Wiek XVI i XVII to czas ogromnych zmian w dziedzinie prowadzenia działań wojennych. Nastąpiła całkowita zmiana taktyki. Dotąd na polach bitew królowała konnica. Okres wczesnej nowożytności jest punktem, od którego będzie powoli tracić na znaczeniu. Zaczyna dominować piechota. Dzięki stopniowemu zwiększaniu wykorzystania wojsk zaciężnych podnosił się poziom jej wyszkolenia, co z kolei umożliwiało bardziej skomplikowane manewry i walkę w wymagających dobrego zgrania szykach.

Mam na myśli piechotę wyposażoną zarówno w piki, jak i broń palną. To właśnie ona ogromnie się przyczyniła do zmiany doktryn taktycznych, gdyż całkowicie niwelowała skuteczność ciężkiego opancerzenia. Początkowo broń wykorzystująca proch – tak lżejsza wczesna broń ręczna, jak i artyleria – była zawodna i trudna w obsłudze. Od samego początku dostrzegano w niej jednak potencjał, co skutecznie napędzało jej ewolucję. W szczególności wyraźny był potencjał artylerii. To ona najbardziej fascynowała ówczesnych władców. Od czasu ogromnego działa Mehmeda II o wadze dziewiętnastu ton i ośmiometrowej lufie wyrzucającej siedemsetkilogramowe pociski artyleria przeszła długą drogę1.

Wiek XVI

Wyposażenie artyleryjskie armii europejskich w XVI wieku

Działa z początku XVI wieku są bezpośrednią kontynuacją myśli technicznej wieku XV. Podstawowymi działami były wtedy ciężkie, charakteryzujące się dużym kalibrem i krótką lufą bombardy, mające służyć do niszczenia fortyfikacji, oraz działa lekkie. Te drugie służyły do obrony murów zamkowych i obozów. Do tych celu stosowano długolufowe taraśnice, których nazwa – jak wskazuje Jan Wimmer – pochodzi prawdopodobnie od używania ich na tarasach zamkowych. Do celów obronnych wykorzystywano również hufnice ze względu na małą masę wynikającą z krótkiej lufy o różnym kalibrze2. Do artylerii lekkiej przełomu XV i XVI wieku można także zaliczyć foglerz. Cechą charakterystyczną tego działa był mechanizm umożliwiający ładowanie odtylcowe. Pomysł zarzucono jednak ze względu na za małą szczelność komory prochowej, co skutkowało ucieczką gazów prochowych, a więc spadkiem prędkości pocisku3.



Władysław IV Waza, reformator polskiej artylerii
(Bartłomiej Milwitz)

Podstawowymi zmianami, które zaszły w artylerii XVI wieku w stosunku do XV, jest zmniejszenie masy dział i zastosowanie czopów odlewanych bezpośrednio z ciała broni. Na zmniejszenie masy wpłynęła zmiana amunicji – zamiast kul kamiennych zaczęto używać żeliwnych. Kule przy tej samej masie mogły być mniejsze, można więc było zmniejszyć też kaliber, a co za tym idzie – masę dział. Czopy umożliwiły natomiast stosowanie prostszych i lżejszych konstrukcji drewnianych łóż. Obie zmiany, zapoczątkowane we Francji, znacznie zwiększyły mobilność artylerii4.

Z bombardy w XVI wieku wyewoluowały takie działa, jak: szarfmece, bazyliszki, słowiki, śpiewaki, kartauny. Natomiast z dział lekkich: notszlangi, feldszlangi, falkony i falkonety5. W tamtym okresie w rozwoju artylerii przodowała Francja, która jako pierwszy kraj powzięła próbę ujednolicenia kalibru6. Na podstawie informacji o kalibrach dział w różnych krajach około roku 1550 możemy skonfrontować te arsenały z polskimi7. Francja posiadała takie działa, jak: armaty (canon), kolubryny (rozróżniano wielkie, bastardowe i średnie) oraz falkonety. W Niemczech posiadano na przykład armaty, średnie armaty, półszlangi, krótkie szlangi, sakery, falkonety8. Za panowania Zygmunta I Polska posiadała: kartauny, szarfmece, słowiki, notszangi, falkony i falkonety9. Jak widzimy, arsenały te były bardzo zbliżone pod względem typów dział, istotne jest jednak, że kalibry dział tego samego typu w różnych krajach nie były takie same, na przykład armata we Francji miała kaliber 16,2 centymetra, a armata niemiecka – 18 centymetrów10.

