Patrząc na jego fotografie widzę mężczyznę najczęściej ubranego w luźne koszule, brodatego i rozczochranego. Nie sprawia wrażenia osoby schludnej czy zadbanej, a raczej nieokrzesanej i niedopasowanej, szczególnie do damskiego towarzystwa petersburskiej elity. Spogląda śmiało i przenikliwie w obiektyw, prosto na mnie. Jest pewny siebie; niczego i nikogo się nie musi obawiać, bo jest nietykalnym świętym mędrcem. Budził respekt, strach, szacunek i nienawiść. Niekoronowany władca Rosji, mędrzec, cudotwórca, czy oszust, wielbiciel wszystkich kobiet, Grigorij Jefimowicz – Rasputin.

Data jego narodzin nie jest pewna. Wiadomo, że nastąpiło to między 1863 a 1874 rokiem. Pochodził z syberyjskiej wioski Pokrovskoje. Od dziecka nie garnął się do pracy, nie nauczył się też pisać, lubił za to zaglądać do kieliszka i oddawać się medytacjom religijnym. Około 1889 r. ożenił się z Praskowią Dubrowiną, z którą miał czworo dzieci. Nie znalazł ukojenia jednak w życiu rodzinnym, religii, czy w alkoholu. Rozpoczął wędrówkę po klasztorach. Zapuścił długą brodę i włosy, zaczął wypowiadać się w sposób zagadkowy i niedosłowny, co mogło być postrzegane jako profetyzm. Zyskał sławę świętego starca, nazwa ta jest myląca w kwestii wieku, gdyż „stary” w tym znaczeniu to mężczyzna o wyjątkowych przymiotach duchowych. Zdarzali się „starcy” poniżej 30 roku życia!

Jednakże praktyki religijne Rasputina odbiegały znacznie od tych prawosławnych. Uważa się, że należał on do sekty chłystów. Głównymi dogmatami wierzących było przekonanie, że Kościół prawosławny jest gniazdem Antychrysta, a kapłani to jego słudzy i, że zbawienie wiedzie przez żal za grzechy. Tak więc eliminując urząd popa, chrztu udzielać mógł każdy, ważniejsze od Biblii było natchnienie Ducha Świętego. Celem obrzędów było wywołanie ekstazy religijnej i erotycznego szaleństwa. Kołysząc się rytmicznie w takt śpiewanych hymnów, biczowali swoje ciała by pokazać ich marność. Obrzęd kończył się orgią wszystkich z wszystkimi, za wyjątkiem małżeństw… bo w nich stosunki płciowe były zabronione. Biczowanie chłyści nazywali niszczeniem siedliska szatana, a orgie ćwiczeniami duchowymi z miłości braterskiej.

Jednej rzeczy, z całą pewnością, nie można odmówić Rasputinowi – ambicji. Zawiodła go ona do stolicy mocarstwa – Petersburga. Sława {{świętego mędrca}} podążała za nim krok w krok, ale przełomowy moment dopiero miał nadejść.
Car Mikołaj II był władcą nieudolnym. Nie potrafił radzić sobie z wielkim państwem, jego narastającymi i nowymi problemami. Miał za to kochającą rodzinę, był ojcem czterech córek, gdy jego żona Aleksandra urodziła carskiego potomka tronu – Aleksego. Szczęście nie trwało długo, okazało się, że mały cierpi na bardzo rzadką i niebezpieczną chorobę genetyczną – hemofilię. Najmniejsze nawet zadrapania, czy uszkodzenia ciała mogły doprowadzić do bolesnych i groźnych dla życia krwotoków wewnętrznych. Krew, nawet samoistnie, mogła wlać się do tkanek, stawów, czy narządów. Medycyna na początku XX w. była w tej mierze bezsilna.

