„Kreta pokazała, że czas wojsk spadochronowo – desantowych już minął” – Adolf Hitler

Na miesiąc przed rozpoczęciem operacji Barbarossa Niemcy przeprowadzili akcję mającą nie tylko wzmocnić ich wpływy w basenie Morza Śródziemnego, ale również, albo przede wszystkim zniwelować zagrożenie nalotów brytyjskich bombowców na arcyważne pola naftowe w rumuńskim Ploeszti. Kreta tym razem nie stała się obiektem inwazji turystów.

Idea i założenia ataku

25 kwietnia 1941 roku w przededniu kapitulacji Grecji Führer wydał dyrektywę nr 28 dotycząca ataku na grecką wyspę Kretę. Sztab OKW poważnie obawiał się jakichkolwiek zakłóceń w dostawach rumuńskiej ropy dla jednostek Wehrmachtu i Luftwaffe szykujących się do kolejnego blitzkriegu. Mimo początkowych planów wysadzenia żołnierzy drogą morską, pod wpływem generała Kurta Studenta zdecydowano się jednak na operację powietrznodesantową. To zadanie powierzono samemu Studentowi – „ojcu” niemieckich sił powietrznodesantowych (w tym czasie dowódcy 11 Korpusu Lotniczego). Co ciekawe, spadochroniarze niemieccy byli podporządkowani sztabowi Oberkommando die Luftwaffe.
Generał liczył, że liczba żołnierzy uczestniczących w operacji, jak i zaskoczenie pozwoli błyskawicznie przejąć kontrolę nad wyspą i zmusić zdemoralizowanych obrońców do kapitulacji.
Do operacji przeznaczono łącznie 22750 żołnierzy 11 Korpusu Lotniczego gen. Studenta i 5 Dywizji Górskiej generała majora Juliusa Ringela (miała ona zostać przerzucona na Kretę w chwili zdobycia lotnisk). Wsparcie z powietrza miał zapewnić 8 Korpus Lotniczy generała Wolframa von Richthofena siłami 600 samolotów transportowych, 180 myśliwców i 150 bombowców nurkujących.

Plan przewidywał zrzuty spadochroniarzy w czterech punktach w północnej części wyspy, przejęcie znajdujących się w pobliżu lotnisk i portu. Generał podzielił swe siły na trzy grupy bojowe. Pierwsza grupa – „Komet” – pod dowództwem generała majora Eugena Meindla złożona z większej części 1 Pułku Szturmowego miała lądować i walczyć w rejonie lotniska Máleme na północnym zachodzie wyspy. Druga grupa – „Mars” – generała porucznika Wilhelma Sussmanna złożona w większości z żołnierzy 7 Dywizji Spadochronowej miała lądować i walczyć w środkowej części północnego wybrzeża wyspy w rejonie zatoki Suda i pod Chanią. Trzecia grupa – „Orion” – pułkownika Brunona Bräuera złożona z żołnierzy jednego pułku spadochronowego i jednego pułku górskiego miała operować na zachodzie wyspy, a jej podstawowym celem było zajęcie Iraklionu.
Po zdobyciu solidnych przyczółków, a przede wszystkim lotnisk, grupy miały oczekiwać kolejnych posiłków przysłanych droga morską.
Sztab zatwierdził datę 20 maja jako początek operacji Merkury.

