Decyzją dowódcy lotnictwa Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, wiceadmirała Mike’a Shoemakera, 17 kwietnia zakończono przerwę w lotach maszyn T-45C Goshawk. Wstrzymanie lotów było spowodowane rosnącą liczbą awarii pokładowych instalacji do wytwarzania tlenu (On-Board Oxygen Generation System).

Rozwiązanie ma jednak charakter tymczasowy: piloci otrzymali doraźnie zmodyfikowane maski tlenowe. Goshawki mogą latać jedynie na wysokościach do 3000 metrów, gdzie nie ma konieczności używania wytwornic tlenu. Nie mogą też operować z lotniskowców. Mimo to, jak ocenia dowództwo, nawet przy tych ograniczeniach powinno się dać zrealizować trzy czwarte zadań szkoleniowych.

W pierwszej kolejności do wykonywania lotów wracają instruktorzy, którzy sprawdzą ten pomysł w praktyce. Dopiero po nich kadeci. Przez cały ten czas w centrum doświadczalnym lotnictwa marynarki w bazie Patuxent River w stanie Maryland będą trwały analizy zebranego materiału i prace nad ostatecznym rozwiązaniem problemu. W tym celu do badań sprowadzono trzy spośród maszyn, na których wystąpiły awarie.

Rzecznik marynarki wyjaśnia, że usterki w T-45C są nieco innej natury niż te odnotowywane w samolotach rodziny F/A-18. W Goshawkach problemem bywa głównie nieodpowiedniej jakości tlen. Natomiast w Hornetach, Super Hornetach i Growlerach wiele awarii generowanych jest przez system kontroli powietrza w kabinie. Aby temu zaradzić, US Navy chce inwestować w nowe filtry i czujniki oraz częstsze przeglądy.

Przy okazji ujawniono alarmujące statystyki dotyczące bezpieczeństwa. Podczas gdy w 2016 roku liczba przypadków niedotlenienia w T-45C wyniosła 46,97 na 100 tysięcy godzin lotu, analogiczny wskaźnik dla starszych F/A-18 wyniósł 50,24 – w porównaniu z rokiem 2006 wzrósł piętnastokrotnie. Rekordzistami zaś okazały się EA-18G, dla których liczba tego typu zdarzeń sięgnęła aż 90,83 na 100 tysięcy godzin lotu.

(usni.org, navy.mil; na zdj. T-45C eskadry VX-23 z NAS Patuxent River)

US Navy / Kelly Schindler