No cóż, niektóre tematy naprawdę są nieśmiertelne, bez względu na to, ile już o nich napisano. Tym razem chodzi o inwazję armii niemieckiej wraz z sojusznikami na ZSRR w czerwcu 1941 roku. Temat rzeka i to dość obszerny. Zagadnienie operacji „Barbarossa” przedstawił w dość leksykalny sposób brytyjski historyk i publicysta Christopher Alisby, autor takich książek jak „Hitler’s Renegades” (jeszcze niestety niewydana w Polsce) i „Piekło na froncie wschodnim. Waffen-SS w Rosji 1941–1945”.

„Operacja Barbarossa” została wydana w zeszłym roku przez wydawnictwo Buchmann z Warszawy. Oryginalne wydanie angielskojęzycznej wersji ukazało się w 2001 roku, czyli dość dawno temu. Książka została bardzo ładnie wydana, na kredowym papierze z mnóstwem świetnie dobranych, wysokiej jakości zdjęć, które naprawdę sprawiają, że przyjemnie się tę pozycję czyta, a nawet przegląda. Sam tekst nie zajmuje zbyt dużo miejsca – jeśli odejmie się zdjęcia i aneksy, główny tekst z 207-stronicowej książki zajmuje może 80.

Autor podzielił pracę na dwanaście chronologicznie ułożonych rozdziałów. Książka zawiera również trzy aneksy, skład jednostek niemieckich, armii, korpusów i wypis dywizji biorących udział w inwazji; skład armii sowieckich i chyba najcenniejszy dodatek: wypis strat Armii Czerwonej w poszczególnych frontach w okresie od 22 czerwca do 9 lipca 1941 roku. Co do aneksu, dziwię się trochę, że w składzie sił niemieckich Grupy Armii Południe jest wypisana 3. Armia Rumuńska, nie ma jednak 4. Armii Rumuńskiej, brak też Szybkiego Korpus Węgierskiego, że już nie wspomnę o Korpusie Włoskim. Krótko mówiąc brakuje konsekwencji: albo wypisania wszystkich sił po stronie III Rzeszy, albo ograniczenia się do opisu tylko sił niemieckich.

Alisby rozpoczyna książkę od opisu drogi militarnej i doktrynalnej obu totalitarnych reżimów do wojny ze sobą. Zauważa problemy w łonie samej armii niemieckiej, konflikt między niektórymi feldmarszałkami, którzy starali się uzmysłowić Hitlerowi zagrożenie związane z wojną na dwa fronty; opisuje postrzeganie przez reżim nazistowski tej wojny, która miała i była wojną rasową, ideologiczną, w której nie miały obowiązywać żadne zasady. Problem zbrodni wojennych w wojnie rasowej porusza osobny, jedenasty rozdział. Autor wskazuje tez na problemy samej Armii Czerwonej, w tym problem z dowódcami, którzy po wielkiej czystce dopiero się szkolili, a starszych oficerów paraliżował strach. Ukazuje w dość przejrzysty, ale skrótowy sposób niemieckie kampanie w Polsce, na Zachodzie i na Bałkanach, jak również sowieckie zdobycze wojenne do krajach ościennych.

Kolejne rozdziały opisują już moment inwazji, która nalepiła 22 czerwca i zakończyła się zwycięską kontrofensywą Armii Czerwonej w obronie stolicy ZSRR. Jeden rozdział poświęcono wyłącznie udziałowi w kampanii armii fińskiej jako państwu stowarzyszonemu z państwami Osi. Trudno nazwać książkę o grubości 207 stron na tak rozległy temat książką przełomową, ale Autor zawarł w niej sporo ciekawostek, które świetnie wkomponował w treść książki mówiącej o kolejnych walkach korpusów i dywizji, o kolejnych wielkich okrążeniach i manewrach oskrzydlających oraz o nadludzkich zmaganiach Wehrmachtu z Armią Czerwoną, która naprędce i w ogromnym zamieszaniu stara się choćby spowolnić pochód agresora. Opisuje najważniejszych dowódców i ich wpływ na toczącą się kampanię, jak również ich poglądy na to, jak kampania powinna być prowadzona,

Język i narracja są przejrzyste i logiczne, brak również rażących uogólnień czy błędów, choć kilka znalazłem. Otóż Autor pisze, ze Włosi w korpusie wysłali dwie dywizje (s. 26) – dziwię się, ponieważ w poprzedniej książce pisał poprawnie, że były to trzy dywizje. Na tej samej stronie twierdzi, że Węgrzy przystąpili do wojny początkowo tylko brygadą; otóż nie, bo przystąpiły do wojny 27 czerwca 1941 roku siłami Korpusu Szybkiego liczącego pięć brygad. Poza tym nic nie wspomina o Słowakach.

W kilku słowach podsumowania: jest to całkiem zgrabnie napisana popularnonaukowa książka dla młodzieży lub osób, które dopiero zaczynają literacką przygodę z początkiem działań II wojny światowej w ojczyźnie światowego proletariatu. Szczerze mówiąc, poprzednie tytuły, o których wspomniałem we wstępie, zrobiły na mnie dużo lepsze wrażenie i pod względem merytorycznym, i opracowania tematu w ogóle.