Historyk amator odnalazł w pobliżu Halle w Westfalii wrak brytyjskiego bombowca z II wojny światowej. Jednakże maszyna nie figuruje w listach strat RAF-u.

Na trop wraku bombowca typu Halifax naprowadził Andreasa Großpietscha, redaktora w lokalnej gazecie Haller Kreisblatt, list od czytelnika, który jako piętnastolatek była świadkiem zestrzelenia. Wydarzenie miało miejsce 5 stycznia 1945, pechowy Halifax jest odnotowany w niemieckich dokumentach, jako zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą. Großpietsch udał się z wykrywaczem metalu we wskazane miejsce w Lesie Teutoburskim i dość szybko natrafił na wrak, o czym poinformował archeologów. Po opisaniu sprawy w Haller Kreisblatt, zgłosił się do niego kolejny świadek. Mężczyzna opowiedział, że tydzień po zestrzeleniu oglądał bombowiec, a z elementów przekładni jednego z silników skonstruował, działającą do dziś, wiertarkę.

Problemy zaczęły się, kiedy Großpietsch i jego współpracownicy zaczęli badać listy strat Bomber Command. Okazało się, że mimo potężnych nalotów na Berlin i Hanower przeprowadzonych 5 stycznie, po których brytyjskie bombowce wracały w pobliżu Halle, w dokumentach nie ma śladu po odnalezionym Halifaxie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że we wrześniu 1947 wrak oglądał inspektor z amerykańskich wojsk okupacyjnych. Odnalazł on nawet grób niezidentyfikowanego brytyjskiego lotnika, gdzie nakazał umieścić na krzyżu inskrypcję: „Tutaj spoczywa nieznany Anglik”. Amerykanin przekazał stosowny raport Brytyjczykom i jak widać sprawa nie miała dalszego ciągu. Niewiadomo, czy ów „nieznany Anglik” należał do załogi bombowca, ani co się stało z załogą po zestrzeleniu.

Wyjaśnień nie był w stanie udzielić także Mike Whitehurst, rzecznik sił brytyjskich w Niemczech. Poinformował jedynie, że sprawą zajmie się brytyjskie ministerstwo obrony oraz, że dołożone zostaną wszelkie starania, aby zidentyfikować bombowiec i zidentyfikować załogę.

(welt.de)