Tajlandia planuje zamówić trzydzieści cztery chińskie transportery opancerzone VN-1. Sprawa jest jednak niejasna, bowiem kontrakt miał zostać podpisany już trzy miesiące temu.

Nie jest to pierwszy taki przypadek. Pomimo wyraźnej chęci zacieśnienia współpracy z Chinami Bangkok często koryguje swoje plany, chociażby ze względów finansowych. Świetnym przykładem jest kupno czołgów podstawowych VT-4. Na początku kwietnia bieżącego roku tajlandzki resort obrony poinformował o zamiarze zamówienia dodatkowych wozów, by niecałe dwa tygodnie później powiadomić o jego redukcji.

Podobnie długi przebieg i ciągle niejasny finał ma kupno trzech okrętów podwodnych typu S26T (typ 039A). Rząd Tajlandii zatwierdził zakup pierwszej jednostki pod koniec stycznia 2017 roku, a właściwy kontrakt podpisano na początku maja. Kupno pozostałych kontrowersyjnych okrętów ma zostać objęte osobnymi umowami.

Przy okazji informowania mediów o możliwym zakupie VN-1 generał Chalermchai Sitthisart stwierdził, że chiński sprzęt prezentuje najlepszą relację koszt-efekt i najlepiej spełnia potrzeby sił zbrojnych. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami pojazdy mają zostać dostarczone w wariancie kołowego bojowego wozu piechoty, uzbrojonego w działko kalibru 30 milimetrów oraz przeciwpancerne pociski kierowane HJ-73D. Rządząca Tajlandią junta planuje zwiększyć wydatki na obronę z 5,7 miliarda dolarów w ubiegłym roku do 6,9 miliarda w 2021.

(armyrecognition.com, channelnewsasia.com)