Podchodzę z dozą niepewności do książek, które już z okładki krzyczą, jakimi to bestsellerami nie są. Wychodzę z założenia, że książka sama potrafi się obronić, a chwalenie się sprzedanymi egzemplarzami to tani chwyt. Zacząłem więc czytać „Africanusa” z dystansem i muszę już na wstępie zaznaczyć, że książka hiszpańskiego Autora mile mnie zaskoczyła, dając dużo czystej frajdy z czytania. Ale po kolei, na chwalenie przyjdzie pora.

Akcja powieści przenosi Czytelnika do burzliwych dla Starożytnego Rzymu czasów drugiej wojny punickiej, jednego z momentów zwrotnych w historii Imperium. Wojna z Kartaginą do dzisiaj przedstawiana jest jako jeden ze słynniejszych konfliktów w dziejach naszej cywilizacji, a sam Hannibal to dla niejednego współczesnego wzór genialnego dowódcy. Co najciekawsze, sława pokonanego, bądź co bądź, Hannibala zdecydowanie przewyższa sławę jego zwycięzcy, Publiusza Korneliusza Scypiona, nazywanego również Africanusem, bohatera książki Santiago Posteguillo. To jednak młodemu trybunowi przypadło zwycięstwo, od którego zależały dalsze losy prężnie rozwijającego się Wiecznego Miasta.

Powieść dzieli się na trzy wątki: Publiusza Korneliusza Scypiona, syna konsula dowodzącego jedną z armii Rzymian, Hannibala, wodza Kartagińczyków, oraz Tytusa Makcjusza, szeregowego legionisty, a wcześniej rekwizytora teatralnego i kupca. W książce występują jeszcze inne postaci historyczne, takie jak Lucjusz Paulus (konsul) czy Marek Katon. Czytelnik rzucony jest w wir wydarzeń, skacze po wątkach, a akacja gna nieubłaganie – poprzez kolejne pola bitwy, namioty dowódców, podejrzane zaułki Rzymu czy bogato urządzone domy najwyższych urzędników. Wraz z bohaterami uczestniczymy we wszystkich bitwach konfliktu, od oblężenia Saguntu, które było punktem zapalnym wojny, poprzez bitwy nad Ticinusem i Trebią po bitwę nad Jeziorem Trazymeńskim. Ponadto Czytelnik ma okazję poznać zwyczaje i życie codzienne obywateli Wiecznego Miasta. Obrzędy związane z narodzinami, składanie przebłagalnych ofiar bogom, utrzymywanie ogniska domowego i zaspokajanie potrzeb pomniejszych bóstw domowych Larów i Penatów, a także rozrywki, takie jak teatr, uliczni sztukmistrze i pokazy mimów. Barwny, a przy okazji prosty język powieści sprawia, że Czytelnik ma wrażenie uczestnictwa we wszystkich wydarzeniach wraz z bohaterami.

Książkę Santiaga Posteguillo czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Rozdziały w zasadzie naszpikowane są akcją, nie ma chwili wytchnienia. Wrażenie to dodatkowo potęguje konstrukcja rozdziałów, najczęściej kilkustronicowych. W ten sposób Czytelnik dodatkowo pędzi pomiędzy wątkami. Książka idealnie nadaje się na podróż pociągiem. Należy sobie powiedzieć wprost, że jeśli szuka się wielkiej epopei o losach Scypiona Afrykańskiego, to nie tutaj. Jest to zdecydowanie typowa książka beletrystyczna. Choć należy przyznać Autorowi ogrom wiedzy na temat starożytnego Rzymu (zresztą Posteguillo jest profesorem filologii na uniwersytecie w Walencji). Właśnie doskonałe rozeznanie w historii i zwyczajach Rzymian oraz lekki i barwny język okazały się świetnym przepisem na dobrą książkę.

Wydanie książki przychodzi mi zarazem ganić i chwalić. Jakość niestety pozostawia wiele do życzenia. Miękka oprawa i gazetowy papier sprawiają, że to cud, iż książka nie rozleciała się już przy pierwszym czytaniu. Z drugiej jednak strony Czytelnik znajdzie w książce słowniczek niektórych pojęć występujących w powieści, kilka mapek przedstawiających obraz sytuacyjny podczas bitew, drzewo genealogiczne rodu Scypionów, rozpiskę dowództwa Kartagińczyków czy listę konsulów Rzymu. Nie są to może dodatki konieczne (w końcu to powieść, a nie książka historyczna), ale zdecydowanie takie małe niespodzianki są miłym ukłonem stronę Czytelnika.

Santiago Posteguillo dostarcza Czytelnikom naprawdę kawał porządnej prozy. Polecam „Africanusa”, zwłaszcza na przydługie zimowe wieczory, a sam na pewno chętnie zapoznam się z drugim tomem, mającym ukazać się na polskim rynku już w lutym 2012 roku.