Wehrmacht podczas II wojny światowej działał na wielu frontach. Niemieccy żołnierze walczyli zarówno na dalekiej północy, jak i na piaskach pustyni, zdobyli Erebus i atlantyckie wybrzeża Francji. Istniała jednak formacja, której członkowie zawsze walczyli o krok przed własnymi wojskami. Zdani tylko na spryt i zaskoczenie, działając często w przebraniu, torowali drogę zagonom Panzerwaffe lub, jeśli wymagała tego sytuacja, walczyli tysiące kilometrów za linią wroga i granicą prawa. Tak wyglądał dzień powszedni żołnierza z jednostki Brandenburg.

Jednostki specjalne są od wieków nieodłączną częścią każdej armii. Choć zgodnie ze starym powiedzeniem to rezerwiści wygrywają wojny, komandosi muszą zapewnić odpowiednie warunki do osiągnięcia zwycięstwa. Dezinformują nieprzyjaciela, przerywają jego linie zaopatrzenia, sieją zamęt na tyłach i przesyłają cenne informacje do swych sztabów. Rzecz jasna, przeciwnik robi to samo, co doprowadza to znacznego rozszerzenia teatru działań wojennych.

Książka Kurowskiego dotyczy jednej z najmniej znanych jednostek specjalnych Trzeciej Rzeszy. Przede wszystkim jej służba była związana z zachowaniem tajności, co samo w sobie jest odpowiednim bodźcem do unikania rozgłosu. Formacja ta podlegała niemieckiej służbie wywiadowczej (Abwehr), zajmującej się zarówno ochroną państwa przed obcymi służbami, jak i zbieraniem informacji za granicą. Podczas wojny do tych zadań dołączyły kolejne: sabotaże na terenie wroga, podburzanie ludności do powstań lub otwieranie drogi nacierającym jednostkom przez przechwycenie kluczowych obiektów. Z czasem doszła do tego konieczność walki z wrogimi formacjami specjalnymi, napotykanymi niekiedy przypadkiem w zatokach czy pustynnych oazach. Do tych misji potrzebna była nowa, specyficzna formacja dysponująca znakomicie wyszkoloną kadrą, wyszkolona odmiennie od innych jednostek wojsk lądowych. Tak narodziła się Brandenburg.

Kurowski opisuje jej losy z dużym znawstwem i lekkością pióra. Bez problemu przenosi czytelnika do Afganistanu, Iraku czy południowej Rosji. W książce zawarł opisy starć do tej pory pomijanych w większości opracowań, przedstawiając je w bardzo plastyczny sposób. Wypada przy tym zauważyć ciężką pracę tłumacza, Arkadiusza Bugaja, który odpowiada za przekład wydanej w 1997 książki. Sam autor zdecydował się na rozdrobnienie narracji na działania poszczególnych kompanii i półkompanii, działających równocześnie w różnych rejonach świata, by na koniec przejść do działań Dywizji Grenadierów Pancernych Brandenburg. Z jednej strony pozwala to na dokładne prześledzenie danej kampanii od początku do końca, bez konieczności przeskakiwania z rozdziału do rozdziału. Z drugiej jednak ujawnia jedną z niewielu wad Kurowskiego jako pisarza. Kiedy odnajduje „wenę”, tworzy spójny i zrozumiały tekst. Kiedy jednak musi wprowadzić Czytelnika w zawiły świat wywiadów, zatrzymywać się na schematach czy opisie poszczególnych wydziałów, zacina się niczym podrapana płyta. Piękno opisów ustępuje miejsca powolnemu składaniu zdań jedno za drugim. Widać przy tym pewną chęć jak najszybszego przejścia do dalszych części, przez co opis zmian strukturalnych Abwehry jest najgorszą częścią tej pracy. Inną kwestią jest to, czy był tu rzeczywiście potrzebny. Moim zdaniem nie. Konsekwencją tych problemów jest wkradająca się tu i ówdzie niekonsekwencja chronologiczna, niemająca nic wspólnego z przedmiotowym podejściem do tematu. Biorąc jednak pod uwagę dalszą część książki, można to autorowi wybaczyć. Bardziej bolesną kwestią jest pominięcie przez Kurowskiego kwestii technicznych. Nie znajdziemy u niego praktycznie ani słowa na temat wyposażenia specjalistycznego niemieckich agentów, a taki dodatek podwyższyłby niewątpliwie wartość tej pozycji. Nie wszystkich przecież zadowolą ogólnikowe wzmianki.

Kilka zdań trzeba też poświęcić kwestii ilustracji, których jest zresztą dość dużo. Niestety, większość nie ma nic a nic wspólnego z jednostką Brandenburg i jej działaniami. Są malownicze, dobrze wykonane technicznie, ale nie do końca wiadomo, co robią w tej książce. Należałoby się też zastanowić, czy zamieszczanie niemieckojęzycznych schematów organizacyjnych w formie ilustracji jest dobrym pomysłem.

Te drobne niedomagania nie wpływają jednak znacząco na ocenę pracy jako takiej. „Jednostka specjalna Brandenburg” pozwala Czytelnikowi spojrzeć na działania zbrojne podczas drugiej wojny światowej z interesującej perspektywy. Co ciekawe, opisy niektórych działań są znakomitym uzupełnieniem relacji zawartych w innych pracach, choćby w „Reporterze Diabła” Georga Schmidta-Scheedera. Choć nie jest to lekka książka, warto spakować ją do plecaka.

Franz Kurowski, Jednostka specjalna Brandenburg, Poznań 2010.