Produkcja dział w XVI wieku

Formowanie dział spiżowych w zasadzie się nie zmieniło w XVI wieku w stosunku do wieku poprzedniego, tworzono je przy użyciu pieców kotłowych, a sam proces wszędzie wyglądał podobnie. Owe powszechnie stosowane piece kotłowe wyglądały następująco: „składały się z lanego kotła wpuszczonego do paleniska i wyłożonego gliną, nad którego górnym obrzeżem nadmurowywano niewysoki szyb wypełniany węglem drzewnym. Dysze doprowadzały powietrze nad brzeg kotła, a gdy metal został już roztopiony, szyb niszczono i czerpano metal. Niekiedy stosowano otwór spustowy, z którym było zawsze dużo kłopotu”11. Piece kotłowe wykorzystywano także do odlewów z żelaza12, jednak w XVI wieku działa żelazne były jeszcze mało popularne ze względu na niewielkie upowszechnienie pieców szybowych, które lepiej się do tego nadawały.

Przy odlewaniu nadal polegano na „formowaniu powolnym”. Pierwszym etapem było przygotowanie „fałszywego modelu” odlewu. Najpierw sporządzano „wrzeciono” – lekko stożkowaty, odpowiednio uformowany drewniany drąg, który układano na stojakach tak, aby można było go obracać. Na „wrzeciono” podczas obracania nawijano pakułowy lub słomiany powróz. Następnie na powróz nakładano cienkimi warstwami glinę, aż do uzyskania odpowiednio grubego modelu. Dla ułatwienia obok ustawiano wzornik, bardzo pomocny przy zamówieniu kilku dział tego samego typu i kalibru. Do „fałszywego modelu” odlewu montowano drewniane czopy i modele uch oraz wszelkich ozdób i wytłoczeń. Kolejnym etapem było przygotowanie właściwej formy.

Cały model wraz z czopami smarowano mieszaniną sadła i oleju roślinnego, która miała utworzyć warstwę izolującą. Następnie smarowano wszystko kolejną mieszaniną – mielonej tłustej gliny, włosia oraz suszonej i przesianej końskiej mierzwy13 później nawilżanej do momentu osiągnięcia stanu plastycznego. Po wysuszeniu nakładano kolejne warstwy mieszanki, za każdym razem tłuściejszej, aż do uzyskania odpowiedniej grubości. Na całość modelu zakładano dla wzmocnienia obręcze oraz podłużne sztaby żelazne, które przeplatano z obręczami drutem. Następnie wyjmowano modele czopów z glinianej formy, po czym otwory zaprawiano i zabezpieczano obręczami. Później ponownie całość formy pokrywano warstwą tłustej gliny i suszono na ogniu.

Zbliżenie na lufę „działa skórzanego”
(Bullenwächter, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0, via Wikimedia Commons)

Przedostatnim etapem było przygotowanie formy do zalania metalem. Po odpowiednim wysuszeniu wyciągano „wrzeciono” z nawiniętym na nie powrozem. Model ustawiano pionowo na podkładce w przygotowanym dole. Następnie wrzucano drobne szczapy i podpalano. Warstwa izolująca stapiała się, a zewnętrzna część „fałszywej formy” stawała się krucha, co ułatwiało jej usunięcie. Zostawała tylko forma właściwa. W tym momencie przymocowywano osobno wykonany model tylnej części działa, tak aby stanowił jedno z pozostałą częścią formy.



Teraz całość można było wysuszyć. Ostatnim etapem było zalanie formy metalem. Działa umieszczano w dołach, w czterech rogach pieca, do których podążały kanaliki, a nimi miał popłynąć płynny metal. Przed zalaniem umieszczano w formie rdzeń wykonany analogicznie do „fałszywego modelu”. Należy zwrócić uwagę, że nie w każdej odlewni stosowano metodę polegającą na umieszczeniu rdzenia wewnątrz modelu przed zalaniem. W niektórych zakładach wiercono kanał w gotowym dziale14.