rasputin2

Pewnego dnia podczas zabawy w parku carewicz niefortunnie upadł. Normalnie skończyłoby się to zwykłym skaleczeniem, ale na nodze chłopczyka wystąpiły podskórne wylewy. Aleksy leżał w łóżku kilka tygodni i słabł coraz bardziej. Lekarze rozkładali ręce. To był idealny moment dla Rasputina. Według różnych źródeł na dwór został wprowadzony przez jednego z dostojników lub damę dworu. Wszedł do pokoju dziecka, zmówił modlitwę, nakreślił znak krzyża na jego czole i stwierdził, że małemu do następnego dnia się polepszy. I tak się właśnie stało. Tym czynem Rasputin zyskał wielkie względy u pary carskiej, czemu trudno się dziwić. Bywał na dworze często. Budził zażenowanie swoimi chłopskimi manierami, czy też raczej ich brakiem, cara traktował jak swojego kolegę. Wkrótce potem dyrygował obsadzaniem stanowisk ministrów i biskupów doskonale wykorzystując względy u władcy i swoje zdolności manipulatorskie.

Stosunek Aleksandry do Rasputina był bardzo osobisty i bliski. Często była przez niego odwiedzana i przy pożegnaniu całowana w czoło(!), co szybko zrodziło plotki o ich romansie. Caryca widziała w nim wybawcę, nie tylko życia swojego syna, ale też całego narodu, uważała, że przez jego usta przemawia prosty lud, którego należy słuchać. Miarka się przebrała w 1911 r. Święty Synod biskupów wysunął oskarżenie o rozpustę, brak nadprzyrodzonych sił, oczernianie rodziny cara. Te zarzuty nie były wystarczające dla Mikołaja II by ukarać Rasputina, doszło do tego dopiero, gdy upubliczniono jeden z listów od Aleksandry, który źle odczytany faktycznie mógł kojarzyć się z miłosnymi wyznaniami. Wtedy dopiero święty mędrzec został poproszony o opuszczenie dworu. Urażony na odchodnym powiedział: „jeżeli ja umrę, straci wkrótce potem car władzę i koronę”. Sprytny mędrzec zapewnił sobie tymi słowami nietykalność. Zrozpaczona carowa na kolanach błagała go o błogosławieństwo, ale on odszedł. Podróżował. Wrócił też do swojego domu na Syberii, gdzie rzuciła się na niego z nożem Chionia Gsiewa. Źródła podają, że była albo jedną z jego rozgoryczonych kochanek, albo morderczynią wynajętą przez niechętnych mu biskupów. Faktem jest, że kobieta zraniła go w brzuch. Ale „cudotwórca” nie umarł, wręcz przeciwnie rany dość szybko się zabliźniły. Po tym wydarzeniu święty mędrzec udał się na pielgrzymkę do Jerozolimy i wrócił do Petersburga wzywany do chorego carewicza. Cieszył się tam jeszcze większą sławą i poważaniem, a Aleksandra uznała, że pokonał szatana.

rasputin3

Rasputin znowu decydował o stanowiskach w państwie, miał też wpływ, ku osłupieniu wojskowych, na manewry podczas rozpoczętej już I wojny światowej.

We wszystkim oficjalnie kierował się wizją i objawieniem, a mniej oficjalnie wysokością łapówki, własnymi poglądami (był przeciwnikiem Wielkiej Wojny), czy stopniem przydatności określonego człowieka na danym stanowisku. Mógł również bez przeszkód folgować swojemu rozbujałemu seksualnemu temperamentowi. Kobiety dosłownie dobijały się do drzwi. Ich status społeczny był obojętny. Rasputin sypiał z prostytutkami, aktorkami, służącymi, damami dworu, arystokratkami. Nie musiał też martwić się o mieszkanie, gdyż przebywał w apartamentach wynajmowanych przez wielbicielki. Zawsze popularny u płci przeciwnej, pomimo niechlujnego wyglądu, nieobycia w towarzystwie, prymitywności i woni alkoholu, która zawsze i wszędzie mu towarzyszyła, bo prawie nie trzeźwiał. Można było mówić o fenomenie i modzie na Rasputina. Spędzenie ze świętym mędrcem intymnych chwil było powodem do dumy. Oczywiście zdarzały się wstydliwe i cnotliwe kobiety, które wybiegały z komnaty z krzykiem, ale znajdowały się w mniejszości. Jak mocno musiała oddziaływać osoba mędrca by doprowadzić do takiej zbiorowej i jawnej rozwiązłości…

