W Polsce początki świadomego odtwórstwa historycznego1 wojsk niemieckich z okresu II wojny światowej datuje się na koniec ubiegłego i początek obecnego wieku. Wtedy to zaszły stosowne zmiany w prawie i zaczęły powstawać pierwsze grupy zajmujące się tą tematyką.

Przez te ostatnie dziesięć lat idea poznawania historii drugiej wojny światowej w formie rekonstrukcji nieustannie ewoluowała i zyskiwała na popularności. Obecnie działalność prowadzą środowiska odtwarzające niemal każdy rodzaj niemieckich sił zbrojnych, w tym organizacji paramilitarnych, z lat 1939–1945. Przybywa pojazdów, dział, nawet samolotów i oczywiście pomysłów na realizowanie coraz to bardziej ambitnych przedsięwzięć. O skali zjawiska niech świadczy to, że mamy własne fora, media i słownictwo branżowe. Mimo różnic w poglądach, są sprawy, które jednoczą środowisko i stanowią wspólny interes, przykładowo zwiększenie dostępu do broni historycznej dla członków Grup Rekonstrukcji Historycznej. Na nasze potrzeby pracuje spory przemysł dostarczający wszelkiego rodzaju kopie, repliki, atrapy niezbędne do odtwarzania danych sylwetek czy wydarzeń. Z naszych unikalnych kolekcji, wiedzy i umiejętności korzystają instytucje publiczne, filmowcy, artyści, producenci gier komputerowych, a nawet firmy eventowe.

Nie zdecydowaliśmy się na odtworzenie żadnej elitarnej jednostki – chcemy rekonstruować oddział zwykłych żołnierzy z poboru, wyposażonych jednak w bardzo interesujący nas, wyróżniający się na tle innych grup sprzęt – ekwipunek saperski. Ten, jako odzwierciedlenie ówczesnej techniki jest dla nas, jako entuzjastów historii materialnej i techniki wojskowej, bardzo interesujący.

Nie zdecydowaliśmy się na odtworzenie żadnej elitarnej jednostki – chcemy rekonstruować oddział zwykłych żołnierzy z poboru, wyposażonych jednak w bardzo interesujący nas, wyróżniający się na tle innych grup sprzęt – ekwipunek saperski. Ten, jako odzwierciedlenie ówczesnej techniki jest dla nas, jako entuzjastów historii materialnej i techniki wojskowej, bardzo interesujący.
Łukasz Lewicki

W tak scharakteryzowanym środowisku od 2006 roku funkcjonuje GRH Pionier 39, do której należy Autor. W ramach tego przedsięwzięcia odwzorowujemy sylwetki niemieckich saperów szturmowych z lat 1939–1945. Decydując się na prowadzenie działalności poznawczej w formie zorganizowanej GRH, przyjęliśmy szereg zasad postępowania. W każdym przypadku zwracamy się do siebie z szacunkiem oraz kierujemy się koleżeństwem i bezinteresownością. Z chwilą, gdy zakładamy kostium historyczny, zachowujemy się jak wojsko (mimo że nie jesteśmy organizacją paramilitarną), nasze zachowania mają oparcie w historycznych regulaminach wojskowych z uwzględnieniem specyfiki projektu, który przychodzi nam realizować w mundurze. Gros pracy wykonujemy jednak bez munduru. Według regulaminu wewnętrznego najwyższą władzą w grupie jest dowódca, który opiera się na tym regulaminie oraz wydawanych w zgodzie z nim instrukcjach, szczegółowo regulujących materie rekonstrukcyjne i rozdzielających zadania pomiędzy członków grupy. Realizowanie zadań – między innymi wykonywanie elementów ekwipunku, remontowanie go, zbieranie informacji, tłumaczenia, pisanie tekstów do publikacji – jest obowiązkiem każdego z członków, a zarazem gwarancją rozwoju grupy i poszerzania zasobów, jakimi dysponuje. GRH Pionier 39 tworzą ludzie w różnym wieku i z różnym wykształceniem. W większości nie jesteśmy zawodowymi historykami, choć naszym wspólnym mianownikiem jest zamiłowanie do tej nauki. Świadomi delikatności materii, której dotykamy naszą działalnością, bardzo uważamy, by nie przeniknęły do nas osoby o poglądach skrajnych. Od każdego kandydata w wymagamy zaświadczenia o niekaralności z Krajowego Rejestru Karnego.

