Nigeria pozostaje krajem rozdartym przez liczne konflikty wewnętrzne bezpośrednio zagrażające egzystencji państwa. Najbardziej znane jest powstanie zorganizowane przez Boko Haram w stanach północnych. Jednocześnie na południu, w bogatej w złoża paliw kopalnych delcie Nigru, tli się uśpiony ruch niepodległościowy Biafry i narastają napięcia między lokalną ludnością a międzynarodowymi koncernami naftowymi. Te dwa konflikty są stosunkowo dobrze znane, jednak niewielu obserwatorów zdaje sobie sprawę z trzeciego, równie niebezpiecznego

Od dziesięcioleci trwają starcia między grupami pasterskich nomadów a ludnością rolniczą. Większość ciężaru walk przyjmują na siebie mieszkańcy stanu Yobe, jednak również inne regiony w pasie centralnym są zagrożone przez grupy uzbrojonych nomadów. Potyczki te nie ograniczają się do działalności typowo kryminalnej. Stanowią zagrożenie dla stabilności dostaw żywności, kładąc się cieniem na bezpieczeństwie kraju.

Dlaczego ten konflikt jest ważny?

Według raportu Global Terrorism Index na rok 2016 działalność grup zidentyfikowanych jako „ekstremiści Fulani” doprowadziła do śmierci większej liczby ludzi niż wszystkie ataki Boko Haram w tym samym okresie. Należy przy tym pamiętać, że Fulani jako grupa etniczna to około dwudziestu milionów ludzi zamieszkujących dużą część zachodniej i centralnej Afryki. Ataki przypisywane pasterzom Fulani to dzieło stosunkowo niewielkich grup zmilitaryzowanych nomadów przepędzających swoje stada z północnej części kraju w kierunku urodzajnych ziem środkowej Nigerii.

Rozwiązanie konfliktu może jednak okazać się ponad siły Abudży. Rząd nadal bardziej skupiony jest na wojnie z Boko Haram i zażegnywaniu kolejnych kryzysów wokół delty Nigru, przez co zdaje się w dużej mierze ignorować kryzys na linii pasterze–rolnicy. Bierność administracji prezydenta Muhammadu Buhariego budzi coraz większe niezadowolenie społeczności zamieszkujących centralną Nigerię. W styczniu 2018 roku tradycyjni przywódcy ludności Joruba, drugiej co do liczebności grupy etnicznej w Nigerii, wystosowali oświadczenie wzywające do natychmiastowego rozbrojenia pasterzy i uznania ich za organizację terrorystyczną. Jednocześnie stwierdzili, że władze powinny promować odejście od nomadycznego stylu życia na rzecz nowoczesnej hodowli.

Brak zdecydowanej reakcji ze strony rządu sprawia, że mieszkańcy decydują się na samodzielne wymierzanie sprawiedliwości. Współpraca z oddziałami samoobrony może jednak doprowadzić do zaognienia rywalizacji na tle etnicznym. Lokalni politycy próbują wykorzystywać napięcia dla poprawy swojej pozycji w stanach narażonych na ataki. Przykładem może być działalność gubernatora Ekiti, Ayo Fayosego, który zachęcał myśliwych do organizowania grup samoobrony. Spotkanie w styczniu 2018 roku zakończyło się odśpiewaniem pieśni wojennych, strzałami w powietrze i utworzeniem nieformalnego oddziału mającego chronić społeczność przed nomadami. Fayose, będący przeciwnikiem politycznym Buhariego, stwierdził że skoro rząd nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo Nigeryjczyków, muszą oni sami zadbać o siebie. Taka argumentacja trafia na podatny grunt, ponieważ od kilkudziesięciu lat konflikt nie zbliżył się nawet o krok w stronę rozwiązania.