Wśród zagorzałych wrogów Rasputina, oprócz biskupów, odsuniętych ministrów, wojskowych, czy zdradzonych mężów byli jeszcze inni. Feliks Jasupow, pomimo swojego skromnego tatarskiego pochodzenia, dzięki małżeństwu z Iriną Aleksandrowną spokrewnił się z domem Romanowów. Pławił się w luksusie, pieniądze otwierały mu każde drzwi, mógł prawie wszystko. Ale co z tego, jeżeli jego życie spowiła nuda. Najprawdopodobniej zazdrościł też syberyjskiemu cudotwórcy jego życia; cieszył się on swobodą i łaskami jakich nie dostąpił jeszcze nikt. Poza tym nadawał się wprost idealnie na kozła ofiarnego niepowodzeń na froncie wojennym. Jasupow umyślił sobie plan zbawienia Rosji i uwolnienia spod wpływów świętego diabła pary carskiej.

rasputin4

Książę Feliks postanowił zorganizować spisek, do którego dołączyli poseł Dumy Puryszkiewicz, wielki książę Dymitr Pawłowicz i lekarz polskiego pochodzenia Łazowert. O przygotowaniach i skutku zamachu wiemy z pamiętników i wspomnień uczestników wydarzenia.
Był grudzień 1916 r. Książę Jasupow zaprosił Rasputina do jednego ze swoich pałaców nad Mojką, pod pretekstem choroby żony (tak naprawdę przebywała ona na Krymie). Przez cały dzień trwały w pałacu przygotowania. Postanowiono urządzić komnatę w piwnicy, ale by nie wzbudziło to podejrzeń przeniesiono meble, położono dywany, w oknach zawieszono firany. W menu specjalnym znajdował się tort i wino przyprawione dużą ilością cyjanku przyniesionego przez doktora Łazowierta. Stół nakryto na sześć osób, porozsuwano nieco krzesła i pokruszono trochę jedzenia na talerzach by wyglądało jakby właśnie skończono posiłek. Po gościa około godziny 23 wysłano samochód.

Do pijanego, jak zwykle, Rasputina zadzwoniła dama dworu Anna Wyrobowa, pośrednicząca w kontaktach między nim a carową. W rozmowie zdradził gdzie się wybiera. Wyrębowa wymogła na nim obietnicę by pozostał w domu, tym bardziej, że tej nocy miał go również odwiedzić minister spraw zagranicznych Protopopow. Oczywiście Rasputin nie zamierzał się wywiązać z obietnicy danej tylko by kobieta zostawiła go w spokoju. Gdy ta zdała relację carowej, Aleksandra zdziwiła się propozycją leczenia żony Jasupowa, o której wiadomo było, że jest na Krymie. Nikt się jednak nie martwił, bo uważano, że obietnica to obietnica…
Samochód z Rasputinem zajechał do pałacu około północy. Z jednej z komnat dobiegały odgłosy muzyki, mędrcowi wytłumaczono, że żona ma gości i dlatego będzie mogła przyjść dopiero za parę chwil. Starzec rozsiadł się przy stole i zabrał do jedzenia. Zjadł, nie jeden, a kilka kawałków tortu popijając je herbatą. Jasupowowi z trudnością przychodziło opanowanie zdziwienia spowodowanego brakiem jakiejkolwiek reakcji na truciznę. Pozostało jeszcze wino. Po krótkim czasie wprowadzono gościa w stan upojenia, na pewno nie agonii. Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem była zdrada Łazowierta, który nie przyniósł cyjanku.

