Jak dowodzi analiza przeprowadzona na zlecenie US Army, używanie przez żołnierzy granatników przeciwpancernych, takich jak M72, M136 czy Carl-Gustaf, może prowadzić do nawarstwiających się uszkodzeń mózgu. Skala tych urazów może być zaś porównywalna ze skutkami znalezienia się w zasięgu rażenia improwizowanego ładunku wybuchowego.

Opracowanie na ten temat sporządził think tank Center for a New American Security. Jego autorzy wyjaśniają, że wystrzał z granatnika jest jak silne uderzenie w twarz. Eksplozja niedaleko głowy strzelca sprawia, że powstaje fala uderzeniowa przekraczająca prędkość dźwięku. Za pomocą modelowania komputerowego pokazali, jak odbija się ona od karku, kołacze pod hełmem i przepływa na drugą stronę głowy.

W pośredni sposób ten nagły wzrost ciśnienia może uszkadzać mózg. Większość żołnierzy nie zgłasza jednak związanych z tym zjawiskiem dolegliwości, bojąc się ośmieszenia. Urazy mózgu mogą u nich prowadzić do krótkotrwałych luk w pamięci, problemów z orientacją i skupieniem uwagi czy zaburzeń snu i nastroju. Do tego stopnia, że omyłkowo symptomy te czasem brane są za objaw bitewnego stresu pourazowego.

Na skutki uboczne strzelań z granatnika narażeni są nie tylko sami strzelcy, ale też osoby asystujące przy strzelaniu. Przykładowo: pewien emerytowany już oficer US Army, który zajmował się instruktażem w użyciu broni przeciwpancernych, w ciągu jednego intensywnego dnia obecny był przy ponad stu wystrzałach. Powtarzalność takich narażeń w ciągu całej kariery wojskowej może mieć potem wpływ na stan zdrowia.

Żołnierze US Army podczas ćwiczeń z granatnikami M136. (Jason Kaye, Creative Commons Attribution 2.0 Generic)

Żołnierze US Army podczas ćwiczeń z granatnikami M136.
(Jason Kaye, Creative Commons Attribution 2.0 Generic)

Mikrowylewy wewnątrzczaszkowe nazywane bywają „autografem współczesnej wojny”, w statystykach medycznych amerykańskich wojsk wyprzedzają rany klatki piersiowej i brzucha. Wszystko to, pomimo że część lekarzy w ogóle nie odnotowuje w kartach badań medycznych takich urazów głowy, przy których nie doszło do widocznego krwawienia ani do naruszenia kości czaszki.

Rozwiązaniem problemu ma być zwiększanie świadomości żołnierzy, monitorowanie skutków odpaleń i eksplozji przez sprawdzanie danych z niewielkich osobistych czujników oraz użycie specjalnych hełmów, najlepiej z modułową przyłbicą. Ogólny koszt leczenia uszkodzeń mózgu (o różnym podłożu) u weteranów US Army szacuje się na ponad 200 milionów dolarów rocznie.

Zobacz też: USA: Pocisk przeciwczołgowy znaleziony na bulwarze

(armytimes.com, npr.org, cnas.org)

US Army / Spc. Sean Kimmons