Nastroje ludności

Znaczenie ekonomiczne ludności Fulani, stanowiącej dominujący element etniczny społeczności pasterskich, jest kluczowe dla współczesnej Nigerii. W ich rękach znajduje się około 90% inwentarza tworzącego 3,2% PKB (udział wędrownych stad w rolnictwie szacowany jest nawet na 33%) i będącego podstawą łańcucha zapewniającego dostęp do wysokobiałkowych produktów żywnościowych. Konflikt dotyczy grupy etnicznej, której działalność gospodarcza jest fundamentalna dla bezpieczeństwa kraju. Ten fakt pozwala zrozumieć, jak delikatne musi być podejście Abudży do uregulowania napięć między pasterzami a rolnikami.

Tradycyjnie nomadzi okresowo wędrowali w poszukiwaniu pastwisk dla swoich stad. Obecnie, wraz z pogarszaniem stanu środowiska naturalnego i rozwojem areałów, wędrowni pasterze czują, że ich sposób życia jest zagrożony. Niemal żaden ze szlaków używanych przez pasterzy w okresie Pierwszej Republiki (lata 1960–1966) nie jest obecnie wykorzystywany, ponieważ w ich miejscu znajdują się obecnie osady rolnicze. Szacuje się, że w wyniku pustynnienia około 30% obszarów rolniczych nie nadaje się do dalszego wykorzystywania pod uprawy. Dlatego rząd wspierał farmerów poszukujących lepszych gruntów pod gospodarstwa.

Fulanie w tradycyjnych strojach
(fot. Victor1716, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Mimo gwałtownej urbanizacji na nigeryjskiej prowincji dominującym sposobem uprawy ziemi są niewielkie gospodarstwa rodzinne (ich produkcja pokrywa około 80% zapotrzebowania Nigeryjczyków na produkty żywnościowe). Dlatego może się wydawać, że ochrona tych niewielkich farm powinna być jednym z priorytetów rządu federalnego. Nieco bardziej przyziemnym powodem, dla którego rząd powinien bezzwłocznie dążyć do rozwiązania kryzysu, są względy polityczne. Partia APC, z której wywodzi się obecny prezydent, cieszyła się dużym poparciem w Środkowym Pasie, gdzie dochodzi do większości walk. Jednym ze stanów obrazujących trudną sytuację obecnej administracji jest Benue, które poparło w 2015 roku Buhariego w wyścigu prezydenckim, a obecnie coraz częściej zwraca uwagę na widoczną niemoc rządu federalnego wobec pogarszającej się sytuacji lokalnych rolników.

Konflikt oczywiście nie pozostaje bez wpływu na nastroje ludności zamieszkującej obszar narażony na ataki. Podczas badań terenowych Alhassan Usman Bello zbadał nastroje panujące wśród obu grup i to, jak postrzegają one przeciągający się konflikt. Wśród pytanych 15,3% rolników i 6,2% pasterzy uważa, iż trwające od lat napięcia przysparzają im sympatii reszty społeczeństwa. Jednocześnie 92,4% farmerów odnotowało straty materialne związane z napadami ze strony koczowników.

Konflikt dwóch sposobów życia często postrzegany jest również przez pryzmat religijny. Wędrujący ze stadami Fulani w większości wyznają islam sunnicki, podczas gdy ludność osiadła to chrześcijanie. Część obserwatorów widzi napady grup pasterzy jako kontynuację ogłoszonego w XIX wieku dżihadu Fulani z Kalifatu Sokoto przeciwko królestwom Hausa, jednak jest to nieuzasadnione uproszczenie spłycające całość konfliktu. Niejednokrotnie dochodziło do napadów na wsie, a następnie wypraw odwetowych realizowanych przez grupy należące do jednego etnosu i wyznające wspólną religię.