Akcentujemy samokształceniowy charakter naszej działalności. Tu z Towarzystwem Miłośników Historii Wojskowości – Kalina Krasnaja podczas doświadczalnego projektu historycznego „Prusy Wschodnie”. W ramach spotkań tego typu porównujemy wspomnienia i sylwetki żołnierzy walczących stron, analizujemy przebieg działań wojennych, mapy i kroniki filmowe.

Akcentujemy samokształceniowy charakter naszej działalności. Tu z Towarzystwem Miłośników Historii Wojskowości – Kalina Krasnaja podczas doświadczalnego projektu historycznego „Prusy Wschodnie”. W ramach spotkań tego typu porównujemy wspomnienia i sylwetki żołnierzy walczących stron, analizujemy przebieg działań wojennych, mapy i kroniki filmowe.
Artur Nietoperz Gaca

Poprzez zbiorową pracę chcemy jak najwierniej odwzorować sylwetki żołnierzy niemieckich i doświadczyć tego co oni, z zachowaniem oczywiście wszelkich proporcji i rozsądku. Innymi słowy, ciekawi nas, jak przedstawiał się świat z perspektywy okopu, a nie map sztabowych. To już niemal truizm, ale szkoła, książki i filmy tego nie umożliwiają. Zresztą zupełnie inaczej podchodzi się do lektury wspomnień z epoki wówczas, gdy brało się udział w projekcie możliwie maksymalnie przybliżającym warunki, w jakich przyszło działać żołnierzom 70 lat temu.

Nasza aktywność jako rekonstruktorów rozpoczęła się od udziału w rekonstrukcjach, widowiskach i inscenizacjach. Dopiero potem przekonaliśmy się, że to nie wystarcza. Zaczęliśmy więc przechodzić czy wręcz odkrywać inne formy realizowania się jako entuzjaści historii, a zarazem rekonstruktorzy. Można je wszystkie uporządkować następująco:

Rekonstrukcja historyczna, widowiska i inscenizacje

Przedsięwzięcia takie są potrzebne, gdyż w sposób atrakcyjny dla przeciętnego widza pokazują fragmenty naszej historii i służą promocji danego regionu. Kierujemy się pozytywnym przekonaniem, że w ten sposób zwiększamy świadomość historyczną w społeczeństwie. Aby projekt taki był zrozumiały, trzeba stosować pewne konieczne uproszczenia. Gdybyśmy mieli rozegrać daną potyczkę w sposób w pełni zgodny z realiami epoki, widz z pewnością nie byłby usatysfakcjonowany. Choćby zasady poruszania się po „rekonstrukcyjnym polu walki”, w tym bezwzględny prymat zasad bezpieczeństwa (pirotechnika, sprzęt ciężki), wymuszają na uczestnikach zachowania dalekie od tych, jakie należałoby podjąć w normalnych warunkach wojennych.

Nic tak nie weryfikuje naszego wyszkolenia jak sparring z wymagającym przeciwnikiem. Manewry z zaprzyjaźnioną GRH Five-O-Deuce, 502nd PIR, 101st Airborne.

Nic tak nie weryfikuje naszego wyszkolenia jak sparring z wymagającym przeciwnikiem. Manewry z zaprzyjaźnioną GRH Five-O-Deuce, 502nd PIR, 101st Airborne.
Sławomir Kułacz

Jeśli idzie o rzeczy bardziej namacalne, to dla rekonstruktorów są one dobrą okazją, by zademonstrować swoje wyszkolenie, umiejętności i rekwizyty. Cenimy też sobie możność spotkania się ze znajomymi z innych GRH i towarzyszącą temu wymianę doświadczeń. Rekonstrukcje to też jeden z niewielu momentów, kiedy wobec bardzo rygorystycznych regulacji w tym zakresie mamy okazję powąchać proch. Rekonstrukcje, widowiska i inscenizacje staramy się dobierać ostrożnie, preferując te, w których uwzględnia się naszą specyfikę jako Sturmpionierów – najlepiej zrobić przy tej okazji użytek ze specjalistycznego sprzętu i wyposażenia, takiego jak atrapa miotacza ognia czy odpowiednik pontonu szturmowego.

