Nadchodząca data objęcia urzędu przez 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych powoduje lawinę przypuszczeń i sugestii, co nowy głównodowodzący sił zbrojnych powinien lub musi zrobić. Na fali takich spekulacji emerytowany pułkownik US Marine Corps, H. Wayne Whitten, wyraża na łamach portalu USNI News poparte faktami obawy, że w przypadku niepodjęcia odpowiednich działań już za dwa lata lotnictwo marines pozostanie bez samolotów walki radioelektronicznej.

Korpus Piechoty Morskiej od 1992 roku miał cztery eskadry EA-6B Prowlerów z bazą w MCAS Cherry Point w Karolinie Północnej. W kwietniu 2016 roku rozwiązano eskadrę VMAQT-1, jednocześnie kończąc proces szkolenia nowych załóg na ten typ maszyn. Z końcem bieżącego roku budżetowego rozformowaniu ma ulec VMAQ-4. Ostatnie dwie jednostki, VMAQ-3 i VMAQ-2, przewiduje się zlikwidować w latach 2018 i 2019.

Lekiem na bolączki US Marine Corps miał się stać F-35B. Lightningów II będzie jednak na razie zbyt mało, a ich możliwości w zakresie walki radioelektronicznej nie są do końca sprawdzone. Obiecana alternatywa w postaci bezpilotowca nie istnieje. Tymczasem lwią część lotnictwa bojowego USMC stanowić będą jeszcze przez wiele lat AV-8B i F/A-18, które w warunkach nowoczesnej, wielowymiarowej obrony powietrznej przeciwnika zdecydowanie potrzebują ochrony elektronicznej. Maszyny takie jak Prowler ważne są też w wojnach asymetrycznych, ponieważ mogą neutralizować improwizowane ładunki wybuchowe, zakłócać łączność i namierzać kluczowych członków grup terrorystycznych.

Redukcje, ale co dalej?

Nawet po rozwiązaniu wszystkich jednostek EA-6B w marines pozostaje w US Navy pięć „lądowych” eskadr ekspedycyjnych samolotów EA-18G (w tym eskadra rezerwy), z których każda może być wysłana do baz w Japonii, w Korei Południowej, na Bliskim Wschodzie lub w Europie. Obiekcje wzbudza jednak to, że wówczas wszystkie eskadry walki radioelektronicznej pozostałyby pod kontrolą US Navy, niekojarzącej się z działaniami lądowymi.

Prawie wszystkie EA-18G stacjonują na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, co przy ich przydziałach do Floty Atlantyku powoduje konieczność długich przelotów transkontynentalnych. Istnieją także obawy, że z likwidacją ostatniej eskadry Prowlerów USMC straci wyszkoloną kadrę, kapitał ludzki, który – w razie potrzeby – niełatwo potem będzie odbudować.

Dość oczywistym rozwiązaniem problemu wydawałoby się opóźnienie daty wycofania Prowlerów przez Korpus Piechoty Morskiej. Pozostaje jednak pytanie o resursy płatowców i finansowanie. Growlerów – w przeciwieństwie do US Navy – Korpus kupić nie chciał. Natomiast kilka lat temu, gdy dwie eskadry F/A-18E/F marynarki miały być rozlokowane w MCAS Cherry Point, zadecydowano ze względów strategicznych i oszczędnościowych o przeniesieniu ich do… NAS Lemoore w Kalifornii.

(usni.org)

USMC / Cpl. Grace L. Waladkewics