzie jednak tym z czego najbardziej znana jest postać T.E. Lawrence’a – działalnością na Półwyspie Arabskim.

Podróżując u boku Fajsala I, stał się on gorącym zwolennikiem arabskiej walki o wolność. Nie zawahał się nawet przed ujawnieniem księciu założeń tajnego układu Sykes-Picot. Zdobył na dworze tak wysoką pozycję, że kilkukrotnie pozwalano mu poprowadzić w bój oddział pustynnych wojowników.

Ale praca Scotta Andersona to nie tylko opowieść o dzielnym Brytyjczyku. Na kartach książki pojawiają się również nieco zapomniane obecnie postaci, takie jak amerykański agent i pracownik koncernu naftowego Wiliam Yale czy wybitny agronom i działacz syjonistyczny Aaron Aaronsohn. Nie wszystkie osoby związane były jednak z rządami krajów Trójprzymierza. Do najciekawszych należy Curt Prüfer – niemiecki szpieg, dyplomata i bliski współpracownik Dżemala Paszy, zwolennik wywołania antybrytyjskiego dżihadu, budzący strach wśród agentów współpracownik tureckiej administracji. Skończył wyjątkowo przygnębiająco – spędzając dni na snuciu nierealnych planów odzyskania Egiptu z pozbawionym wpływów Abbasem Hilmim. Wyjątkowo przykre zakończenie kariery człowieka, przed którym jeszcze kilka lat temu drżeli szpiedzy ententy w Palestynie.

Świat tajnych dokumentów

Przed przystąpieniem do lektury warto uświadomić sobie, czym różniła się praktyka dyplomatyczna przed pierwszą wojną światową od tej, którą możemy obserwować dziś. Jedną z największych zmian był wprowadzony w artykule 18 Deklaracji Ligi Narodów zakaz prowadzenia tajnej dyplomacji. Oznaczało to, iż rządy nie mogą powoływać się na sekretne porozumienia. Ten rodzaj prowadzenia polityki zagranicznej był jednak niezwykle popularny przed 1918 rokiem.

Jednym z tajnych układów, które odcisnęły trwałe piętno na dziejach Bliskiego Wschodu, było porozumienie Sykes-Picot. Scott Anderson nie ogranicza się do opisania założeń brytyjsko-francuskiej umowy, ukazuje również sylwetki głównych negocjatorów – osób zaangażowanych i gotowych do działania, pozbawionych jednak niezbędnej wiedzy i wyczucia nastrojów społecznych. Jest to jedna z najmocniejszych stron książki „Lawrence z Arabii” – przedstawione postaci to ludzie z krwi i kości, mający zarówno wady jak i zalety. Autor zręcznie uniknął ukazywania twórców bliskowschodniej polityki jako jednoznacznych bohaterów czy antybohaterów.

Drugim dokumentem, który w owym okresie poważnie wpłynął na region, była deklaracja Balfoura. Wysłany przez lorda Arthura Balfoura do barona Waltera Rothschilda list stanowił poparcie przez rząd w Londynie dla idei budowy żydowskiej siedziby narodowej w Palestynie. Dokumentowi temu poświęcono w książce znacznie mniej miejsca, prawdopodobnie dlatego, iż powstał pod koniec omawianego okresu, nadal jednak jest on niezwykle istotny. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na opisywane zmiany w nastawieniu Arabów do koncepcji promowanych przez ruch syjonistyczny. Ze współczesnej perspektywy spotkanie księcia Faisala i Chaima Weizmanna oraz ich wspólna koncepcja budowy państwa żydowsko-arabskiego może wydawać się niezwykła. Konferencja, na której lider świata arabskiego mówił jednym głosem z przywódcą syjonistów, było jednym z najciekawszych momentów w bliskowschodniej polityce w pierwszej połowie dwudziestego wieku.

Uniwersalne obserwacje

Można odnieść wrażenie, że Autor opisuje świat którego już nie ma – krainę szpiegów i historii godnych niejednego filmu sensacyjnego – jednak „Lawrence z Arabii” zawiera wiele cennych i uniwersalnych obserwacji na temat społeczeństwa, wojny i życia w obliczu sytuacji kryzysowej.

Czytelnik natknie się na wiele interesujących opisów, takich jak chociażby charakterystykę nastrojów panujących wśród mieszkańców Europy Zachodniej tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Młodzi mężczyźni masowo zgłaszali się do wojska, bojąc się, że ominie ich „wielka przygoda” – z perspektywy czasu widać, jak naiwne było podejście do jednego z największych konfliktów zbrojnych w dziejach świata. To oczywiście tylko pojedynczy przykład ilustrujący, jak odległy może wydawać się nam świat z początków dwudziestego wieku.

Inną kwestią wielokrotnie przytaczaną jest intelektualna sztywność dowódców. Brak elastyczności i gotowości do korekty planów były również przyczynami, dla których sam Lawrence otwarcie pogardzał korpusem oficerskim. Można mnożyć tragiczne przykłady nadmiernego skupienia się generałów na założeniach wcześniejszego planu, jednak najbardziej spektakularnym będzie oczywiście próba zdobycia Gallipoli w europejskiej części współczesnej Turcji.

Fragmenty prywatnej korespondencji między postaciami dają również możliwość spojrzenia na sposób, w jaki myśleli ówcześni twórcy polityki bliskowschodniej. W listach znaleźć można typowe dla tamtejszych czasów patrzenie z góry na ludzi ze Wschodu. Najwięcej miejsca poświęcono oczywiście refleksjom na temat Arabów. O ile Lawrence widział w nich nieustraszonych i niezdyscyplinowanych wojowników pustyni, o tyle w oczach Prüfera byli tchórzliwą zgrają niepotrafiącą przeciwstawić się tureckiej administracji.

Chociaż tego rodzaju refleksje stanowią niewielki fragment książki, pozwalają Czytelnikowi lepiej wczuć się w te czasy i zrozumieć przynajmniej część motywów, którymi kierowały się ówczesne elity.

Wielka przygoda

Do kogo adresowana jest praca Scotta Andersona? Trudno jednoznacznie stwierdzić, ponieważ każdy znajdzie w niej coś odpowiedniego dla siebie. Od ciekawostek z zakresu wojskowości przez analizę skomplikowanej osobowości głównego bohatera aż po wartką akcję, jakiej nie powstydziłaby się dobra książka przygodowa.

Właśnie sposób prowadzenia narracji sprawia, że „Lawrence’a z Arabii” czyta się lekko i przyjemnie. Wszystkie zawiłości i niuanse polityki bliskowschodniej są dobrze wyjaśniane, dlatego nawet mniej zorientowani Czytelnicy szybko wczują się w skomplikowaną sytuację regionu na początku ubiegłego wieku. Przed przystąpieniem do lektury warto przeczytać „Siedem Filarów Mądrości” T.E. Lawrence’a, aby lepiej zrozumieć fragmenty, w których Scott Anderson próbuje skonfrontować jego twierdzenia z tym, co wiemy o jego życiu.

 Scott Anderson Lawrence z Arabii. Wojna, zdrada, szaleństwo mocarstw. Jak powstał dzisiejszy Bliski Wschód. Przekład: Grzegorz Woźniak, Władysław Jeżewski. Magnum, 2015. Stron: 568. ISBN: 978-83-63986-67-4.

Scott Anderson – Lawrence z Arabii. Wojna, zdrada, szaleństwo mocarstw. Jak powstał dzisiejszy Bliski Wschód. Przekład: Grzegorz Woźniak, Władysław Jeżewski. Magnum, 2015. Stron: 568. ISBN: 978-83-63986-67-4.