Manewry

By nie zapominać tego, co opanowaliśmy do tej pory, a zarazem poznawać nowe rzeczy, średnio co półtora miesiąca, niezależnie od pogody (wszak na wojnie też padał deszcz i bywało zimno), spotykamy się na manewrach. Są to ćwiczenia wewnętrzne, czyli bez udziału publiczności, od czasu do czasu przeprowadzane z innymi grupami. Dzięki temu możemy stawiać nacisk na „prawdę czasu”, a nie „prawdę ekranu”. Spotkania takie odbywają się w mundurach, a dowództwo ustala tło historyczne i materiał do opracowania. Członkowie muszą dobrać mundur i ekwipunek pod tak określone wytyczne. Na początku manewrów przeprowadzamy apel mundurowy, każdy omawia swoją sylwetkę ze wskazaniem, dlaczego dobrał taki, a nie inny element kostiumu. Następnie przystępujemy do realizacji przyjętego porządku. Punkt stały manewrów to zajęcia z musztry i poruszanie się po polu walki w każdych możliwych warunkach terenowych, w tym osłuchiwanie się z komendami wydawanymi w języku niemieckim. Do tego testujemy nowo pozyskany sprzęt, a wyznaczone osoby wyczerpująco opowiadają o konstrukcji i zasadach użycia danego elementu wyposażenia osobistego lub grupowego. Kierujemy się zasadą, że posiadanie rekwizytów to jedno, a umiejętność posługiwania się nimi to zupełnie inna rzecz. Manewry to doskonała okazja, by załatwić masę spraw związanych z bieżącym funkcjonowaniem grupy. Podsumowujemy dotychczasowe działania i planujemy kolejne, dzielimy zdania i tak dalej.

Projekty poznawczo-historyczne (doświadczalno-historyczne)

Inny charakter mają projekty historyczno-poznawcze, do których idei zachęcili nas koledzy z GRH Five-O-Deuce, 502nd PIR, 101st Airborne. Od manewrów odróżnia je to, że zawsze realizujemy je wspólnie z innym środowiskiem i że nie są nakierowane stricte na doskonalenie umiejętności żołnierskich, ale także w dużym stopniu na szlifowanie wiedzy historycznej. Zaczynamy od ustalenia, jaki fragment historii (wycinek walk) będziemy rozkładać na czynniki pierwsze. Wyszukujemy materiały, schodząc od grup armii i dywizji do poziomu drużyn czy nawet pojedynczych żołnierzy, kostiumy historyczne dobieramy wiernie w oparciu o materiał ikonograficzny i wspomnieniowy z epoki. Gdy wszystko jest przygotowane, udajemy się do miejsca, gdzie badane przez nas wydarzenia faktycznie miały miejsce. Jeżeli projekt dotyczy lokalizacji niedostępnych (nieistniejących) lub znajdujących się poza granicami Polski, szukamy miejsca najbardziej podobnego. Idealnie, jeżeli data projektu odpowiada dacie wydarzeń, które zamierzamy zgłębić, to samo dotyczy też pogody. Gdy już wszystko jest przygotowane i docieramy na miejsce, zaczynamy od przedstawiania szerszego tła historycznego przy wykorzystaniu map i kronik, stopniowo dochodząc aż do interesującego nas zagadnienia. Przy tej okazji kompleksowo analizujemy przebieg działań wojennych, konfrontujemy wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń, porównujemy sylwetki żołnierzy walczących stron i w celach poznawczych odtwarzamy poszczególne epizody zmagań. Tylko w ciągu ostatniego roku wspólnie z GRH Five-O-Deuce, 502nd PIR, 101st Airborne zrealizowaliśmy następujące projekty poznawczo-historyczne: desant spadochronowy wojsk amerykańskich w Normandii; walki o miejscowość Best w Holandii we wrześniu 1944 roku; działania prowadzone przez amerykańską 101st Airborne Division w kwietniu 1945 roku w Zagłębiu Ruhry. Natomiast z Towarzystwem Miłośników Historii Wojskowości – Kalina Krasnaja rozpracowaliśmy w ten sposób walki o południowe Mazury w styczniu 1945 roku w ramach przedsięwzięcia „Prusy Wschodnie”. Naszą relację z tego projektu znaleźć można tutaj.

