Albo się starzeję, albo rozmiękczyło mnie długie oczekiwanie na film nienachalny i uświęcający tysiące Polaków, którzy zostali uznani za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata (Chasid Umot ha-Olam). Fabuła znamienitego kierownika produkcji Michała Szczerbica pod tytułem „Sprawiedliwy” wskazuje, że ów szef filmowego produkcyjniaka nie próżnował podczas kierowania kolejnymi superprodukcjami w Polsce. Ów fascynat historii zrealizował dojrzały i wiarygodny dramaturgicznie film zadedykowany osobom swoich rodziców i siostry – o trzy lata starszej Joanny.

I pomyśleć, że żaden z reżyserów nie chciał się zająć tym tematem, aż scenarzysta „Róży” i „Sprawiedliwego” sam zabrał się do dzieła. Wieloletnia nauka sztuki czy rzemiosła reżyserskiego pozwoliła Szczerbicowi na osiągnięcie niezwykłej intensywności przekazu filmowego, pozbawionego przy tym patosu. To wpłynęło też na pokazanie prawdziwych realiów okupacyjnej rzeczywistości wsi polskiej.

Ten piękny i mądry film trzeba zobaczyć – i to nawet rodzinnie, bo okrucieństwo jest ograniczone do kilku scen (w których nie zobaczymy nawet eksterminacji Żydów przez niemiecką Gendarmerie, tylko samo miejsce, gdzie się odbyła, jeszcze niezakopane przez polskich Untermenschen). „Sprawiedliwy” to przede wszystkim film przejmujących scen z kwestiami aktorskimi naładowanymi emocjonalne – na przykład gdy Jan Wieczorkowski w roli Jana, męża Anastazji, wypowiada znamienne słowa o „odruchu serca” jako przyczynie zaopiekowania się dzieckiem żydowskim. Sama narracja Szczerbica koncentruje się relacjach uratowanej Hani, przybyłej z izraelskiego kibucu, o tym, jak polscy Sprawiedliwi wzbraniali się przed przyjęciem uhonorowania z Izraela, do którego miała przekonać ich Ocalona.

W ten sposób Michał Szczerbic odważył się na emeryturze zrobić to, czego nie zrobili w tak doniosły i autentyczny sposób artyści X Muzy. „Sprawiedliwy” oddaje hołd 6532 Polakom, którzy mają drzewka w Jad Waszem – a o których nikt pamiętał, przystając wpierw na zrealizowanie filmów nieszanujących pamięci o nich. Ale uznanie wyliczeń WładysławaBartoszewskiego wymagałoby zgodzenia się z uznaniem nieuznanych (z braku relacji Żydów zamordowanych wraz z polskimi dobroczyńcami); bezskuteczne apele dotyczyły 30 tysięcy Polaków, co mogłoby zdominować (spolszczyć) gaj Sprawiedliwych. Ilu było takich odważnych Polaków, którzy nie przyjęli honorów z Jad Waszem z obawy przed SB lub zginęli i nikt nie upomniał się o nich po wojnie? Hans Furth pisał o ponad milionie obywateli polskich pomagających Żydom, a Gunnar Paulsson zauważył, że zasłużyło na medal Sprawiedliwych do stu tysięcy Polaków. Setki tysięcy pomagało incydentalnie, a większość zachowywało się „pozytywnie neutralnie” czyli nie pomagali aktywnie, ale nie współpracowali z Niemcami.

Oczywiście Szczerbic nie unika problemu zbydlęcenia wojennego u rodaków. Ci niskiej konduity moralnej zostali ukarani ręką bożą w wyniku akcji dowodzącego Jana i konspiratorów o archetypicznych pseudonimach – sierżanta „Twardego” i kaprala „Cichego”. Scenariusz oparty jest na retrospektywie przeplatającej czas niemieckiej okupacji, gdzie dominowały VW typ 82 Kübelwageny i Ople Blitze, z wydarzeniami z lat 60. XX wieku, gdy na drogach królowały Warszawy M-20. Wówczas rozgrywały się dylematy związane z przyjęciem medalu Sprawiedliwego, który trafił do matki reżysera za uratowanie żydowskiej dziewczynki. Matka nie chciała jednak tego uhonorowania, świadoma, że nie zaopiekowała się Hanią z własnej inicjatywy. To jedna z najciekawszych obserwacji socjologicznych tego filmu, możliwa do uchwycenia tylko dla syna Sprawiedliwej. Rodzice Michała uważali, że uratowania życia nie powinno się gloryfikować, gdyż to była dla nich norma. W interpretacji zachowania okupacyjnego polskiej matki (Anastazji), zagranej przez Urszulę Grabowską, uderza intuicyjne zaakceptowanie i danie wiary słowom zdesperowanej matki, idącej na rzeź, gdy wpychała Hanię w ręce Polki.