Na początku wieku XVI działa dla Rzeczpospolitej produkowano głównie w ludwisarni krakowskiej i – w mniejszej liczbie – lwowskiej. Po roku 1540 do tego grona dołączyła ludwisarnia wileńska15. Inne ośrodki produkcji artyleryjskiej to między innymi Gdańsk i Poznań16.

Wiek XVII

Wyposażenie artyleryjskie armii europejskich w XVII wieku

W XVII wieku kładziono nacisk przede wszystkim na zmniejszenie masy dział i ujednolicenie kalibrów. Wynikało to z coraz szerszego użycia artylerii do wsparcia piechoty w bitwie i chęci ułatwienia prac zaopatrzeniowych. Zmiany te zapoczątkował Gustaw II Adolf, zależało mu na jak największym ograniczeniu masy, czego efektem była próba zastosowania „dział skórzanych”. Były to działa lekkie, o wadze trzech funtów, i cienkich lufach dla wzmocnienia owijanych skórą17. Ich wadą było zbyt szybkie przegrzewanie się i niemożność dostatecznie szybkiego schłodzenia. Z tych względów używano ich jedynie w latach 1627–1629. Drugą nowością była armata regimentowa, niezwykle lekka, ponieważ do jej przemieszczenia wystarczyło dwóch lub trzech żołnierzy albo jeden koń. Znacznie zwiększyła ona siłę ogniową piechoty18.

Wielką popularnością cieszyły się w XVII wieku działa typu kartauna, które zastąpiły inne armaty, co ułatwiło dodatkowo ujednolicenie kalibrów. Wprowadził je w Holandii Maurycy Orański. Od tego momentu w całej Europie dominowało właśnie to działo. Wyróżniano cztery jego typy: pełna kartauna (48-funtowa19), półkartauna (24-funtowa), ćwierćkartauna (12-funtowa) i oktawa (6‑funtowa)20. Podobnie postąpiono w Szwecji, gdzie ujednolicono wagomiar kartaun do 24-, 12-, i 3-funtówek21. W Polsce reformę artylerii przeprowadził Władysław IV. Dążył on do zastąpienia przestarzałych, ciężkich długolufowych dział właśnie kartaunami, ujednolicił też na wzór zachodniej Europy wagomiar tych dział do 48-, 24-, 12- i 6-funtówek, a na modłę szwedzką wprowadził działa regimentowe – 6-, a później 4-funtowe. Od szwedzkich różnił je materiał wykorzystany do produkcji. Polskie regimentówki odlewano ze spiżu, a nie żelaza jak szwedzkie22.

Jesteśmy w stanie dość dobrze określić liczbę dział Rzeczpospolitej w 1640 roku na podstawie inwentarza obejmującego cekhauz warszawski, krakowski, lwowski, malborski, pucki, barski, kamieniecki i kudacki. Łącznie Polska miała: dwie całe kartauny, dwadzieścia dwie półkartauny, trzydzieści trzy ćwierćkartauny, sześć oktaw, dziesięć kolubryn, dwanaście kolubryn bastardowych, siedemdziesiąt dwa falkonety, dziewięć petryer, pięćdziesiąt działek regimentowych, piętnaście działek regimentowych zdobycznych moskiewskich, siedemdziesiąt trzy działa żelazne23. Skoro działa żelazne wymieniono osobno, zakładam, że pozostałe wykonano ze spiżu. Na podstawie powyższych danych dokonałem pewnych obliczeń. Przyjmując założenie, że działa żelazne są działami nowego typu, a wszystkie inne wymienione poza regimentowymi i kartaunami są działami starszego typu, doszedłem do następujących wyników: 65% artylerii Rzeczpospolitej w połowie wieku XVII stanowiła średniolufowa artyleria nowszego typu, natomiast 35% – artyleria typu starego.



