Tajlandia zamówiła w Chinach trzy okręty podwodne typu S26T. Pierwsza jednostka powinna być dostarczona w ciągu sześciu lat. Jednak wynoszący 36 miliardów bahtów (4 miliardy złotych) koszt zakupu jest szeroko krytykowany, zwłaszcza, że całej procedurze brakowało transparentności. Inni krytycy kwestionują sam sens posiadania okrętów podwodnych przez Tajlandię, która nie ma naturalnych wrogów.

Starania admirała Suriyi

Tajlandzka marynarka wojenna po raz pierwszy weszła w posiadanie okrętów podwodnych w 1937 roku, po zakupie czterech okrętów od Japonii. Zostały one wycofane ze służby w 1951 roku, gdy oficerowie marynarki dokonali nieudanego zamachu stanu, chcąc obalić rząd złożony z oficerów wojsk lądowych. Od tego czasu trwają starania o przywrócenie broni podwodnej w tym kraju.

Admirał Suriya Pornsuriya przez siedem lat dowodził dywizjonem okrętów podwodnych, który na wyposażeniu nie miał żadnej jednostki tej klasy. Przez te lata rząd Tajlandii podejmował nieudane próby zakupu okrętów w Niemczech, Szwecji, Korei Południowej i Rosji. W 1995 roku doszło do zerwania niemal gotowej umowy na zakup dwóch okrętów w Szwecji. Powodem były oskarżenia o charakterze korupcyjnym. W 2011 planowano zakupić używane okręty niemieckie za 7 miliardów bahtów, jednak tym razem przeważył argument, że takie jednostki są flocie niepotrzebne.

Wreszcie w sierpniu 2015 roku stojący na czele zespołu mającego doprowadzić do zakupu okrętów admirał Suriya przedstawił pomysł zakup trzech chińskich okrętów typu Yuan. Następne półtora roku zajęło przekonywanie junty wojskowej o konieczności takiego zakupu. Starania zakończone sukcesem, bo 18 kwietnie oficjalnie ogłoszono zakup trzech jednostek.

 tajlandzkie okręty podwodne Matchanu i Wirun w Kobe w 1938 roku

Matchanu i Wirun w Kobe w 1938 roku

Okręty bez przeciwników

Krytycy wskazują że Tajlandia nie stoi przed zagrożeniem wojną z jakimkolwiek państwem. Od kilkudziesięciu lat nie było otwartego konfliktu między dwoma krajami należącymi do ASEAN. Według zwolenników okrętów podwodnych takie postrzeganie sprawy jest jednak krótkowzroczne. Siły zbroje powinny kupować uzbrojenie, bazując na niepewności, czy któregoś dnia między sąsiadującymi państwami nie pojawi się konflikt interesów mogący doprowadzić do wojny. Wtedy lepiej mieć już uzbrojenie gotowe do użycia, a nie zastanawiać się, skąd je wziąć.

Ponadto uważany za filar tajlandzkiego bezpieczeństwa sojusz ze Stanami Zjednoczonymi może zawieść, tak jak to się stało w przypadku Filipin, które nie uzyskały żądanego wsparcia w starciu z Chinami na Morzu Południowochińskim. – Stany Zjednoczone najpierw będą patrzyły na własny interes. Jeśli nie jest on dostatecznie poważny, nie będą interweniować, dlatego musimy bronić się sami – mówi admirał Suriya Pornsuriya. Spośród państw ASAEN okręty podwodne posiadają Wietnam, Indonezja, Singapur i Malezja.

Gdzie ich używać?

Według krytyków Zatoka Tajlandzka ze średnią głębokością pięćdziesięciu metrów jest zbyt płytka dla okrętów podwodnych. Swego czasu król Bhumibol żartował nawet w wywiadzie telewizyjnym, że te okręty mogłyby utknąć w mule. Dodał przy tym, że siły zbrojne powinny mieć uzbrojenie, które uważają za niezbędne, oczywiście uwzględniając możliwości finansowe.

Z kolei zwolennicy wskazują, że średnia głębokość zatoki jest podobna jak na Bałtyku, który w czasie drugiej wojny światowej był areną licznych operacji okrętów podwodnych. Ponadto przeprowadzone w Akademii Marynarki Wojennej ćwiczenia wskazały, że w razie blokady zatoki, która jest głównym szlakiem handlowym i miejscem wydobycia gazu, jedynym zdolnym do jej przełamania rodzajem uzbrojenia byłyby właśnie okręty podwodne.

Oferta nie do odrzucenia

Nawet wśród zwolenników zakupu okrętów podwodnych przeważa opina, że trzeba było kupić jednostki z Europy Zachodniej, a nie chińskie, które nie dorównują im jakością.

Admirał Suriya wyjaśnia, że marynarka miała na ten cel przeznaczone 36 miliardów bahtów i złożyła zapytania do producentów z Niemiec, Francji, Szwecji, Korei Południowej, Rosji i Chin. Jednak wszyscy poza Chinami gotowi byli za te pieniądze dostarczyć jedynie dwa okręty, a Chiny zaoferowały trzy.

Okręt flagowy tajlandzkiej marynarki: lotniskowiec lekki Chakri Naruebet (fot. Alex C. Witte, US Navy)

Okręt flagowy tajlandzkiej marynarki: lotniskowiec lekki Chakri Naruebet
(fot. Alex C. Witte, US Navy)

– Zaoferowanie trzech okrętów natychmiast przesądziło o wyborze oferty. To była oferta nie do odrzucenia. W naszym odczuciu okręty zachodnie są lepsze. Chińczycy sami prawdopodobnie wiedzą, że w bezpośredniej rywalizacji ich okręty nie mogą konkurować z zachodnimi, dlatego zaoferowali nam trzy w cenie dwóch – dodaje admirał Suriya.

Wielkim atutem chińskiej oferty był również rozbudowany pakiet uzbrojenia obejmujący torpedy, pociski przeciwokrętowe, pociski manewrujące, a przede wszystkim inteligentne miny denne. Państwa zachodnie odmówiły sprzedaży tych ostatnich, uznając je za broń ofensywną, jednak Tajlandia postrzega ich rolę jako broni strategicznego odstraszania. Ponadto chińskie okręty będą wyposażone w maszty optoelektroniczne i napęd niezależny od powietrza.

(khaosodenglish.com)

United States Naval Institute News Blog
domema publiczna