Riese. Prawdopodobnie większość zainteresowanych historią II wojny światowej kojarzy to złowieszczo brzmiące słowo. Riese. Przyznacie, że doskonale pasuje do tajemniczego, podziemnego kompleksu wykutego w górskim zboczu. Teraz o tunelach w Górach Sowich wiemy już całkiem sporo, ale gdy po raz pierwszy dowiedziało się o nich szersze grono Polaków, na temat instalacji o nieznanej nazwie i przeznaczeniu powstawały najfantastyczniejsze spekulacje. Właśnie o tamtych czasach mówi prezentowana tu książka.

„Podziemne tajemnice Gór Sowich” Bartosza Rdułtowskiego to kilkutomowy cyk niegrubych, estetycznie wydanych książeczek. O pozostałych częściach nie mogę niczego powiedzieć, gdyż po prostu nie miałem ich w dłoniach, jednak dzięki temu wiem, że część druga sprawdza się również jako publikacja samodzielna, do jej przeczytania absolutnie nie trzeba zapoznawać się najpierw z częścią pierwszą. Na dobrą sprawę nie trzeba nawet wiedzieć, co to jest Riese.

Książka jest de facto prezentacją i krytyczną analizą serii artykułów z 1964 roku, z czasów, gdy tunele w Górach Sowich po raz pierwszy stały się przedmiotem zainteresowania szerszego grona odbiorców polskiej prasy. Obszerne wyjątki z tychże artykułów (są też fotokopie) stanowią, z grubsza licząc, połowę objętości tekstu właściwego, co z jednej strony może irytować, z drugiej zaś pozwala Czytelnikowi wczuć i wczytać się w dany artykuł, a także zabezpiecza Autora przed oskarżeniem o wyjmowanie zdań z kontekstu. Najszerzej przywołuje Rdułtowski cykl artykułów porucznika Bohdana Świątkiewicza, skądinąd artykułów całkiem sprawnie napisanych. Na marginesie pisząc: ciekawym, czy to ten sam Świątkiewicz, który napisał książkę „Polak w kosmosie” o Mirosławie Hermaszewskim; logika kazałaby zakładać, że tak.

Wróćmy jednak do Rdułtowskiego. Technolowi należy się pochwała za zwerbowanie (wreszcie!) człowieka, który odpowiadałby za redakcję i korektę tekstu. Książka „Foo Fighters”, którą jakiś czas temu miałem okazję recenzować, prezentowała się na tym polu fatalnie, teraz jest może nie wybitnie, ale na pewno „Podziemne tajemnice Gór Sowich” nie odstają wyraźnie od średniej wśród polskich wydawnictw. Nie ma więc niebezpieczeństwa, że literówki czy, o zgrozo, błędy ortograficzne utrudnią komukolwiek czytanie.

Pozostaje jeszcze pytanie, czy w ogóle warto się za owo czytanie brać. Decydować powinien stopień zainteresowania Czytelnika tematem. Prawdziwi pasjonaci pewnie już dawno wyrobili sobie zdanie na temat książek Rdułtowskiego (większość pewnie pozytywne), a kogo temat nijak nie ciekawi, tego nie zaciekawi. Chociaż może… Jeśli bowiem chciałbym kogoś zainteresować tajemnicami kompleksu Riese, myślę, że niezłym wyjście byłoby wręczenie mu (lub jej) tego właśnie tomu. Na korzyść tej właśnie publikacji przemawia ponadto zdroworozsądkowy stosunek autora do wszelakich łowców sensacji, w tym do samego Świątkiewicza. W internecie nie brakuje informacji na temat tuneli w Górach Sowich, ale o początkach badań nad nimi trudno cokolwiek znaleźć. A przecież poznawanie jakiegoś zagadnienia najlepiej rozpoczynać właśnie od początku, czyż nie?