Niestety w wyniku działań wojennych do roku 1660 Polska wiele dział utraciła. Dodatkowo wyniszczenie kraju odbiło się na ilości pieniędzy przeznaczanych na artylerię. Z tego względu w drugiej połowie XVII wieku przestawiono się na produkcję tańszych dział małokalibrowych żelaznych, a i tak liczba dział w Polskiej armii nie przekraczała dwóch na tysiąc żołnierzy. Wpływ na to miały także ogromne koszty transportu artylerii24. Ze względów finansowych postanowiono zwiększyć produkcję dział żelaznych w stosunku do brązowych. W roku 1650 było aż sto osiemnaście dział żelaznych na całkowitą liczbę trzystu pięćdziesięciu25. Porównując te dane z podanymi wcześniej, możemy łatwo zauważyć, że starano się ograniczać koszta, wybierając tańszy materiał, jakim jest żelazo.

Produkcja dział w XVII wieku

W XVII wieku upowszechniło się odlewanie dział żelaznych. Za jedną z podstawowych przyczyn możemy uznać cenę żelaza, które było tańsze od spiżu. Ponadto żelazo jest lżejsze niż spiż. W dobie zmian w taktyce, kiedy kładziono nacisk na wysoką mobilność artylerii, był to bardzo ważny czynnik. Minusem dział stalowych była natomiast ich mała wytrzymałość26.

Zwiększenie produkcji dział żelaznych wynikło z rozpowszechnienia się „wysokiego pieca”, znanego pod fachową nazwą piec szybowy. Umożliwiał on zwiększenie produkcji żelaza dzięki większej wydajności i praktyczniejszej konstrukcji w stosunku do pieca kotłowego stosowanego przy wytopie spiżu. Główną zaletą była możliwość bezpośredniego przelewania ciekłej surówki w formy odlewnicze. „Wytop odbywał się w trybie ciągłym w czasie kampanii, która trwała około czterdziestu tygodni. Wielki piec był zbudowany z kamienia, jego pojemność sięgała 40–50 metrów sześciennych. U góry miał otwór, przez który dokonywano wsadu warstwami: rudy żelaznej, węgla drzewnego i topników w postaci kamienia wapiennego. U dołu pieca znajdowały się otwory, przez które w celu podniesienia temperatury wtłaczano zimne powietrze za pomocą miechów […]. Co parę godzin dokonywano spustu surówki żelaznej i bezpośrednio w formach glinianych odlewano lufy armatnie27”. Muszę jednak przypomnieć, że nie wyklucza to wytopu żelaza przed wprowadzeniem pieców szybowych28. Było to jednak z pewnością bardziej czasochłonne. Do odlewni żeliwa wykorzystujących piece szybowe do produkcji dział należały odlewnie w Pankach, Samsonowie29, Bobrzy30, Łaźcu31, starostwie halickim32 i Cedzynie33.

Podsumowując, chciałbym podkreślić, że różnice jakościowe w wyposażeniu artylerii Polski i innych krajów europejskich były prawie niezauważalne. Wszędzie stosowano bardzo podobne techniki produkcji dział. Naturalnie technologie te trafiały na wschód Europy z opóźnieniem, jednak nie tak dużym aby powodować większe różnice produkcyjne. Różnice widać dopiero w ujęciu ilościowym. Pod tym względem wyposażenie artyleryjskie Polski nie mogło się równać z pozostałymi potęgami europejskimi. Wynikało to ze względów finansowych, co pociągało za sobą kolejny problem – z transportem. Rzeczpospolitej nie było stać na pokrycie kosztów wynajęcia odpowiedniej liczby koni pociągowych34. Brak funduszy w skarbie państwa odbił się także na producentach broni artyleryjskiej. Cóż z tego, że w omawianym okresie zapotrzebowanie na produkty wojenne odlewni nie spadało, jeśli główny odbiorca, czyli skarb koronny, nie mógł za nie zapłacić.

