Amerykańska marynarka wojenna zamierza zakończyć serię okrętów desantowych typu San Antonio na budowie trzynastej jednostki. Mając wybór pomiędzy czternastą jednostką tego typu, która nosiłaby oznaczenie LPD 30, a rozpoczęciem budowy całkowicie nowego typu okrętów LX(R), US Navy zdecydowanie opowiedziała się za drugą z proponowanych opcji.

Pierwsza seria typu San Antonio kończy się na jedenastym okręcie, USS Portland (LPD 27). Po nim będą jeszcze dwie jednostki: USS Fort Lauderdale (LPD 28) i bezimienna póki co LPD 29, stanowiące „pomost” pomiędzy starszą a nowszą generacją tych okrętów. Jest to niejako powielenie schematu sprawdzonego przy budowie ostatniego śmigłowcowca desantowego typu Wasp, USS Makin Island (LHD 8), na którym przetestowano niektóre z rozwiązań zastosowanych później na nowym typie America.

Według szefa programu okrętów LPD, komandora Briana Metcalfa, między USS Portland a USS Fort Lauderdale jest około setki różnic, nawet jeżeli z zewnątrz są one niewidoczne. Jednym z ciekawszych rozwiązań obecnych na LPD 29, którego oddanie do służby zaplanowano na 2023 rok, ma być opracowany przez Raytheona radiolokator EASR (Enterprise Air Surveillance Radar), umożliwiający jednoczesną kontrolę obszaru powietrznego, obronę przeciwlotniczą i wykrywanie jednostek nawodnych.

Jak dodatkowo zaznaczył na niedawno odbywającym się w Waszyngtonie dorocznym sympozjum szef działań ekspedycyjnych marynarki, generał dywizji USMC David Coffman, „okręt desantowy to nie autobus”. Piechota morska raczej nie zastanawia się więc nad tym, jak znaleźć na tego typu jednostkach więcej miejsca dla żołnierzy, pojazdów, zapasów i grupy lotniczej. Chce natomiast zapewnić im większe możliwości w zakresie samodzielnego rozpoznania, dowodzenia i prowadzenia ognia.

Zobacz też: Marines przetestowali wyrzutnię HIMARS na okręcie desantowym

(usni.org, military.com; na zdj. USS San Diego (LPD 22))

US Navy / Mass Communication Specialist 1st Class Denny Cantrell