Do problematycznych zakupów amerykańskiej marynarki wojennej w ostatnich latach należą, jak się okazuje, nie tylko okręty klasy LCS, lecz także używane przez Military Sealift Command szybkie transportowce typu Spearhead. US Navy, która przeznaczyła na dwanaście jednostek tego typu ponad 2 miliardy dolarów, może ponieść kolejne koszty związane z ich naprawami i modyfikacjami.

Ujawniony z końcem kwietnia raport Inspektora Generalnego Departamentu Obrony według stanu na sierpień ubiegłego roku wskazuje aż dwadzieścia osiem punktów, w których katamarany nie spełniały postawionych im wymagań. Z tego siedem problemów uznano za poważne, zaś jeden za wykluczający możliwość wykonania zadań. Czternaście zarzutów, ze względów bezpieczeństwa, utajniono.

Największe zastrzeżenia budzi prezentowana przez okręty kombinacja ładowności, zasięgu i prędkości. Katamarany o prędkości maksymalnej 43 węzłów miały być zdolne do przerzutu 544 ton ładunku na dystansie 1200 mil morskich z przeciętną prędkością 35 węzłów. We wstępnych testach wyszło natomiast, że są w stanie przewieźć ten ładunek na odległość zaledwie 769 mil morskich z prędkością 31 węzłów. Okręt nie osiągnął też założonego zasięgu 4700 mil morskich przy średniej prędkości 23 węzłów.

Zbyt wąski okazał się zakres pracy ramp transportowych, których zastosowanie do przeładunku pojazdów możliwe byłoby tylko przy niskim stanie morza, typowym dla osłoniętych zatok. Do tego doszedł szereg pęknięć i przecieków oraz usterek natury mechanicznej i hydraulicznej. Ponadto wątpliwości audytorów wzbudziło słabe zabezpieczenie systemów sterowania okrętem przed przejęciem przez hakerów.

Robiąca wrażenie rampa przeładunkowa na USNS Spearhead (T-EPF-1). Niestety podczas użytku w małych portach podkładanie pod nią desek i płyt stanowi niemal stały element dekoracji. (US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Adam Henderson)

Robiąca wrażenie rampa przeładunkowa na USNS Spearhead (T-EPF-1). Niestety podczas użytku w małych portach podkładanie pod nią desek i płyt stanowi niemal stały element dekoracji.
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Adam Henderson)

Były także niedociągnięcia, których przy większej dbałości dałoby się uniknąć. Takie jak to, że okręt do testów dostarczono z dziewięciotonowym samojezdnym podnośnikiem widłowym, który już na starcie nie spełniał wymagań. Stanowisk karabinów maszynowych nie wyposażono zaś w uprzęże, przez co obsługujący je marynarze podczas gwałtownych manewrów mogliby wypaść za burtę.

Potencjalnie drażliwą kwestią – której zgłębianie nie było zadaniem raportu – jest odporność aluminiowej konstrukcji na ostrzał i pożar, gdyby obsadzona przez cywilną załogę jednostka tego typu znalazła się na obszarze prowadzenia działań wojennych. Wiele ze stwierdzonych niedociągnięć nie przekreśla jednak możliwości użycia katamaranów w misjach pokojowych i humanitarnych.

Zobacz też: Zbliżają się morskie próby dział elektromagnetycznych

(pilotonline.com, dodig.mil; na fot. tytułowej USNS Millinocket (JHSV-3, obecnie T-EPF-3))

US Navy