Creforce

Kreta, mająca powierzchnię 8 366 km2, była strategicznie ważną wyspą na Morzu Egejskim. Dlatego już w dniu rozpoczęcia włoskiej inwazji na Grecję (28 października 1940 roku) rząd Królestwa Grecji wydał zgodę na rozmieszczenie na obszarze wyspy sił brytyjskich z dowództwa wojsk Bliskiego Wschodu (Midle East Command). W składzie kontyngentu nazywanego odtąd „Creforce” znalazło się pięć batalionów (ok. 8 tys. żołnierzy).
Na skutek ewakuacji brytyjskich wojsk ekspedycyjnych z kontynentalnej Grecji na wyspie znalazło się 20 tys. piechurów angielskich, nowozelandzkich i australijskich oraz 5 tys. żołnierzy greckich. Trzeba dodać, że na Krecie stacjonowała jeszcze grecka 5 Dywizja Piechoty „Kreta” oraz kilkuset żandarmów – wszystkie te jednostki włączono do Creforce. W chwili ataku Niemców wielonarodowe siły gen. Bernarda Freyberga wynosiły 40 tys. żołnierzy. Choć to spora siła, to duch bojowy, wyposażenie, stan zaopatrzenia były, delikatnie ujmując, niezadowalające (zwłaszcza w jednostkach greckich). Garnizon wyspy posiadał siedem średnich oraz szesnaście lekkich czołgów. Obrońcy mieli na stanie również 82 przestarzałe działa. Iluzoryczną ochronę powietrzną wyspy stanowiły trzydzieści cztery przestarzałe myśliwce i lekkie bombowce, które z powodu braku realnych szans na podjęcie wyrównanej walki z lotnictwem nieprzyjaciela odprawiono do Egiptu. Ostatni samolot opuścił wyspę 19 maja, a w dzień rozpoczęcia inwazji planowano likwidację wszystkich pasów startowych. Na wsparcie trzech flotylli składających się na śródziemnomorskie siły Royal Navy można było liczyć w obawie przed niemieckim lotnictwem jedynie w nocy.
Mimo tych wszystkich oznak słabości gen. Freyburg miał potężnego sprzymierzeńca: wywiad. Dzięki przechwyconym przez nasłuch radiowy depeszom Nowozelandczyk znakomicie orientował się w planach operacyjnych Niemców. Utwierdził się w przekonaniu, że spadochroniarze zechcą przejąć kontrolę nad lotniskami w Málemie i Chanię oraz lądowiska w Rétimie i Iraklionie, po czym nastąpi atak z morza w Zatoce Suda.
Wiedząc, że inwazja zostanie przeprowadzona w zachodniej części wyspy oraz znając stan lokalnej infrastruktury (brak linii kolejowej oraz tylko jedna nadbrzeżna droga wschód – zachód) broniące oddziały zreorganizowano i utworzono z nich cztery grupy brygadowe, mające obsadzić cztery główne punkty obrony:
– okolice Máleme broniło jedenaście batalionów złożonych głównie z piechurów 2 Dywizji Nowozelandzkiej wspartymi żołnierzami greckimi,
– centrum dowodzenia – Chanię obsadzono czterema batalionami mieszanymi oraz jednostkami obrony przeciwlotniczej,
– Rétime broniły 19 Brygada Australijska oraz dwa bataliony Greków,
– Iraklion obsadziło siedem batalionów złożonych w większości z Anglików.
Ze względu na niską wartość bojową, większość sił greckich ulokowano we wschodniej części wyspy (niezagrożonej bezpośrednim atakiem).

Komunikację pomiędzy tymi grupami mieli zapewnić greccy gońcy (sic!).

