Gdyby trzeba było wybrać jednego człowieka, który wywarł największy wpływ na historię Europy i świata w XX wieku, o zwycięstwo w takim plebiscycie walczyliby właściwie tylko dwaj dyktatorzy: Adolf Hitler i Józef Stalin. Wszyscy inni wybitni politycy, naukowcy i artyści odpadliby w przedbiegach, gdyż wszystko ważne, co działo się w Europie po roku 1935 i na świecie po roku 1940, było bezpośrednią lub pośrednią zasługą – czy też raczej winą – przynajmniej jednego z tej dwójki. Przede wszystkim to oni zesłali na świat apokalipsę w postaci II wojny światowej. Nic dziwnego, że życiu Stalina i Hitlera poświęcono dziesiątki książek, nie tylko typowych biografii, ale też biografii ich bliskich i współpracowników, różnorodnych analiz i spekulacji.

Słówko o treści

Książka, którą opisuję tym razem, też jest biografią, ale szczególną. „Dwaj jeźdźcy apokalipsy” Lecha Z. Niekrasza, która to książka pojawiła się w księgarniach dzięki staraniom wydawnictwa RYTM (notabene: jest to już drugie wydanie), nosi bowiem podtytuł „Stalin i Hitler: biografia porównawcza”. I faktycznie, podtytuł wyjaśnia wszystko.

Niekrasz, dziennikarz i publicysta, napisał liczącą w tym wydaniu równo 450 stron książkę, w której w oparciu o wspomniane przeze mnie wyżej publikacje opisuje równolegle Hitlera i Stalina, skupiając się na podobieństwach między oboma tyranami. I znajduje ich wiele; część informacji ma co prawda znaczenie zupełnie anegdotyczne, część jednak jest zaskakująca i o wielkiej wadze. Informacje owe są dwojakiej natury. Z jednej strony, jako że jest to biografia, autor wynajduje zbieżności w, mówiąc po zachodniemu, backgroundzie dyktatorów – ich pochodzeniu społecznym, wychowaniu, edukacji, doświadczeniu zawodowym. Z drugiej strony jednak, „Dwaj jeźdźcy apokalipsy” obszernie traktują też o funkcjonowaniu aparatu państwowego ZSRR i III Rzeszy: o zwalczaniu przeciwników politycznych, dławieniu wolności słowa i religii, wszechobecnej przemocy. Dzięki szerokiemu – czasem aż nazbyt, gdzieniegdzie Czytelnik odnosi wrażenie, iż czyta jedynie kompilację – wykorzystaniu różnorodnych źródeł (w bibliografii znajdziemy choćby Arendt, Boriewa, Ciana, Conquesta, Harrimana, Kołakowskiego, Ryszkę, Trockiego, Suworowa i Szcześniaka) udało się autorowi uzyskać możliwie kompletną, ale wcale nieprzegadaną biografię obu (anty)bohaterów, czasem zresztą w tak długich fragmentach poświęconą tylko jednemu z nich, iż można zapomnieć, że czyta się biografię podwójną. Każdy rozdział zakończony jest podsumowaniem; gdyby te podsumowania zebrać do kupy, wyszedłby całkiem rzeczowy artykuł-esej.

Wnioskom wyciągniętym przez Niekrasza trudno cokolwiek zarzucić, gdyż uzasadnia je logicznie i przekonywająco. Wielokrotnie spotykałem się już z tezami o daleko idącym podobieństwie między Hitlerem i Stalinem, jednak głoszący je rzadko kiedy byli w stanie uargumentować swoje stanowisko. Autor „Dwóch jeźdźców apokalipsy” nie ma z tym problemu. Nie popada w absurdy w rodzaju „Stalin był nazistą” (a tak, zetknąłem się z takimi opiniami), ogranicza się do tego, co wiarygodne i godne uwagi.

Słówko o formie

Jako że jest to debiut Oficyny Wydawniczej RYTM w naszym serwisie, pozwólcie, że trochę szerzej opiszę to, jak poradziła sobie na swoim odcinku frontu, jakim jest tworzenie książki.

Na początku zetknie się Czytelnik z estetyczną i przyciągającą oko, choć lekko kiczowatą twardą okładką, za którą kryją się równie estetyczne białe kartki zadrukowane Times New Romanem; trzeba jednak zaznaczyć, że niektóre strony wydrukowały się brzydko, tak jakby drukowała je inna, starsza i bardziej zużyta maszyna.

Nie zabrakło wkładki ze zdjęciami przedstawiającymi bliskich obu dyktatorów, a także ich samych, zarówno za największych triumfów, jak i w czasie, gdy byli jeszcze ludźmi de facto anonimowymi. Z jakiegoś niepojętego powodu wkładka znalazła się jednak nie w połowie długości książki, ale w trzech czwartych. Korekta spisała się zaś na poziomie stanowiącym normę wśród polskich wydawnictw – dobrze, ale nie wyśmienicie. Obok nieznacznych problemów interpunkcyjno-literówkowych moją uwagę zwróciły „łodzie podwodne” (wiadomo: „okręty”), „Boerowie” (przyjęło się: „Burowie”) oraz „wszem i wobec” (częsty błąd w języku polskim; poprawnie: „wszem wobec”). Występuje ponadto cokolwiek irytująca maniera pisania nazw samolotów w cudzysłowie – „Junkers 52” choćby.

Słówko na niedzielę

Wróćmy jeszcze na koniec do treści.

Upolowałem jedną nieścisłość w cytowaniu. Otóż pisząc o śmierci drugiej żony Stalina, Niekrasz pisze, że Dżugaszwili owego feralnego dnia rzucił w małżonkę marynarką. Cytowany zaś w tamtym miejscu Jurij Boriew pisał nie o marynarce, ale o mandarynce. Jest to nieścisłość właściwie nieznaczącą od strony merytorycznej, nijak nie zmienia to faktu, że Josif Wissarionowicz potraktował żonę jak ostatni prostak, jednak każącą się zastanowić, czy gdzie indziej nie przemknął się podobny, ale już poważniejszy błąd.

„Dwaj jeźdźcy apokalipsy” to książka ciekawa i przygnębiająca zarazem. Zabrakło mi tylko jednego: bliższego spojrzenia na rolę obu dyktatorów w historii Polski, które przedstawił autor właściwie tylko w posłowiu. Nawet jednak z tym brakiem książka Niekrasza warta jest uwagi wszystkich zainteresowanych historią XX wieku. Nie znajdą tam żadnych przełomowych, nigdzie wcześniej niewspominanych informacji, ale dostaną zgrabną kompilację najważniejszych i najciekawszych faktów i opinii wcześniej publikowanych, czasem w książkach dziś już praktycznie niedostępnych.