I oto doczekaliśmy się kolejnego – po „Akwarium” Wiktora Suworowa – swoistego „remake’u” w wykonaniu wydawnictwa Rebis. Tym razem wybór wydawcy padł na książkę autorstwa znakomitego reportera wojennego Corneliusa Ryana – „O jeden most za daleko”. Niewiele jest chyba osób odwiedzających nasz serwis, które nigdy nie słyszały o tym tytule. I nie mam tu na myśli pierwotnej wersji tej książki, która w Polsce była wydana ładnych kilkanaście lat temu, ale przede wszystkim film o tym samym tytule. Panuje powszechna opinia, że jest to jedna z najlepszych adaptacji filmowych jakiejkolwiek książki w historii. Nazwiska takich aktorów jak Sean Connery czy Gene Hackman grający generała Sosabowskiego mówią same za siebie. Całość była dodatkowo okraszona wspaniałą muzyką. Śmiem nawet twierdzić, że film ten jest bardziej znany od papierowego pierwowzoru.

Jednak ponieważ są na tym świecie rzeczy, o których się filozofom nie śniło i jakimś cudem znajdą się wśród Was tacy, którym tytuł ten nic nie mówi, w kilku żołnierskich zdaniach nakreślę, o czym traktuje ta książka.

Jest to relacja z drugowojennej operacji „Market-Garden”, wrześniowego ataku powietrznodesantowego, połączonego z naziemnym uderzeniem 2. Armii Brytyjskiej, na teren okupowanej przez Niemców Holandii. Atak ten miał na celu nie tyle wyzwolenie Holandii, ile uchwycenie kilkunastu ważnych ze strategicznego punktu widzenia mostów na rzekach i kanałach Niderlandów. Głównym celem był most drogowy na Renie w mieście Arnhem. Jego zdobycie pozwoliłoby alianckim wojskom na ominiecie Linii Zygfryda i wdarcie się w głąb terytorium III Rzeszy w rejonie Zagłębia Ruhry. Taki cios, według alianckich planistów, pozwoliłby na zwycięskie zakończenie wojny jeszcze przed końcem 1944 roku. Po stronie aliantów brały w niej udział: amerykańskie 82. i 101. Dywizja Powietrznodesantowa, brytyjska 1. Dywizja Powietrznodesantowa oraz, co szczególnie interesujące dla nas, polska 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa. Siły te wspierane na ziemi przez XXX Korpus za przeciwnika miały II Korpus Pancerny SS, oraz zbieraninę przeróżnych oddziałów, które akurat znalazły się w tym rejonie działań. Operacja, z różnych przyczyn, zakończyła się spektakularną porażką sprzymierzonych okupioną ogromnymi – przewyższającymi nawet te z lądowania w Normandii – stratami.

Choć być może relacja to nie jest najwłaściwsze słowo opisujące tę książkę. Autor bowiem osobiście nie brał udziału w tej bitwie, a jedynie opiera się na opowiadaniach świadków i analizie dokumentów. Przeprowadził nawet wywiady z takimi osobistościami jak generał Eisenhower, marszałek Montgomery czy generał Bittrich – dowódca wspomnianego II KPanc. SS. Robi to jednak tak pieczołowicie i z takim zaangażowaniem, że nikt nie powinien mieć wątpliwości co do rzetelności i wierności przekazu. Ponieważ autor miał możliwość osobistej rozmowy z uczestnikami tej operacji, zarówno po stronie alianckiej jak i niemieckiej, mamy możliwość porównania różnych wersji zdarzeń i to nawet w obrębie jednego obozu. Dodatkowo wszelkie wątpliwości, nieścisłości czy różnice w źródłach zostały przez Ryana dokładnie opisane w przypisach. To, co umknęło autorowi lub to, o czym z przyczyn obiektywnych nie mógł wiedzieć zostało uzupełnione przez polskiego tłumacza – chodzi tu głównie o rozmaite polonica.

Rebisowska reedycja „O jeden most za daleko” została wydana z typową dla tego wydawnictwa starannością. Oprawione w twarde okładki grube tomisko prezentuje się okazale. Uczciwie trzeba powiedzieć, że książka nie jest tania, ale jakość kosztuje. W zamian czytelnik otrzymuje znakomitą książkę, wydaną na wysokiej jakości papierze, bez literówek czy innych redakcyjnych baboli i uzupełnioną kilkunastoma mapami teatru działań i obrazującymi przebieg operacji oraz bogatą bibliografią.
Polecam ją wszystkim miłośnikom książek, nie tylko wojennych, ale w ogóle. Kawał literatury na światowym poziomie.