Starcie

Bitwa o Kretę rozpoczęła się rankiem 20 maja. O godz. 7.30 z pięciuset samolotów Ju-52 wyskoczyli pierwsi spadochroniarze mający opanować Máleme i Chanię. Pierwsza część zrzutu bezpośrednio po wylądowaniu została przyparta do ziemi przez zmasowany ogień obrońców. Żołnierze posiadający przy sobie tylko krótką broń osobistą, musieli szukać zasobników z niezbędnym oporządzeniem, co dla wieli skończyło się tragicznie. Zdezorientowani twardym oporem spadochroniarze nie byli w stanie przejąć kontroli nad strategicznym wzgórzem 107 będącym kluczem do zajęcia lotniska. Analogicznie wyglądało lądowanie oddziałów przewożonych przez szybowce. Maszyny rozbijały się o skalisty teren, a po twardym lądowaniu poturbowani żołnierze zostali również powitani ogniem karabinów. Grupę „Orion” od samego początku zaczął trapić pech. Z powodu przedłużającego się tankowania maszyn i załadunków, żołnierzy byli opóźnieni o dwie godziny, a później musieli uporać się z unoszącymi się nad miejscami zrzutu tumanami kurzu. Zmusiły one pilotów do pojedynczego podlatywania nad miejsce skoku, co z kolei skończyło się kolejnym opóźnieniem i rozproszeniem poszczególnych kompanii. Nieoczekiwanie (dla spadochroniarzy) do walki przeciwko nim stanęły również czołgi, skutecznie obniżając morale oraz stany osobowe grupy. Zdezorientowanie pogłębił brak łączności między poszczególnymi, walczącymi kompaniami, gdyż szybowiec z dwoma nadajnikami podczas lądowania nie wyhamował i stoczył się do rzeki, powodując zniszczenie nadajników. Plan błyskawicznego opanowania lotnisk okazał się zupełnie nierealny. Niemcy mający zaskoczyć sprzymierzonych, sami zostali zaskoczeni. Żołnierze Freyburga odizolowali poszczególne strefy lądowań, likwidując zupełnie oddział mający zająć Chanię. Samoloty Luftwaffe, pomimo bezsprzecznego panowania w powietrzu nie zdołały „przygwoździć” obrońców. Pierwszy dzień przyniósł atakującym jedynie „względną” kontrolę lotniska w Máleme. Raporty o sytuacji na wyspie dotarły do kwatery generała Studenta dopiero wieczorem. Zaskoczony sytuacją dowództwa operacji, nakazał skierowanie do walki o lotnisko wszelkich możliwych odwodów. W tym czasie żołnierze tkwiący pod Iraklisem i Rétimą mieli za zadanie wiązać możliwie jak największe siły Creforce.
Jednym z wielu rannych pierwszego dnia operacji był dowódca grupy „Komet” generał Meindl, którego nazajutrz zastąpił pułkownik Herman Ramcke. Charyzmatyczny pułkownik zabrawszy resztę nadal walczących spadochroniarzy uderzył około godz. 17 i przejął kontrolę nad pasem startowym. Mimo to, lądujące samoloty z pierwszymi piechurami górskimi były wciąż w zasięgu nieprzyjacielskiego ognia. Co dziwne, ostrzał ten nie spowodował większych strat wśród Gebirgsjägierów.
W tym samym czasie, w kierunku Krety kierowała się pierwsza z dwóch „flot” inwazyjnych (słowo „flota” jest tu bardzo przesadzona – była to grupa 63 naprędce zebranych greckich barek i kutrów rybackich). Flotylla wypływająca nocą 20 maja z portu w Pireusie miała na pokładzie 2331 żołnierzy 5 Dywizji Górskiej, a na miejscu spodziewana była w nocy z 21 na 22 maja. Płynące statki zostały jednak zaatakowane przez brytyjską grupę uderzeniową A1 admirała sir Bernarda Rawlingsa. Efektem niespodziewanego „spotkania” była utrata 12 „transportowców” z 300 żołnierzami (jedynie 56 nieszczęśników udało się ocalić).
Tymczasem sztab Creforce doszedł do słusznego wniosku, że o losie Krety będzie decydować kontrola nad lotniskiem Máleme. Dlatego 22 maja wczesnym rankiem Brygada Nowozelandzka dostaje rozkaz odbicia utraconych pozycji. Nieskoordynowany atak, mimo trudności, zdołał odzyskać większość wyznaczonych celów, lecz następnego ranka – 23 maja – siły niemieckie złożone z 3 Pułku Spadochronowego oraz 85 i 100 Pułku Górskiego oddane pod komendę nowo przybyłego na wyspę dowódcy 5 Dywizji Górskiej – gen. Ringela, zdołały odeprzeć atak. 22 maja w morze wyszła druga flotylla złożona z żaglowców motorowych z czterema tysiącami żołnierzy, tym razem silnie eskortowanych przez samoloty z VIII Korpusu Luftwaffe. Drugi transport również został zaatakowany, tym razem przez jednostkę uderzeniową admirała Edwarda L.S. Kinga. Napastnik został jednak szybko zmuszony do odwrotu przez lotnictwo, ponosząc spore straty. Ze względu na stratę sześciu okrętów i poważne uszkodzenia kolejnych siedmiu, 23 maja flota brytyjska wypłynęła z Zatoki Suda do Aleksandrii.
24 maja gen. Ringel postanowił przeprowadzić atak w wyniku którego Nowozelandczycy zostaną ostatecznie wyparci z rejonu Máleme. Atak powiódł się dzięki bohaterskiej postawie 100 Pułku Górskiego w czasie natarcia na wioskę Modion oraz umocnione wzgórze 259. Ostatecznie heroiczna obrona Nowozelandczyków została złamana 25 maja w pobliżu wioski Galatas.
Teren lotniska został zabezpieczony, a na wyspie wylądowały pierwsze niemieckie myśliwce.
Creforce znalazła się w trudnym położeniu. Siły niemieckie rosły z dnia na dzień, żołnierze byli wyczerpani ciągłą walką, zaczęło brakować amunicji, niemieckie posunięcia wskazywały, iż chcą odrzucić obrońców od Zatoki Suda, co groziło odcięciem od szlaków zaopatrzeniowych. Wobec tych wydarzeń, gen. Freyburg późnym popołudniem 26 maja poinformował gen. Wavella (naczelnego dowódcy tego teatru wojny) o potrzebie natychmiastowej ewakuacji. Cofającym się Nowozelandczykom nakazano przejście do Sfakii, małej wioski rybackiej na południowym wybrzeżu Krety. Żołnierzy broniących Iraklionu 29 maja zabrały okręty Królewskiej Marynarki Wojennej. Z kolei garnizon Rétimo, liczący tysiąc żołnierzy, został całkowicie odizolowany od pozostałych sił Creforce, co uniemożliwiło ucieczkę.