Sprowadzenie napięć do poziomu wojny religijnej wydaje się próbą zbyt dużego uproszczenia jednego z najbardziej skomplikowanych konfliktów destabilizujących współcześnie Nigerię. Motyw walk na tle religijnym jest jednak nieodłącznym elementem analizy napięć między pasterzami a rolnikami. Uczestnicy Konferencji Biskupów Katolickich Nigerii w oświadczeniu zatytułowanym „Kiedy skończy się to barbarzyństwo?” wezwali rząd do podjęcia działań mających na celu ochronę miejscowych chrześcijan. Duchowni stwierdzili, że jeśli prezydent nie jest w stanie ochronić ludności cywilnej przed napadami, powinien natychmiast ustąpić ze stanowiska. Dokument odnosił się do napaści niezidentyfikowanych bandytów na kościół, w której śmierć poniosło dwóch księży – Joseph Gor i Felix Tyolaha.

Zobacz też: Subedej. Najwybitniejszy dowódca wszech czasów

Rozczarowanie polityką Abudży

Władze oczywiście dostrzegają niebezpieczeństwa związane z trwającym od dekad konfliktem między rolnikami a pasterzami, ale dla wielu Nigeryjczyków działania rządu są zbyt niezdecydowane, aby realnie wpłynąć na sytuację. Częściowo można to tłumaczyć skupieniem administracji Buhariego na zduszeniu powstania w północnych stanach i uspokajaniu kolejnych kryzysów w delcie Nigru. Część obserwatorów uważa, że opieszałość rządu związana jest z działalnością bardzo wpływowej grupy reprezentującej interesy koczowniczych i półkoczowniczych pasterzy – Miyetti Allah (MACBAN). Organizacja reprezentuje około stu tysięcy nomadów i cieszy się poparciem tradycyjnych elit, wśród których należy wymienić sułtana Sokoto i emira Kano. Reprezentując ogromną i silną grupę interesu, MACBAN ma realny wpływ nie tylko na decyzje podejmowane przez władze stanowe, ale również na politykę obieraną przez Abudżę.

Nie czekając więc na decyzje rządu centralnego, część stanów przyjęła lokalne przepisy mające ograniczyć wędrowny wypas zagrażający uprawom. Decyzje władz Benue, Ekiti i Taraby spotkały się ze zrozumiałym oporem ze strony MACBAN-u. Aktywiści sprzeciwiają się jednostronnemu przypisywaniu winy pasterzom. Według szacunków organizacji od czerwca 2017 roku w wyniku walk zginęło około tysiąca Fulani, a pasterze stracili około dwóch milionów sztuk bydła. Sekretarz MACBAN-u w stanie Benue Shettina Mohammed stwierdził, że przyczyną zaostrzenia konfliktu jest rozkład tradycyjnych struktur władzy zapewniających metody służące do rozwiązania tego rodzaju sporów. Tego poglądu nie podzielają nigeryjskie elity zaniepokojone bezradnością władz.

Dodatkowym czynnikiem wpływającym na odbiór prób rozwiązania konfliktu jest pochodzenie etniczne ministrów podejmujących te próby. Kwestie etniczne pozostają delikatnym aspektem nigeryjskiej polityki wewnętrznej, wpływają na kruchą stabilność między muzułmańską północą i chrześcijańskim południem. Przykładem wypowiedzi budzącej szczególne niezadowolenie wśród rolników była deklaracja ministra spraw wewnętrznych, który w 2016 roku zaproponował, aby kryzys potraktować jak zwykłą działalność przestępczą, będącą w zakresie zainteresowania policji. Od tamtych słów do dziś zabito około czterech tysięcy rolników.

Bezczynność rządu dostrzegli również najwyżsi nigeryjscy urzędnicy niezwiązani bezpośrednio z administracją Buhariego. Szef Banku Centralnego Nigerii Godwin Emefiele stwierdził, że obecna sytuacja nie tylko zagraża bezpieczeństwu kraju, ale również może poważnie zagrozić gospodarce. Napięcia między dwiema głównymi grupami odpowiedzialnymi za produkcję żywności mogą doprowadzić do niekontrolowanego wzrostu cen i wpłynąć na poziom inflacji, co podkopie jedną z największych gospodarek Afryki. Większość obserwatorów pozostaje zgodna, że u podstaw konfliktu leży niemoc organów ścigania, które nie mogą doprowadzić do aresztowania osób odpowiedzialnych za ataki na rolników stających w obronie swoich gospodarstw przed koczowniczymi pasterzami.