Zniecierpliwieni towarzysze spisku, którzy czekali na znak w komnacie nad piwnicą zaczęli chodzić po pokoju. Jasupow wykorzystał sytuację jako pretekst do opuszczenia pokoju niedoszłego morderstwa (by sprawdzić co się tam dzieje). Wrócił po chwili z pistoletem wymierzonym wprost w niego. Wystrzelił a Rasputin padł na ziemię. W tym miejscu źródła przestają się zgadzać, według jednych, gdy książę pochylił się by sprawdzić, czy mężczyzna żyje, został powalony na ziemię przez Rasputina, który próbował go udusić. Książę strzelił jeszcze dwa razy do mędrca, który zaczął uciekać i zdążył dobiec do dziedzińca zaznaczając za sobą krwawy ślad. Wtedy padł. Według innego źródła jedna kula wystarczyła, ciało zostało związane i zawleczone nad rzekę. Tam obciążono je jeszcze łańcuchami i wrzucono w toń wody.

Tej zbrodni daleko było do doskonałości, bo od samego rana rozpoczęto śledztwo. Zrewidowano dom księcia, który ślady krwi wyjaśnił zastrzeleniem psa przez jednego z pijanych gości, ale ta ilość krwi była zbyt duża jak na tak niewielkie zwierzę. Pomimo wielu oczywistych dowodów sprawa utkwiła w martwym punkcie, gdy okazało się, że w zabójstwo wmieszany jest członek rodziny carskiej, co według ówczesnego prawa dawało uczestnikom rodzaj nietykalności.

Aleksandra wbrew wszelkim przesłankom nadal miała nadzieję na uratowanie wybawcy jej syna. Z jej rozkazu rozkuto lód na rzece, zwłoki zostały prawie natychmiast znalezione. Rasputin miał związane kończyny, choć jedną rękę udało mu się wyswobodzić z więzów, a sekcja zwłok wykazała obecność pęcherzyków powietrza w płucach, czyli Rasputin musiał jeszcze żyć, gdy wrzucono go do wody, zmarł w wyniku uduszenia (utonięcia)!
Uroczysty pogrzeb odbył się 21 grudnia 1916 r.

Pogrążona w żalu carowa kazała zbudować mu kaplicę, stojąc nad trumną wcisnęła w zimną dłoń krucyfiks i pożegnalny list:
„Mój drogi męczenniku. Udziel mi twego błogosławieństwa, bym mogła z myślą o tobie kroczyć po pełnej cierpienia drodze, jaką mam jeszcze przebyć w tym doczesnym świecie. Pamiętaj podczas modłów w niebiosach również i o nas na ziemi!”. Jednak po obaleniu caratu Rząd Tymczasowy nakazał rozrzucić prochy Rasputina po polach by zapobiec pielgrzymkom do jego grobu.

Car Mikołaj był wściekły na spiskowców. Początkowo chciał ukarać ich jak zwykłych śmiertelników nie zważając na pochodzenie, czy tłumaczenia o pobudkach polityczno – ideowych, ale w końcu uległ namowom i złagodził karę. Księcia Dymitra oddelegował do Persji, czym ocalił mu życie (zbliżająca się rewolucja), a księcia Jasupowa do leżącej na odludziu posiadłości, z której uciekł potem pod osłoną „białych” do Francji.

Różnie można wartościować życie i działalność Griegorja Jefimowicza. Niektórzy widzą w nim cudotwórcę, jasnowidza pełnego ludzkich słabości, inni hochsztaplera, chociaż nie spotkałam się z próbą wyjaśnienia tego, jak udało mu się wyleczyć małego carewicza. Na pewno doskonale potrafił manipulować otoczeniem i wykorzystywać słabości innych, lecz przyszło mu za to zapłacić. Mówi się: jakie życie taka śmierć. A jego sprytne słowa: „Jeśli ja umrę, wkrótce potem straci car władzę i koronę”, stały się już w dziesięć tygodni po jego śmierci prawdą. Ta przepowiednia się spełniła, wraz z nim i dynastią Romanowów skończyła się w Rosji cała epoka.