Załoga broniła się do czasu kapitulacji 30 maja. 140 żołnierzom udało się jednak wymknąć z okrążenia.
W Sfakii ewakuacja trwała od popołudnia 29 maja. Żołnierze nękani przez ostrzał z głębi wyspy i z powietrza ładowani byli na okręty brytyjskie i przewożeni na Cypr, a stamtąd do Egiptu. Akcję ratunkową przerwano 1 czerwca, gdy marynarka utraciła kolejne trzy okręty. Do czasu przerwania akcji ewakuowano z wyspy 15 tysięcy piechurów. Pozostawiona na wyspie grupa pięciu tysięcy żołnierzy skapitulowała dzień później. Siły greckie rozpierzchły się, większość dostała się do niewoli, część rozpoczęła walkę partyzancką, a nielicznym udało się ewakuować razem z aliantami z wyspy.

Podsumowanie

Operacja Merkury zniechęciła sztab Oberkommando der Wehrmacht do podejmowania kolejnych akcji powietrznodesantowych. Pyrrusowe zwycięstwo zostało okupione dużymi stratami: 5 Dywizja Górska gen. Ringela straciła 580 zabitych i 458 rannych, zaś 7 Dywizja Spadochronowa i 1 Pułk Szturmowy straciły 3996 zabitych i 2594 rannych. Dodatkowo obrońcy strącili 370 samolotów (w tym 271 Ju- 52). Siły Creforce utraciły 3,5 tys. zabitych, 1900 rannych, a około 18 tys. dostało się do niewoli.
Właśnie skala strat sprawiła, że planowane ataki spadochroniarzy (na Maltę, Cypr) zostały zawieszone. Choć dalej formowano dywizje spadochronowe to jednak zajmowały się one nie inwazjami, lecz „łataniem” przerywanych linii frontu.
Dla Niemców było to najprawdziwsze „pyrrusowe” zwycięstwo: oprócz wysokich strat i malowniczej wyspy nie zdołano osiągnąć strategicznego celu, czyli wyeliminowania Brytyjczyków ze środkowo- zachodniej części Morza Śródziemnego. Cel ten wymagał kolejnych inwazji (na Maltę, Cypr), lecz dowództwo nie chciało o tym słyszeć. Tylko szereg operacji mógł przynieść widoczny efekt, a tymczasem Brytyjczycy dalej „panoszyli” się na Morzu Śródziemnym.

Zdobywca Krety gen. Student sam po wojnie powiedział:

„Szerokiej opinii publicznej i specjalistom wojskowym z nazwą Krety łączy się wyobrażenie nadzwyczajnego osiągnięcia. Ale dla mnie, jako dowódcy wojsk powietrznodesantowych, które zdobyły Kretę, nazwa ta to gorzkie wspomnienia. Niestety przeliczyłem się, kiedy zaproponowałem ten atak” – Kurt Student

A co do nieomylności sentencji Führera – działania aliantów jednak pokażą, że niekoniecznie…

Bibliografia:

„Świat w wojnie” Historia II wojny światowej, wyd. GALAKTYKA, Łódź 1995
http://www.trzeciarzesza.info/2-kreta-r213.htm, dn. 24.08.2007 r.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Desant_na_Kret%C4%99, dn. 24.08.2007 r.
http://www.armianiemiecka.tpf.pl/Asy/student.htm, dn. 24.08.2007 r.