Działania wojsk pancernych w czasie drugiej wojny światowej są chyba jednym z najczęściej opisywanych (o ile nie są w ogóle na pierwszym miejscu) w książkach zagadnień dotyczących tego konfliktu. Nie ma się z resztą czemu dziwić, ponieważ to właśnie czołgi od samego początku nadawały ton działaniom wojennym i na zawsze zmieniły charakter konfliktów zbrojnych. Chociaż prekursorami ich zastosowania jeszcze podczas Wielkiej Wojny były państwa zachodnie, dopiero Niemcy w czasie następnej wojny opracowali i wprowadzili w życie taktykę użycia pojazdów pancernych, pewne kanony, które w wojskach pancernych obowiązują do dzisiaj. Nie powinien dziwić więc fakt, że ciągle ukazują się na rynku książki poruszające tę tematykę.

Choć „Rycerze czarnego krzyża” ukazali się w Polsce dopiero teraz, trudno powiedzieć o tej książce, że jest nowa, ponieważ oryginalne I wydanie, a z takim mamy do czynienia, w Wielkiej Brytanii ukazało się już w roku 1986. Jej autorem jest Bryan Perrett, były oficer wojsk pancernych, a obecnie jeden z najbardziej znanych specjalistów w tej dziedzinie. Jest autorem wielu sztandarowych do dzisiaj pozycji związanych z opisywaniem broni pancernej w czasie drugiej wojny światowej.

Najkrócej mówiąc, książka to historia drugiej wojny światowej z punktu widzenia Panzerwaffe. W kolejnych rozdziałach autor prowadzi Czytelnika od samego początku niemieckiej broni pancernej jeszcze w czasie pierwszej wojny światowej, poprzez prace studialne i teoretyczne z czasów Republiki Weimarskiej po rozwój broni pancernej już w III Rzeszy rządzonej przez Adolfa Hitlera i wszystkie działania pancerne w czasie największego konfliktu w dziejach. Razem zebrało się tego niemal trzysta stron, uzupełnionych zdjęciami i załącznikami, w których znajdziemy ogólne zasady projektowania i budowania wszystkich niemieckich czołgów, krótkie historie wszystkich niemieckich dywizji pancernych, a także teoretyczne opisy niemieckich i alianckich jednostek pancernych z poszczególnych lat wojny.

Wspomniane trzysta stron nie wygląda zbyt imponująco, jeśli chciałoby się porządnie opisać i zanalizować niemal 30 lat rozwoju i działalności niemieckiej broni pancernej. Szczególnie w latach 1939-45 byłoby o czym pisać. Jednak w przypadku tej książki zarzut taki nie ma miejsca, ponieważ pomysł autora na książkę był inny. Nie zamierzał się koncentrować na opisach działań poszczególnych jednostek na kolejnych etapach wojny, ale wszedł na wyższy poziom uogólnienia i potraktował Panzerwaffe jako całość. Zamiast dłubać w szczegółach bitew, starał się uchwycić i scharakteryzować bardziej ogólne prawa i zjawiska dotyczące tego rodzaju sił zbrojnych.

Powzięty zamiar autor zrealizował bardzo dobrze. Szczególnie interesująco przedstawiono rozwój niemieckiej broni pancernej w dwudziestoleciu międzywojennym. Jednak i w pozostałych przypadkach książka spełnia swoje zadanie. Dowiadujemy się o taktyce, wadach i zaletach poszczególnych typów uzbrojenia, a także wielu wybitnych postaciach, które miały wpływ na rozwój i funkcjonowanie związków pancernych. Choć Niemców powszechnie uważa się za mistrzów wykorzystania czołgów, to wiedzieć musimy, że na najwyższych stanowiskach niemieckiego Sztabu Generalnego często byli ludzie, którzy w najlepszym wypadku do broni pancernej mieli podejście chłodne, a niekiedy nie mieli o niej zupełnie pojęcia. W wielu wypadkach wpływało to na przebieg kampanii.

Choć książka tego typu powinna być niezmiernie bogata w źródła, to nie znajdziemy w niej ani jednego przypisu bibliograficznego. Wszystkie, które są, pochodzą od tłumacza. Autor uznał za stosowne umieścić na końcu jedynie skromną bibliografię. Być może był to standard w latach 80., ale według mnie to stanowczo za mało, szczególnie, że w ciągu tych ponad 20 lat od ukazania się książki wypłynęło na wierzch trochę nowych dokumentów – pamiętajmy o otwarciu archiwów radzieckich – i z pewnością niektóre twierdzenia autora, szczególnie dotyczące liczb, można by zweryfikować. Za autora pracę tę wykonał tłumacz, za co chwała mu. Jako przykład niedotyczący akurat liczb mogę podać, że autor książki pisze, iż działania 1. Pułku Pancernego Joachima Peipera z dywizji LSSAH w czasie działań w Ardenach zostały zatrzymane na skutek zniszczenia przez aliantów magazynu z paliwem, które Peiper chciał przejąć – scena taka znalazła się tez w filmie „Bitwa o Ardeny” z 1965 roku. Niestety autor, jak w całej książce, nie podaje, skąd ma taką informację, ale inny znawca niemieckiej broni pancernej, Michael Reynolds, w świetnie udokumentowanej książce „Ludzie ze stali” podaje, że była to tylko fantazja filmowców. Dlatego brak przypisów jest takim mankamentem.

Innych większych uwag nie mam, może poza tą, że USA to Stany Zjednoczone Ameryki – bez Północnej. Poza tym książka została wydana w sposób typowy dla poznańskiego wydawnictwa Rebis, czyli bardzo dobrze. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że zarówno „Rycerze czarnego krzyża”, jak i wydana równocześnie z nimi pozycja „Niemcy w Normandii”, mają identyczne szaty graficzne. Ciekawe, czy będzie to stały trend w rebisowskich książkach serii Historia, czy obejmie tylko te dwa tomy, bo dotychczas każda była wydawana inaczej.

Pomimo tych braków jest to z pewnością książką zasługującą na uwagę. Głównie ze względu na odmienność od wielu innych, które już mamy na rynku. Stanowi doskonałe uzupełnienie typowych książek opisujących poszczególne bitwy. Tutaj zobaczymy te bitwy od strony taktyki i ogólnych reguł rządzących wojną. A przyjemny, lekki styl pisania autora będzie tylko dodatkowym atutem.