Inkubatory historyczne

Kwintesencją naszej działalności i szczytem możliwości odtwarzania zdarzeń historycznych w wiernie odwzorowanej rzeczywistości są inkubatory historyczne. Przez ponad tydzień, w totalnej izolacji od współczesności, odtwarzamy sytuacje i konkretne czynności, które według naszych ustaleń wykonywali żołnierze w interesującej nas epoce. Cofnięcia się w czasie nie mogą zakłócić żadne współczesne przedmioty, niedopuszczalne są kompromisy pomiędzy „prawdą czasu” a „prawdą ekranu”; najdrobniejszy szczegół musi odpowiadać realiom epoki, nawet takie drobiazgi jak rozmiar mydła czy opakowania żyletek z epoki. Rozkład dnia, menu, zadania są żywcem wyjęte z przyjętego przez nas tła historycznego. W ten sposób zrealizowaliśmy w 2010 roku obronę linii Karpat późnym latem 1944 roku, a w rok później – Białoruś w czasie operacji „Bagration”.

Nasza aktywność ma źródło nie w fascynacji „niemieckością” i armią ideologiczną, ale w zainteresowaniu historią: techniką wojskową i taktyką oraz kulturą życia w okresie drugiej wojny światowej.

Nasza aktywność ma źródło nie w fascynacji „niemieckością” i armią ideologiczną, ale w zainteresowaniu historią: techniką wojskową i taktyką oraz kulturą życia w okresie drugiej wojny światowej.
Sylwia Plaskota

U podstaw filozofii inkubatora historycznego leży dążenie do całościowego traktowania udziału niemieckich saperów w II wojnie światowej w każdym możliwym aspekcie, z zachowaniem wszelkich proporcji i zdrowego rozsądku. Rekonstrukcje historyczne dotykają jedynie problemu walki z bronią w ręku, a to zdecydowanie niewystarczające i zbyt płytkie traktowanie tematu — chcemy więcej. Przez działania weekendowe nie da się w pełni porządnie zmęczyć w historycznym wydaniu ani poczuć klimat tamtych czasów. Wychodzimy z podstawowego założenia, że II wojna światowa to nie tylko i wyłącznie starcia z bronią w ręku. To przede wszystkim machanie łopatą, gniecenie się w namiocie wzniesionym z płacht przeciwdeszczowych, maszerowanie, rzewne nudzenie się i marznięcie podczas nocnych wart, zwalczanie uporczywych insektów, cierpienie na brak dóbr, do których się przywykło, i raczenie epokowymi odpowiednikami, walka z wilgocią i staranie o odrobinę komfortu w surowych polowych warunkach, pilnowanie, by nie pogubić sprzętu, rutyna żołnierska – toaleta z zimną wodą, konserwacja ekwipunku, realizacja zadań, apele, musztra, szkolenia, zwiady, obserwacja przedpola i tak dalej. Wszystkie działania oczywiście wykonujemy w mundurach i epokowymi narzędziami. Przykładowo konstruujemy urządzenia w oparciu o materiały z epoki i sprawdzamy ich przydatność, uskuteczniamy dawne techniki żołnierskie. Efektem jest najbardziej wymagająca lekcja historii, której się poddajemy. Przygotowanie przedsięwzięcia zajmuje długie miesiące i obejmuje nie tylko dogranie dojazdów, zabezpieczenie rekwizytów czy ustalenie grafiku zajęć, ale też pracę nad własną kondycją. Całość skutkuje wyjątkowym projektem, który cieszy się dużym uznaniem w środowisku zwłaszcza kolegów rekonstruktorów poza granicami naszego kraju. Na tegoroczną edycję zapowiedzieli się entuzjaści naszego pomysłu aż z Wysp Kanaryjskich.

Słowem, my się w czasie nie cofniemy, ale przy pomocy totalnej izolacji i odpowiednich rekwizytów możemy wykreować możliwie wierne odwzorowanie rzeczywistość sprzed 70 lat. Nasze dokonania można zobaczyć między innymi tutaj i tutaj.