Celnie została zaprezentowana transformacja osobowości ocalonej Hani (w tej roli Aleksandra Hamkało), tryskającej młodością, ale nie emocjami. Kwestią najistotniejszą był sam fakt uratowania jej życia. Aktorka znakomicie wyłożyła ten punkt widzenia w scenie w klasztorze, a chwilę później sygnalizowała bezwiednie i bez emocji, że przyjechała z izraelskiego kibuca na polski „cmentarz”. Wiarygodnie wyglądała jej przemiana emocjonalna pod wpływem ocalającej ją Dziuni, przyrodniej siostry Pajtka. Rola „wioskowego głupka” to arcykreacja Jacka Braciaka, który błyszczy kwestiami aktorskimi, tak cudownymi i prostymi, że orzeźwiającymi. Podobnie jest z jego filmowymi uzdolnieniami jako stolarza i rzeźbiarza czy malowaniem (obrazu Ewy Słoczyńskiej „Madonna”) w finałowej scenie.

Wybranie na głównego bohatera osoby wiejskiego mruka i dziwaka Pajtka samo w sobie jest znaczące, jak jego główna oś narracyjna – przyjaźń z sześcioletnią Hanią (Ewelina Zawistowska zagrała na miarę Shirley Temple albo i lepiej). Czas wojny splata losy tych dwojga bohaterów odmiennych od reszty wioski. Dziewczynkę zablokowało przerażenie po stracie matki, Pajtek jest zaś obiektem drwin z powodu lekkiego niedorozwoju (zespołu Aspergera), nieprzeszkadzającego, choć i nieułatwiającego mu w funkcjonowania na wsi. Oboje nadają na tej samej częstotliwości, zakochując się w sobie, oczywiście platonicznie. Napotkają jednak na swej drodze „ludzkie śmiecie” w postaci szmalcowników, ale też nieoczekiwane uznanie i sprawiedliwość. Uczciwe i szlachetne postawy zaprezentowały w swych epizodach Beata Tyszkiewicz i Maja Komorowska – ta ostatnia wypowiadająca znamienne słowa: „Co ty mówisz? Trzeba pomóc”. Wyreżyserowanie tak intensywnych emocji przez Michała Szczerbica potwierdza, że oto ujawnił się w kinie polskim wyśmienicie przygotowany reżyser, znakomicie czujący ludzkie relacje i zachowania, potrafiący przelać to na papier i w kadrach filmowych. W „Sprawiedliwym” udało się zinterpretować duszę prostych ludzi, odnajdujących się inaczej, w czasie straszliwego zdominowania przez „niemiecką kulturę”. Rzetelnie zostały zaprezentowane motywacje Polaków, podane dyskusjach w sposób wyciszony z nutą refleksyjności.

Zdjęcia Jacka Petryckiego bazują na minimalnej ingerencji światła sztucznego, naturalnie oddając chwile beztroski podczas okupacyjnego horroru. W kadrach widać też polskich policjantów granatowych, pokazanych przy eskortowaniu Żydów, ale nieuczestniczących w ich rzezi, której autorem byli tylko Niemcy, każący sobie przygrywać skoczną muzyką chasydzką. Kompozycje Roberta Wasilewskiego opierają się głównie na melodyce folkloru żydowskiego.

Martwi tylko, że niewielki budżet uniemożliwił pokazanie sekwencji izraelskiej, gdy matka Michała Szczerbica zgodziła się pojechać do Jerozolimy, gdzie zasadziła w Jad Waszem drzewko (zrealizowanej choćby za pomocą „ósemki” lub „szesnastki” na czarno-białym negatywie z ręki). Ale to żaden zarzut wobec zdumiewającej siły przekazu „Sprawiedliwego”.

Scenariusz i reżyseria: Michał Szczerbic. Długość: 98 minut. Występują: Jacek Braciak (Pajtek), Aleksandra Hamkało (Hania), Urszula Grabowska (Anastazja), Jan Wieczorkowski (Jan), Ewelina Zawistowska (Mała Hania).

Scenariusz i reżyseria: Michał Szczerbic. Długość: 98 minut. Występują: Jacek Braciak (Pajtek), Aleksandra Hamkało (Hania), Urszula Grabowska (Anastazja), Jan Wieczorkowski (Jan), Ewelina Zawistowska (Mała Hania).