Dowódca amerykańskich sił powietrznych w rejonie Pacyfiku powiedział, że rozbity w morzu japoński F-35A został odnaleziony i teraz jest to już tylko kwestia jego wydobycia. Tego samego dnia informacjom tym zaprzeczył jednak inny amerykański wojskowy.

– Samolot został odnaleziony. Teraz chodzi o jego wydobycie – powiedział generał Charles Brown w czasie spotkania z dziennikarzami w Nowym Jorku.

– Samolot nie został zlokalizowany na dnie morza. Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych i Japonii ciągle pracują nad odnalezieniem wraku – to z kolei późniejsze słowa pułkownika Johna Hutchesona, szefa służby prasowej amerykańskich sił zbrojnych w Japonii.

Nie wiadomo, skąd jednego dnia pojawiły się dwie tak sprzeczne wypowiedzi. Być może generał ujawnił fakt odnalezienia samolotu zbyt szybko. Możliwe, że Amerykanie chcieli najpierw w tajemnicy wydobyć myśliwiec i dopiero wtedy poinformować o tym świat. Teraz inne państwa mogą mieć ułatwione zadanie i śledząc ruchy okrętów i statków poszukiwawczych, same mogą również szybciej odnaleźć wrak i podjąć swoje próby wydobycia jakichś części.

Odnalezienie wraku F-35 jest sprawą wielkiej wagi dla Amerykanów, bo zakusy, by poznać technologie użyte przy jego budowie, mają Chiny i Rosja. Amerykański myśliwiec ma nie tylko duże zdolności ofensywne, ale może również służyć do zwalczania pocisków manewrujących, a w przyszłości być może będzie mógł również zwalczać pociski balistyczne. Te cechy sprawiają, że jest bardzo potrzebny Japonii, która znajduje się w zasięgu rakiet nie tylko chińskich i rosyjskich, ale też północnokoreańskich.

Zobacz też: Wstępna gotowość operacyjna F-35C

(asia.nikkei.com)

US Air Force / Staff Sgt. Deana Heitzman