Naturalnie zamówienia realizowano nadal, jednak skutek był łatwy do przewidzenia: upadały wielkie przedsiębiorstwa, w tym jedno z najbardziej znanych, rodziny Gibbonich35. Uważam więc, że możemy być dumni z historii naszej artylerii, która stała na światowym poziomie. Niestety słabość skarbu koronnego uniemożliwiła pełne wykorzystanie jej możliwości.

Bibliografia:

J. Solak, Upadek Konstantynopola 1453, osman.livenet.pl, dostęp 22.05.2013.
T.M. Nowak, J. Wimmer, Historia oręża polskiego 963–1795, Warszawa 1981.
K. Górski, Historya artyleryii polskiej, Warszawa 1902.
W. Dziewanowski, Zarys dziejów uzbrojenia w Polsce, Warszawa 1935.
K. Gierdziejewski, Zarys odlewnictwa polskiego, Państwowe Wydawnictwo Techniczne, Stalinogród 1954.
P. Skworoda, Artyleria Polska. Historia – teraźniejszość – przyszłość (myśl wojskowa, szkolnictwo artyleryjskie, technika i uzbrojenie). Materiały pokonferencyjne, Toruń 18–19 września 2007.
B. Zientara, Dzieje małopolskiego hutnictwa żelaznego XIV – XVIIw., Warszawa 1954.
A. Jezierski, C. Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, wyd. Key Text, Warszawa 2003.

Przypisy

1. J. Solak, Upadek Konstantynopola 1453, osman.livenet.pl, dostęp 22.05.2013.

2. T. M. Nowak, J. Wimmer, Historia oręża polskiego 963–1795, Warszawa 1981, s. 275.

3. Ibidem.

4. K. Górski, Historya artyleryii polskiej, Warszawa 1902, s. 33.

5. Ibidem, s. 34.

6. W. Dziewanowski, Zarys dziejów uzbrojenia w Polsce, Warszawa 1935, s. 116.

7. Ze względu na charakter artykułu przedstawienie arsenałów poszczególnych krajów odnosi się jedynie do najważniejszych typów dział i pomija różnice ilościowe.

8. Ibidem.

9. K. Górski, op. cit., s. 37.

10. W. Dziewanowski, op. cit., s. 116.

11. K. Gierdziejewski, Zarys odlewnictwa polskiego, Państwowe Wydawnictwo Techniczne, Stalinogród 1954, s. 43, 44.

12. Ibidem, s. 43.

13. Mierzwa końska to, inaczej mówiąc, koński nawóz.

14. K. Gierdziejewski, op. cit., s. 80–86.

15. T. M. Nowak, J. Wimmer, op. cit., s. 272.

16. Ibidem, s. 284.

17. T. M. Nowak, J. Wimmer, op. cit., s. 394.

18. P. Skworoda, Artyleria Polska. Historia – teraźniejszość – przyszłość (myśl wojskowa, szkolnictwo artyleryjskie, technika i uzbrojenie).,Materiały pokonferencyjne, Toruń 18–19 września 2007, s. 13.

19. Wagomiar dział podawano w ciężarze kul do nich.

20. T. M. Nowak, J. Wimmer, op. cit., 338.

21. P. Skowroda, op. cit., s. 12.

22. T. M. Nowak, J. Wimmer, op. cit., s. 423.

23. K. Górski, op. cit., s. 111.

24. T. M. Nowak, J. Wimmer, op. cit., s. 479.

25. B. Zientara, Dzieje małopolskiego hutnictwa żelaznego XIV–XVII w., Warszawa 1954, s. 242.

26. Ibidem, s. 241.

27. A. Jezierski, C. Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, Key Text, Warszawa 2003, s. 48, 49.

28. Ibidem.

29. Ibidem, s. 164.

30. B. Zientara, op. cit., s. 239.

31. A. Jezierski, C. Leszczyńska, op. cit., s. 48.

32. B. Zientara, op. cit., s. 256. Autor nie podaje dokładnej lokalizacji.

33. J. Pazdur, Postęp techniczny w Polsce dobry Odrodzenia, Warszawa 1954, za: Ibidem, s. 256.

34. P. Skworoda, op. cit., s. 20.

35. B. Zientara, op. cit., s. 246, 247.

Pappenheim, PD via Wikimedia Commons