Operacja wojskowo-policyjna

Władze Nigerii co jakiś czas próbują traktować napięcia między pasterzami i rolnikami jako problem natury militarnej, podobny do walki z ekstremistami Boko Haram na północy kraju. Wychodząc z założenia, że jedynie wojsko może poradzić sobie z niepokojami, sztab generalny przeprowadził kilka operacji mających powstrzymać dalszą eskalację przemocy. Przykładem zastosowania polityki twardej ręki wobec pasterzy Fulani jest operacja o kryptonimie „Open Accord” w 2017 roku i tegoroczna „Whirl Stroke”.

„Whirl Stroke” obejmuje terytorium stanów Benue, Taraba, Nasarawa i Zamfara – szczególnie narażonych na ataki zmilitaryzowanych koczowników. Głównym celem żołnierzy będzie lokalizacja i niszczenie baz używanych przez ekstremistów. Wojsko przeprowadza regularne rozpoznanie lotnicze stanu Zamfara, w którym mogą znajdować się obozowiska pasterzy podejrzewanych o napady na gospodarstwa rolne. Oficerowie zaangażowani w operację „Whirl Stroke” podkreślają, że nie jest to typowa akcja wojskowa, lecz działania oparte na współpracy ze służbami bezpieczeństwa, i policją.

Chodzi przede wszystkim o umożliwienie uchodźcom wewnętrznym powrót do wiosek. W styczniu 2018 roku kilka tysięcy osób uciekło bowiem z osad położonych na obszarach szczególnie narażonych na ataki ze strony nomadów. Władze lokalne z dużą nadzieją przyglądają się działaniom żołnierzy. Najlepszym przykładem jest pełne poparcie udzielone wojsku przez władze stanu Benue, widzące w siłach zbrojnych jedyną siłę mogącą powstrzymać dalszy rozlew krwi, gdyż miejscowa policja nie może poradzić sobie z takimi wyzwaniami. To z kolei sprawia, że część mieszkańców decyduje się na formowanie sił samoobrony. W stanie Edo powołano Esan Peoples Renaissance Union, której przewodzi Joel Aidemebor. W założeniu ma ona ściśle współpracować z policją i pomagać organom ścigania w doprowadzeniu wszystkich odpowiedzialnych za ataki przed oblicze wymiaru sprawiedliwości.

Dwie drogi

Potencjalne rozwiązanie sprowadza się zazwyczaj do jednego z dwóch scenariuszy. Pierwszą, promowaną przez pasterzy, opcją jest powrót do szlaków z lat 1960–1966. Jest to jednak wysoce nieprawdopodobne, ponieważ żyzną ziemię użytkują obecnie rolnicy, którzy nie zamierzają porzucać gospodarstw. Drugim rozważanym modelem jest przymusowe przejście do systemu opartego na zorganizowanych ranczach. Zwolennicy tej drogi są przeciwnikami wędrownego pasterstwa jako stylu życia i dominują we władzach stanów szczególnie narażonych na walki.

Minister obrony pułkownik Mansur Mohammed Dan Ali skrytykował władze lokalne pospiesznie wprowadzające przepisy zakazujące wędrownego wypasu. Zdaniem ministra doprowadziło to jedynie do zaostrzenia nastrojów i kolejnej serii ataków ze strony pasterzy Fulani, a rozwiązanie konfliktu należy rozpocząć od rozbrojenia obu stron.

