Niektóre strony internetowe i tytuły prasowe w Stanach Zjednoczonych alarmują, że wśród byłych pilotów sił powietrznych, marynarki i piechoty morskiej rośnie odsetek zachorowań na raka. W związku z zaistniałą sytuacją lotnicy domagają się badań profilaktycznych wykrywających tego rodzaju choroby we wczesnej fazie, gdy istnieje jeszcze duża szansa na wyzdrowienie.

Według cytowanych źródeł współczesny pilot wojskowy ponosi o kilkanaście procent większe ryzyko zachorowania na raka prostaty, raka przełyku, chłoniaka czy glejaka. Coraz częściej, niestety, z powodu chorób wymagających leczenia onkologicznego w sile wieku umierają doświadczeni piloci i dowódcy z tysiącami godzin wylatanych na myśliwcach, w tym także w warunkach bojowych.

Co może być powodem zwiększonej zachorowalności lotników, którzy powinni cieszyć się żelaznym zdrowiem? Jednym z wytłumaczeń jest narażenie pilota na skutki pracy coraz silniejszych radarów i urządzeń walki elektronicznej. Nie są też obojętne dla organizmu wciąż rosnąca liczba urządzeń emitujących lub odbierających fale elektromagnetyczne, a nawet pokładowe wytwornice tlenu.

Kolejnym czynnikiem, który może wpływać na zapadanie pilotów na raka, jest narażenie ich na promieniowanie kosmiczne (jonizujące) podczas lotów na dużych wysokościach. Część naukowców sądzi jednak, że genetyczną odporność na niewielką jego ilość wysysamy z mlekiem matki.

Piloci F-35A przed porannym startem z bazy Nellis w Newadzie podczas ćwiczeń „Red Flag 19-1”.
(fot. US Air Force / R. Nial Bradshaw)

US Air Force twierdzi, że poczynione próby statystyczne nie potwierdzają obaw pilotów, i że przy diagnozowaniu sytuacji należałoby uwzględnić czynniki szkodliwe po zakończeniu przez nich służby. Piloci oponują, że badania USAF-u dotyczą pokoleń dwudziesto- do czterdziestolatków, a problemy zaczynają się dopiero w późniejszym wieku. Liczba leczonych na takie schorzenia weteranów sił powietrznych między 2000 a 2018 rokiem wzrosła zaś trzykrotnie.

Inne opracowanie zauważa, że piloci wojskowi są zagrożeni zwiększoną zachorowalnością na raka skóry. Może to powodować ich częstsza ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe, do czego przyczyniają się przydziały bojowe do części globu o dużym nasłonecznieniu, zmiany rytmu dnia i… wybór miejsc urlopowych. Ten sam dokument sugeruje, że nieco odmienne są problemy pilotów linii lotniczych, wśród których podobno najczęstszym powodem śmiertelności jest AIDS.

W kwestii lotników wojskowych, u których zdiagnozowano raka lub którzy słyszeli o śmierci swoich kolegów na szpitalnych łóżkach, jest jednak pewien budujący aspekt. Wszyscy oni zgodnie twierdzą, że nawet wiedząc o zwiększonym ryzyku choroby, nie wyrzekliby się latania. Chcieliby jednak uchronić przed nadmiernymi stratami nowe lotnicze pokolenia.

Zobacz też: US Air Force gotowe stawić czoła brakowi personelu

(mcclatchydc.com, startribune.com, washingtonexaminer.com, mdedge.com; na fot. tytułowej pilot U-2 podczas lotu na wysokości 21 tysięcy metrów)

US Air Force / Lt. Col. Ross Franquemont