Fotorekonstrukcja

To najpóźniej przez nas odkryta forma aktywności rekonstrukcyjnej. Tu stajemy się tworzywem w rękach artysty Jakuba Szymczuka, z którym stale współpracujemy. Dzięki zbiorowej pracy i pomysłowości powstają obrazy zwracające uwagę nierealnością przedstawianych scenek, gdyż w fotorekonstrukcji nie chodzi o wierne odwzorowanie wojaczki, lecz o syntetyczne spięcie w jedno wielu wątków zahaczających o tematy historyczne i oprawienie to wysokiej klasy formą. W ten sposób, zamiast ukazywać wiele obrazów, wystarczy jeden ujmujący w treści je wszystkie. Ten jeden obraz opowiada bardzo dużo, można się weń wpatrywać i nie nudzić, odkrywać ciągle coś nowego i w nieskończoność interpretować jego treść. Od wieków przyzwyczajali nas do tego malarze, a teraz ich rolę przejmują fotografowie. Nam jest miło w tym uczestniczyć, gdyż i takim kanałem docieramy do odbiorców, chcąc ich zainteresować historią. Przy tej okazji wykonujemy też zdjęcia w ścisłym oparciu o autentyczne przekazy historyczne i z dużą dbałością o detale. W ten sposób mamy już zaliczone projekty: „Kampf um Stalingrad 1942”, „The Spring of 1945” oraz „Łowicz i jego mieszkańcy w obiektywie – 1939”. Projekt „Tough way to Berlin ‘45” jest obecnie opracowywany.

Działając w formie zorganizowanej GRH, można osiągnąć więcej niż w pojedynkę. Choćby większą optymalizację kosztów przy zamówieniach (zniżka za ilość). Tu niemieckie buty marszowe uszyte na miarę specjalnie dla GRH Pionier 39 zgodnie ze specyfikacją techniczną z epoki.

Działając w formie zorganizowanej GRH, można osiągnąć więcej niż w pojedynkę. Choćby większą optymalizację kosztów przy zamówieniach (zniżka za ilość). Tu niemieckie buty marszowe uszyte na miarę specjalnie dla GRH Pionier 39 zgodnie ze specyfikacją techniczną z epoki.
Łukasz Lewicki

Fotorekonstrukcja to najbardziej związany z kulturą aspekt naszej działalności. Bierzemy udział w wernisażach poświęconym tym obrazom i przy tej okazji organizujemy prezentacje historyczne. Zdjęcia, na których można nas zobaczyć, zwyciężają w prestiżowych konkursach. Należy dodać, że dużą wagę przykładamy do zbierania materiałów opisujących barwę broni jaką odtwarzamy – począwszy od wspomnień niemieckich saperów (które sami tłumaczymy) po szczegółowe techniczne opisy ich wyposażenia. Część naszego dorobku można zobaczyć pod tym linkiem.

Podsumowując, trzeba zauważyć, że rekonstrukcja w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie, zarażając „bakcylem” historycznym coraz więcej osób. Ludzie ci poświęcają czas i nierzadko sporo pieniędzy, by przeżyć pożyteczną przygodę. Jest to zarazem bardzo twórcze zajęcie, gdyż nie wiadomo, jakie formy realizowania się rekonstruktorów zostaną jeszcze wypracowane. Kwitnie choćby współpraca z zagranicą, stanowiąca wspaniałe pole wymiany kulturalnej i na tej płaszczyźnie. To, czym się zajmujemy, nie tylko daje satysfakcję, ale i służy rzeczom najistotniejszym. Powtarzając za Arturem „Nietoperzem” Gacą z Towarzystwa Miłośników Historii Wojskowości – Kalina Krasnaja: „Będąc Polakiem, swoją wiedzą i wyszkoleniem z zakresu obronności, historii, językoznawstwa, bronioznawstwa czy innych specjalności wojskowych, w tym w szczególności znajomością taktyki innych armii oraz umiejętnościami powiązanymi z tematyką działalności Grupy, służysz krajowi, którego jesteś obywatelem – bez względu na  rodzaj odtwarzanej formacji”.

Przypisy

1. Rekonstrukcja historyczna (względnie „żywa historia”, „odtwórstwo historyczne”) doczekała się licznych definicji. Wychodzę z założenia, że zjawisko to jest Czytelnikom znane na tyle, że nie ma potrzeby ich tu przytaczać. Z przyczyn technicznych w artykule będę posługiwał się zamiennie pojęciami „rekonstrukcja historyczna”, „odtwórstwo historyczne” czy prościej „rekonstrukcja”, będąc równocześnie świadomym różnic znaczeniowych. Co do niuansów, odsyłam choćby do Wikipedii.