Wprowadzony przymusowo system gospodarstw wzbudzi prawdopodobnie uzasadniony opór ze strony wędrownych pasterzy. Z ich perspektywy takie działania są bezpośrednim zagrożeniem dla ich tradycji i kultywowanego od wieków stylu życia. Większość obserwatorów skłania się ku ograniczeniu wypasu koczowniczego, jednak konieczne jest wskazanie pasterzom korzyści płynących z unowocześnienia produkcji rolnej. Akinkuolie Rasheed wskazuje, że Nigeria powinna skorzystać z doświadczenia Indii. Tamtejsza hodowla, ze względów kulturowo-religijnych, skoncentrowana jest na produkcji mleka i nabiału. Produkcja skupiona jest głównie w rękach społeczności wspólnotowo zarządzających mleczarniami, które rocznie wytwarzają około 10% światowej produkcji. Jest to diametralnie odmienny sposób wykorzystywania bydła, które w Nigerii utrzymywane jest głównie dla mięsa i hodowane ekstensywnie w dążeniu do szybkiego powiększenia stad.

Pasterz z ludu Fulani
(fot. Oluwafemi Stephens, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Innym wyraźnym problemem dotyczącym nigeryjskiego bydła jest bardzo niska wydajność. Jest to szczególnie widoczne w zestawieniu z produkcją na terenie Unii Europejskiej. Tutaj z jednej krowy pozyskuje się dziennie około 40–50 litrów mleka, podczas gdy w Nigerii są to jedynie 2–3 litry. Tak duża różnica tłumaczona jest zazwyczaj niskim standardem pasz, brakiem opieki weterynaryjnej i stresem związanym z wędrówkami w poszukiwaniu pastwisk. W interesie producentów żywności i konsumentów leży zatem unowocześnienie hodowli, co jednak wiąże się z porzuceniem tradycyjnego sposobu opieki nad stadami.

Rząd promuje rozwój gospodarstw hodowlanych określanych jako cattle colonies, stając po stronie interesów rolników sprzeciwiających się wędrownemu wypasowi zwierząt. Choć Abudża podkreśla, że zamierza korzystać z doświadczeń Indii, Etiopii i Brazylii, do tej pory brakuje jej wyczucia w próbach zażegnania jednego z najniebezpieczniejszych konfliktów wpływających na sytuację w kraju. Już w styczniu 2018 roku, tuż po deklaracji ministra rolnictwa Audu Ogbeha, władze szesnastu stanów ogłosiły zainteresowanie utworzeniem zorganizowanych kolonii hodowlanych. Problemem może jednak okazać się określenie miejsc, w których miałyby powstać tego rodzaju ośrodki. Przykładem może być stan Kogi, którego gubernator oficjalnie poparł utworzenie rancz, ale spotkał się z gwałtownym oporem ze strony ludności Joruba i Igala, obawiających się utraty swoich ziem. Problem zdobycia przez rząd ziemi na kolonie hodowlane sprawia, że cały plan może okazać się skazany na porażkę. Politycy związani ze stanem Plateau stwierdzili, że w stanie nie ma wolnej ziemi, którą można przekazać pod hodowlę bydła.

Inne wytłumaczenie dla oporu wobec planu utworzenia wielkich rancz proponuje były rolnik i nauczyciel Sylvanus Atoh. Jego zdaniem projekt jest zbyt abstrakcyjny i niezrozumiały. Nie wiadomo, skąd rząd miałby wziąć ziemię, ale także jak dokładnie ma wyglądać opieka nad bydłem, skąd rząd ma zdobyć dane dotyczące liczebności stad w koloniach. Rząd nie zadbał o należytą komunikację i nie wyjaśnił wszystkim zainteresowanym jak miałaby wyglądać realizacja przedsięwzięcia, które przyniesie ogromną zmianę w życiu wędrownych pasterzy.

Zobacz też: Opowieść o rwandyjskiej tragedii

Ikani, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International
Oluwafemi Stephens, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International